Prof. Szwagrzyk: "Pamięć o Niezłomnych stała się sprawą narodową. Chciałbym, by na kolejnej konferencji można było ogłosić nazwiska rtm. Pileckiego i gen. Fieldorfa". NASZ WYWIAD

fot. M. Czutko
fot. M. Czutko

wPolityce.pl: Panie profesorze, rozmawiamy w Belwederze, gdzie Instytut Pamięci Narodowej zaprezentował dziś kolejnych dwunastu bohaterów Polski, którzy zostali zidentyfikowani dzięki pracom ekshumacyjnym. Nieco prowokując: nie robi się z tego zwykła statystyka?

CZYTAJ WIĘCEJ: Kolejni bohaterowie Polski zidentyfikowani. IPN prezentuje nazwiska pomordowanych przez stalinowski reżim

Prof. Krzysztof Szwagrzyk, IPN: Nie, mam nadzieję, że nie. Każdy człowiek, którego poszukujemy jest konkretną osobą, która ma imię, nazwisko, twarz i historię. Tych elementów ci ludzie zostali pozbawieni przez komunistów, a naszym zadaniem jest przywrócenie do normalności. Cieszę się, że możemy robić to w takim miejscu jak Belweder. Oznacza to, że pamięć o Niezłomnych to już nie jest małe zadanie, sprawa, która dotyczy naukowców i ich rodzin. To kwestia narodowa i bardzo nas to cieszy.

 

Między innymi dzięki takim uroczystościom można chyba stwierdzić, że komuniści doznali ostatecznej klęski. Nie sposób nie zapytać też o kolejne, chyba najbardziej oczekiwane nazwiska: gen. Fieldorfa "Nila" i rtm. Pileckiego. Nie obawia się pan, że po ich zidentyfikowaniu zainteresowanie opadnie?

Jestem przekonany, że to klęska komunistów. I tych klęsk będzie więcej: każda taka konferencja i jej wyniki mówią o komunizmie i zbrodniarzach bardzo dużo: jak mordowali, jak traktowali szczątki. Dla nas wszystkich kwestia posiadania grobu jest czymś oczywistym. A sposób, w jaki komuniści traktowali zwłoki, mówi o tamtym zbrodniczym systemie bardzo dużo. A co do drugiej kwestii: proszę pamiętać, że mamy takich miejsc jak Łączka setki. Oczekiwania społeczne są ogromne – staramy się robić wszystko, by jak najwięcej tych miejsc przebadać. Po Warszawie czekają kolejne miasta: Wałbrzych, Gdańsk, Opolszczyzna... Tych miejsc jest niezwykle dużo. Chciałbym, by kolejna konferencja to był ten czas, by nazwiska Fieldorfa czy Pileckiego mogły zostać ogłoszone. Ale nawet jeśli tak się nie stanie, to kolejne działania będą prowadzone.

 

Jak będą wyglądać prace zespołu? Zwiększy się jego liczebność?

Najważniejsza jest jakość tych prac. Ci ludzie, którzy pracują w zespole reprezentują cechy niezbędne do odnalezienia szczątek naszych bohaterów. Jeżeli byłyby środki finansowe na powiększenie zespołu, to nie może być to mechaniczna czynność. To praca wyjątkowa wymagająca specjalnych cech od członków zespołu.

 

Usłyszeliśmy dziś w Belwederze ważne deklaracje: padły obietnice zbudowania czegoś na kształt panteonu. Myśli pan, że realizacja tych pomysłów jest możliwa jeszcze w tym roku?

Myślę, że nie wszystkie deklaracje, które padły, są do zrealizowania jeszcze w tym roku. Ale sam fakt, że z ust najwyższych urzędników państwowych usłyszeliśmy deklaracje odnośnie budowania panteonu, bardzo cieszy. Mam nadzieję, że sprawa zostanie doprowadzona do szczęśliwego finału.

 

W sobotę obchodzimy kolejny dzień pamięci o Żołnierzach Wyklętych. Jak pan odbiera rosnącą popularność tego święta?

Bardzo mnie to cieszy. Widzę w całym kraju wiele inicjatyw oddolnych, społecznych, często prowadzonych i organizowanych przez bardzo młodych ludzi. To wszystko pokazuje, że wbrew powszechnej opinii oni są zainteresowani polską historią, a dzięki tym pracom i obchodom czują się dumni i identyfikują się z Niezłomnymi, z historią Polski. To widać w całym kraju.

Rozmawiał Marcin Wikło

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.