Prokuratorzy robią kolejny krok na drodze do ostatecznego upadku. Narażają przy tym rodziny smoleńskie na traumę

fot. wPolityce.pl, kam
fot. wPolityce.pl, kam

Kolejny raz prokuratura wojskowa pokazuje, że nie ma dla niej granicy nie do przekroczenia, nie ma dla niej cierpienia, którego nie zadaje się rodzinom, że nie uznaje za zasadne wycofanie się z własnych błędów. Postanowienie o przeprowadzeniu badań, opisane przez Marka Pyzę, to kolejne wbicie wielkiej szpili w serca tych, którzy nie dość, że muszą opłakiwać stratę swoich bliskich w Smoleńsku, to dodatkowo muszą się zmagać z państwowym mataczeniem w tej sprawie, złą wolą i abnegacją.

Badania zlecone przez prokuraturę ws. 21 ofiar katastrofy smoleńskiej budzą grozę. Pokazują po raz kolejny, że śledczy za nic mają uczucia rodziny ofiar tragedii, za nic mają ich względny spokój.

Bez względu na motywacje, postanowienie o dodatkowych badaniach to dowód ogromnego kryzysu człowieczeństwa i ludzkich odczuć u tych, którzy te badania zlecili.

Jak wynika z rozmowy portalu wPolityce.pl z dr Grażyną Przybylską-Wendt zlecone badania nie są w stanie wykazać, czy we krwi ofiar był alkohol czy go nie było. Upłynęło bowiem zbyt wiele czasu. Po co zatem te badania? Istnieją dwie możliwe hipotezy.

Pierwsza – bardziej korzystna dla prokuratury – zakłada, że śledczym chodzi o zweryfikowanie tez zawartych w materiałach rosyjskich. Być może prokuratura chciała zweryfikować rosyjskie badania, jeśli takie były i chce sprawdzić, czy były podstawy do stawiania przez Rosję tez.

Druga – mniej korzystna dla prokuratury – zakłada, że śledczy realizują kolejne polityczne zlecenie. Zlecenie, które ma umożliwić prowadzenie kolejnej gry wymierzonej w ofiary katastrofy smoleńskiej, pamięć o nich oraz ich rodziny. Prokuraturze zwyczajnie może chodzić o to, by mediom dać jakąś pożywkę, zająć czymś itd.

Obie hipotezy są niezwykle kompromitujące dla prokuratury. Jeśli miała dobre intencje i chciała weryfikować coś, to jest to dowód na kompletne partactwo i brak nawet nie profesjonalizmu, ale wręcz myślenia. Nie można bowiem zweryfikować ustaleń rosyjskich przy pomocy badania próbek pobranych przez Rosjan, nie wiadomo jak pobranych, jak zabezpieczonych oraz przetrzymywanych. Jeśli więc ostatnie badania mają coś weryfikować, to należy przedtem i natychmiast zweryfikować zdolność śledczych do prowadzenia jakichkolwiek czynności.

Jest i druga hipoteza, która niestety jest również bardzo prawdopodobna. Prokuratura już kilkakrotnie podejmowała działania korzystne dla władz i tych środowisk, którym zależy na zaciemnianiu prawdy o katastrofie smoleńskiej. Być może więc władza sięgnęła po raz kolejny po śledczych, a ci postanowili realizować plan i dać mediom jakąś pożywkę. Byłby to niezwykle jaskrawy przykład patologii w prokuraturze i jej kontaktach z władzą.

Tak czy inaczej – w wyniku braku profesjonalizmu lub politycznych zleceń Warszawy czy Kremla – prokuratura wojskowa naraża swoim działaniem rodziny ofiar na kolejny dramat. Prowadzi czynności, które nie mogą dać odpowiedzi na zadane pytanie, ale za to mogą – jak tłumaczyła dr. Przybylska-Wendt – dać podstawy do mówienia o pijaństwie na pokładzie tupolewa. Po tylu latach od tragedii badania krwi wyglądają tak jakby był w niej alkohol, ale alkoholu już tam nie ma (inne substancje dają takie sam obraz badania jak alkohol).

Jeśli więc media otrzymają wyniki badań będą mogły szerzyć kolejne kłamstwa na temat pasażerów oraz przyczyn tragedii. I na takie badania zdecydowała się prokuratura, która kilka dni temu epatowała w sposób zupełnie skandaliczny opisem badań śp. Anny Walentynowicz. Opublikowany komunikat w sprawie badania legendy „Solidarności” może być zapowiedzią niezwykle haniebnej gry, jaką z 21 rodzinami ofiar może prowadzić prokuratura.

Należy stanowczo zaprotestować przeciwko tego typu działalności. Śledczy prowadząc swoje czynności powinni dążyć do prawdy o tragedii smoleńskiej oraz prowadzić działania mając na uwadze dobre imię ofiar oraz dobro ich rodzin. Jednak w przypadku śledztwa smoleńskiego jest dokładnie odwrotnie. Opisywane badania to kolejny krok pokazujący, że ani na jedno ani na drugie nie zwraca się w prokuraturze dostatecznie dużej wagi.

Śledczy idą dalej drogą upadku i zatracenia, która zaczęła się od karygodnych zaniedbań, błędów i zaniechań, jakie miały miejsce po katastrofie smoleńskiej. Zamiast jednak przyznać się do błędów i zacząć śledztwo niejako od początku, dokonując ekshumacji i zbierając własny materiał do badań, zamiast zacząć rzetelnie szukać prawdy o Smoleńsku prowadzą pseudośledztwo, raz za razem dając argumenty na rzecz tezy, że prokuratura prowadzi polityczne gierki.

Panowie prokuratorzy! Miejcie odwagę przyznać się do błędów popełnionych na początku tego pseudośledztwa. I nie brnijcie, nie ciągnijcie tej hucpy. Krok za waszym upadkiem idzie bowiem ogromny ból rodzin, które w Smoleńsku straciły bliskich.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.