Jestem pewien, że mauzoleum na "Łączce" będzie miejscem narodowej dumy, a nie tragedii. Za tę pewność dziękuję ekipie prof. Szwagrzyka

Witold Mieszkowski dziękuje Krzysztofowi Szwagrzykowi. fot. M. Czutko
Witold Mieszkowski dziękuje Krzysztofowi Szwagrzykowi. fot. M. Czutko

Chyba zadałem dziś profesorowi Szwagrzykowi głupie pytanie. Samokrytycznie je zatem przytoczę:

Do tej pory zidentyfikowaliście szesnastu, dziś poznaliśmy nazwiska kolejnych dwunastu bohaterów. Coraz więcej nazwisk, czy nie robi się z tego zwykła statystyka?

Wypowiadając ostatnie słowa, już gryzłem się w język w obawie, że po tym pytaniu zostanę zgromiony przez historyka. Nic takiego się jednak nie stało. Bo profesor Krzysztof Szwagrzyk to człowiek o anielskiej cierpliwości do dziennikarzy. I do tych, których zna i do tych, którzy dopadają go incydentalnie, jak dziś z okazji przedstawienia kolejnych nazwisk ofiar z Kwatery „Ł”.

Cóż za ulga rozmawiać z człowiekiem, który nawet tak niefortunnie postawione pytanie potrafi uratować rozsądną odpowiedzią.

Nie, mam nadzieję, że nie. Każdy człowiek, którego poszukujemy jest konkretną osobą, która ma imię, nazwisko, twarz i historię. Tych elementów ci ludzie zostali pozbawieni przez komunistów, a naszym zadaniem jest przywrócenie do normalności

- odpowiedział historyk. I to jest właściwie kwintesencja tego, co kierowana przez niego ekipa robi na warszawskich Powązkach, ale przecież nie tylko. Takich „Łączek” w kraju jest wiele, bardzo wiele, pochowani w nich, jeszcze bezimienni bohaterowie czekają na „przywrócenie do normalności”. I na nich przyjdzie pora.

CZYTAJ TAKŻE: Prof. Szwagrzyk: "Pamięć o Niezłomnych stała się sprawą narodową. Chciałbym, by na kolejnej konferencji można było ogłosić nazwiska rtm. Pileckiego i gen. Fieldorfa". NASZ WYWIAD

Podczas dzisiejszej uroczystości w Belwederze padło jeszcze jedno bardzo ważne zdanie.

Przyszedłem tu ze swoimi wnukami. To nie dla mnie, ale dla nich prof. Szwagrzyk i jego ekipa to robią

- powiedział Witold Mieszkowski, syn zamordowanego w 1952 roku komandora Stanisława Mieszkowskiego, który także dzisiaj wrócił do normalności. Ekipa profesora Szwagrzyka wyrwała go dołom hańby w Kwaterze „Ł” Powązek Wojskowych w Warszawie.

W Belwederze padły dziś także z ust prezydenta i ministrów piękne, okrągłe zdania o konieczności upamiętnienia wszystkich zidentyfikowanych. Szczegółów zabrakło, pytań z sali nie przewidziano. Szkoda.

Ale, według mnie nie ma się co nad tym skupiać. Mauzoleum na Powązkach będzie, od tego nie ma już odwrotu. Jak nie w tym roku, to może w następnym, ale będzie. I będzie to - jak powiedział Witold Mieszkowski - miejsce narodowej dumy, a nie tragedii. Tego jestem pewien, a za tę pewność dziękuję profesorowi Szwagrzykowi i jego ekipie.

POLECAM TAKŻE: Tego dokumentu nie można przegapić. 1 marca o 12.55 w TVP1 "Tropem Wyklętych" Arkadiusza Gołębiewskiego! ZOBACZ TRAILER

Piotr Orlik, wnuk Mariana Orlika: „Wreszcie będziemy mieli gdzie się spotkać – przy grobie dziadka”

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.