Jerzy Urban nie jest moim przyjacielem
— krzyczała Monika Olejnik urażona przypomnieniem słynnej sceny podwiezienia jej przez Urbana samochodem, którą to scenę uwiecznili dziennikarze:
Być może Urban nie jest przyjacielem MO w sensie encyklopedycznym, ale na pewno jest dla niej wzorem do naśladowania, co niejednokrotnie udowodniła. Jej nienawiść do wszystkich, którzy nie podzielają jej światopoglądu jako żywo przypomina seanse nienawiści „Goebelsa stanu wojennego” podczas słynnych jego konferencji prasowych jako rzecznika rządu Wojciecha Jaruzelskiego. To było w czasie, gdy MO latała z mikrofonem po skupach butelek dbając o ład i porządek ludowej ojczyzny. Czy obgryzała paznokcie z wrażenia siedząc przed telewizorem we wtorki po „Dzienniku Telewizyjnym” i oglądając Urbana, mówiła do siebie: „też chcę być taka”?
Przychodzenie przez działaczy partii opozycyjnych, zwłaszcza prawicowych, do programów takich primadonn żurnalistyki postkomunistycznej jak Olejnik ma coś w sobie z niepojętego masochizmu. MO, obok Tomasza Lisa, Gozdyry i paru innych, nie stawiają pytań rozmówcom z opozycji w imieniu widzów, czy słuchaczy. Oni przesłuchują. Najczęściej po chamsku i prostacko.
A TU KOLEJNY:
Monika Olejnik stanęła w obronie „czci prezydenta” Komorowskiego i przerwała wywiad z Ziobro
NAJNOWSZY WYSTĘP TEJ GWIAZDECZKI:
I KOLEJNY ELEMENT JEJ CURRICULUM VITAE:
Monika Olejnik w pigułce: nostalgiczna fotka z Tuskiem i brzydka, niesmaczna szydera z lidera PiS
Jest wielu dziennikarzy mediów mainstreamowych, po których widać, że sprzyjają rządowi i obecnemu prezydentowi. Jest to dziwne i niebezpieczne z punktu widzenia interesów państwa, gdy dziennikarz nie patrzy na ręce rządzącym, lecz opozycji i ją ustawia do pionu. Ale w większości mają oni jakąś klasę i niekiedy próbują być obiektywnymi. Raz się to im uda lepiej, raz gorzej. Jeśli coś obrażają, to logikę, ale nie rozmówców.
Więc po co chodzić na przesłuchania do MO? Po co jej dawać satysfakcję obrażania ludzi? Z punktu widzenia interesów opozycji, ale także dla dobrego smaku i jakości debaty, MO należy omijać szerokim łukiem, zwyczajnie bojkotować jej programy. Po co wystawiać się na tłamszenie, wykpiwanie i obrażanie ku uciesze prymitywnej lemingozy.
MO powinno się pozwolić delektować swą miłością do partii rządzącej. Niech robi kosi-kosi łapki z politykami PO, czy innymi, których wskaże jej inny guru – Adam Michnik.
Bojkotowanie mediów jest najgorszym z możliwych działań polityków. Jednak bojkotowanie kogoś takiego jak MO, czy Tomasz Lis, będzie jedynie zyskiem dla debaty publicznej. Identycznie jak w życiu, tak i w relacjach polityki z mediami - też powinno się pewnych ludzi omijać szerokim łukiem.
Prawda o mediach w bestsellerowej książce:„Resortowe dzieci. Media (tom 1)”.
Pozycja dostępna wSklepiku.pl. Polecamy!
Informujemy również, że w naszym internetowym sklepie trwają zapisy na pierwszy nakład książki „Resortowe dzieci. Służby”. Zainteresowanych zapraszamy TUTAJ!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/239597-monice-olejnik-nie-ma-potrzeby-nadstawiac-publicznie-drugiego-policzka-wprost-przeciwnie-mo-i-jej-programy-nalezy-omijac-szeroki-lukiem