Rosjanie przepraszają za pomyłki w identyfikacjach, a prokurator Seremet powtarza swoją mantrę: z pewnością winne są rodziny

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Yo
Fot. Yo

Mecenas Bartosz Kownacki w ostrych słowach komentował ostatnio sposób podjęcia decyzji przez prokuraturę o umorzeniu śledztwa ws. rzeczy osobistych śp. Tomasza Merty. W rozmowie ze Stefczyk.info mówił o deptaniu przez śledczych praw pokrzywdzonych:

Przede wszystkim muszę zaznaczyć, że ja się też dowiedziałem z depeszy PAPowskiej. To jest rzecz niebywała, jestem zszokowany sposobem działania prokuratury w Polsce oraz sposobem, w jaki realizuje ona prawa pokrzywdzonego. Nie mówię już nawet o tym, że miałem dżentelmeńską umowę, że o tego typu decyzji będę wiedział wcześniej, by móc poinformować rodzinę śp. Tomasza Merty oraz zastanowić się, jakie kroki podjąć dalej. Jednak bez względu na tę umowę są prawa pokrzywdzonego. Obowiązkiem prokuratury jest czuwanie nad interesem pokrzywdzonego. Interes pokrzywdzonego wymaga tego, by o decyzjach prokuratury był informowany pierwszy. Nie może być tak, że o przebiegu postępowania, które jego osobiście dotyczy, on się dowiaduje z komunikatu prokuratury, który jest przesyłany mediom. To jest podstawowe naruszenie praw osoby pokrzywdzonej.

I rzeczywiście od dawna można mieć wrażenie, że polska prokuratura w najmniejszym stopniu przejmuje się tymi, na których dobru powinno jej bardzo zależeć. Rodziny ofiar często - również w nieoficjalnych rozmowach - wskazują, że działania prokuratury są wyzute z empatii i jakiejkolwiek wrażliwości na uczucia tych, którzy w Smoleńsku stracili najbliższych.

Rodziny ofiar często muszą się więc borykać z bólem po stracie bliskich, a jednocześnie walczyć z całą armią polityków, urzędników oraz śledczych, którzy do sprawy śledztwa podchodzą albo wrogo albo w sposób nieadekwatny. Takie zachowania wyrządzają rodzinom dodatkowy ból.

Wielką zadrę w sercu rodzinom śp. Anny Walentynowicz oraz śp. Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej wyrządził osobiście Prokurator Generalny Andrzej Seremet. Mija siedem miesięcy od ekshumacji ciał dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej, które złożone zostały nie we własnych grobach. Do dziś rodziny ofiar nie tylko nie zostały za to publicznie przeproszone przez polskie instytucje i urzędników, którzy dopuścili się w tej sprawie zaniedbań, ale dodatkowo muszą żyć z ciężarem publicznego oskarżenia, jakie pod adresem rodzin tych dwóch ofiar rzucił z mównicy sejmowej Andrzej Seremet.

Prokurator Generalny stwierdził, że to rodziny są odpowiedzialne za błędną identyfikację i one ponoszą odpowiedzialność za pomyłkę w pochówku. Niestety mimo jasnego stanowiska rodziny śp. Anny Walentynowicz oraz śp. Teresy Walewskiej-Fijałkowskiej, a także publicznych wystąpień m.in. doktora Dmitra Książka, który brał udział w identyfikacji bohaterki "Solidarności" i również jest pewien, że o pomyłce nie mogło być mowy, szef prokuratury swojego zdania nie zmienia.

W piśmie do portalu wPolityce.pl rzecznik Seremeta Mateusz Martyniuk wskazuje, że Prokurator Generalny nadal uznaje, że to rodziny są winne pomyłki:

Prokurator Generalny podczas przywołanego wystąpienia w Sejmie mówił o przyczynach ekshumacji Anny Walentynowicz i błędnej identyfikacji ze strony członka rodziny. Jednocześnie informuję, że Prokurator Generalny podtrzymuje swoje słowa wypowiedziane wówczas w Sejmie.

Niestety prokuratura generalna nie odpowiedziała na dodatkowe pytania redakcji, w których pytaliśmy na jakiej podstawie winą za pomyłkową identyfikację obarczana jest jedna z rodzin. Tego rzecznik nie napisał...

Upór prokuratora generalnego dziwi mecenasa Stefana Hamburę, pełnomocnika rodziny śp. Anny Walentynowicz.

Dziwię się temu stanowisku prokuratora generalnego. Szczególnie po twardej deklaracji członków rodziny śp. Anny Walentynowicz oraz relacji choćby doktora Książka, który był w chwili identyfikowania ciała śp. Anny Walentynowicz

- tłumaczy Hambura.

I trudno nie podzielać tego zdziwienia. Kolejny raz okazuje się, że polskiej prokuraturze z łatwością przychodzi dokładanie dodatkowego - niczym nie umotywowanego - cierpienia rodzinom smoleńskim.

Pewność Seremeta dziwić musi również w kontekście doniesień, jakie płyną z Rosji. Jak dowiaduje się portal wPolityce.pl, na jednym z ostatnich spotkań z udziałem Andrzeja Seremeta, Jerzego Artymiaka, Ireneusza Szeląga oraz Aleksandra Bastrykina, szef Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej wyraził ubolewanie i przepraszał za zamianę ciał ofiar katastrofy smoleńskiej oraz błędy w identyfikacji. Na razie nie jest pewne, jakich spraw dotyczyły te przeprosiny.

Prokuratura Generalna oraz wojskowa twierdzą, że chodziło jedynie o ekshumacje dwóch duchownych, którzy zginęli w Smoleńsku.

W trakcie ostatniego spotkania w Moskwie z Prokuratorem Generalnym Andrzejem Seremetem, w którym uczestniczyli m.in. Naczelny Prokurator Wojskowy płk Jerzy Artymiak i Wojskowy Prokurator Okręgowy w Warszawie płk Ireneusz Szeląg - Szef Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej - Aleksander Bastrykin wyraził ubolewanie z powodu konieczności przeprowadzenia przez stronę polską dwóch ekshumacji osób duchownych, która była skutkiem błędu w toku postępowania prowadzonego przez stronę rosyjską

- dwa pisma brzmiące niemal jednakowo trafiły do naszej redakcji.

Jednak mimo tych oświadczeń są dodatkowe wątpliwości w tej sprawie. Zapewne wyjaśniłoby je oświadczenie strony rosyjskiej. Wciąż czekamy na odpowiedź na nasze pytania.

Jedno jest pewne - wobec oficjalnych przeprosin i przyznania przez stronę rosyjską, że z jej winy doszło do zamiany ciał ofiar katastrofy smoleńskiej należałoby oczekiwać od polskich urzędników maksymalnie ostrożnego formułowania oskarżeń, szczególnie pod adresem rodzin ofiar Smoleńska.

Szczególnie, że do dziś Andrzej Seremet nie wyjaśnił, na czym właściwie swoje oskarżenia pod adresem rodzin smoleńskich formułuje.

Zdaje się jednak, że tych zasad pracy prokuratorskiej nie przyswoił jeszcze ani Andrzej Seremet, ani podległa mu struktura. Oni wciąż są w stanie narażać na dodatkowe stresy ludzi, którym powinni pomagać.

 

CZYTAJ WIĘCEJ:

NASZ WYWIAD. Dr Książek o identyfikacji Anny Walentynowicz: "Ciało było dobrze zachowane. Twarz była w stu procentach rozpoznawalna"

Ekshumacja Anny Walentynowicz, Matki Solidarności. Na teren cmentarza nie wpuszczono m.in. posłanek PiS i Andrzeja Gwiazdy

Seremet obwinia rodziny ofiar za horror z ciałami. Bliscy Anny Walentynowicz: to jest ohydne kłamstwo!

UJAWNIAMY! Rodzina Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej nie miała wątpliwości. Seremet kłamie, Kopacz wprowadzała w błąd

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych