Na prowadzeniu Gollob czy Hampel? A patrząc na sobotni terminarz - Real czy Atletico? Ciuciubabka z grożącymi palcem leśnymi dziadkami z Państwowej Komisji Wyborczej to nieodłączny element folkloru związanego z wyborami. W ostatnim dniu kampanii mieliśmy kolejny odcinek tego serialu.
Wypowiadanie się (w internecie - red.) w czasie ciszy wyborczej o kandydatach i komitetach wyborczych jest rodzajem agitacji wyborczej
— mówił przewodniczący PKW Stefan Jaworski podczas konferencji prasowej Państwowej Komisji Wyborczej podsumowującej kampanię wyborczą do Parlamentu Europejskiego.
Po czym wraz ze swoimi dwoma kolegami, dopytywani przez dziennikarzy przyznali, że trzeba uważać na „lajkowanie” i „szerowanie” na Facebooku, bo to złamanie ciszy wyborczej, a co za tym idzie - prawa. I grozi kara, grzywny, więzienie i co tam jeszcze zapisane jest w prawie.
Nie winię nawet pana Jaworskiego i jego kompanów. Szczęśliwi żyją w błogiej niewiedzy na temat Facebooka, Twittera, Instagrama, for internetowych, czatów i całego tałatajstwa zamieszczonego i rozpowszechnianego w sieci. Jeśli za rok dopytać ich o nielegalność retwittowania wpisów, to obawiam się, że zdolności poznawcze pana Stefana mogą dotrzeć do granicy. Na razie, szczęśliwy, mówił o dopuszczalnym ubiorze w czasie ciszy wyborczej.
Jeśli chodzi o problem muszki czy innego ubioru, to myślę, że chyba tak daleko prawo się nie będzie posuwało, żeby ścigać osoby, które będą w tym dniu tak ubrane
— tłumaczył Jaworski.
„Chyba”, więc proszę uważać. A co z niedzielną mszą świętą? Nie mówię o homiliach, które są pod czujną obserwacją dziennikarzy z Wiertniczej i Czerskiej zmuszonych do pierwszej wizyty w kościele od bierzmowania, ale o liturgii. Niechże wreszcie jakiś przepis ureguluje, że psalmu o „Panu, który miłuje prawo i sprawiedliwość” używać w ciszy wyborczej nie wolno.
Co z weekendową kolejką Ekstraklasy, podczas której kibice będą mogli wyrazić swoje zdanie o działaniach rządu? W niedzielne popołudnie będę na meczu Legii z Ruchem, potem - zapewne - uczestniczył w mistrzowskiej fecie. Jeśli na Żylecie pojawi się znane hasło „Donald, matole…”, to wejdzie policja? Klub zostanie ukarany grzywną? A może walkowerem? Pan Stefan powinien być odpowiednio przygotowany, na szkoleniach w Moskwie powinni o tym wspomnieć.
Nic tylko podsumować całą tę sytuację nieśmiertelnym cytatem z Rafała Ziemkiewicza.
Kpić i szydzić jest łatwo, a „nieogarnięcie” sympatycznych urzędników z PKW wyjętych żywcem z przaśnych lat 90. albo głębokiej komuny jest tematem idealnie nadającym się na kabaretowe skecze. Problem w tym, że robią dokładnie to, co do nich należy. Jeden z drugim powinien rozłożyć ręce i westchnąć: „Sorry, takie mamy prawo”.
Od lat przy okazji wyborów mamy do czynienia z tym samym - żarty z PKW, sążniste artykuły i analizy wykazujące bezsensowność ciszy wyborczej, wypowiedzi polityków mówiących w tej sprawie jednym głosem. Ale nic się nie zmienia, bo konsensusu politycznego nie da się ustalić nawet w takie sprawie. Jak śpiewał Kuba Sienkiewicz: „wszyscy zgadzają się ze sobą, a będzie nadal tak jak jest…”
Być może przyszedł wreszcie czas, by tę sprawę uregulować, spojrzeć prawdzie w oczy i powiedzieć, że w dobie internetu i przyspieszających technologii, cisza wyborcza jest reliktem, który trzeba wyrzucić na strych historii i jedynie wspominać z uśmiechem. Wykorzystajmy tę dwudniową ciszę do… dyskusji nad PKW i sensem samej ciszy, przynajmniej dopóki pan Stefan z ekipą nie zdecydowali, że debata o ciszy wyborczej podczas ciszy wyborczej też jest łamaniem prawa.
Z drugiej strony - może ten cały cyrk nie jest taki zły? Może jeden weekend w roku bez wiecu Tuska, konferencji Kaczyńskiego i rozdawanej kawy przez Olejniczaka jest na tyle pięknym dobrem, że warto przecierpieć brednie leśnych dziadków z PKW?
Marcin Fijołek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/197359-lesne-dziadki-z-pkw-zakazujacy-lajkowania-na-facebooku-podczas-ciszy-wyborczej-sa-zupelnie-oderwani-od-rzeczywistosci-ale-tylko-wypelniaja-nadana-im-przez-prawo-misje