SZEŚĆ PYTAŃ do lekarz sądowej dr Przybylskiej-Wendt. „Obecnie badanie zlecone przez prokuraturę jest zupełnym absurdem”

Fo. Wikipedia.pl
Fo. Wikipedia.pl

wPolityce.pl: jak ujawniliśmy na naszym portalu prokuratura wojskowa chce przebadania próbek pobranych z ciał 21 ofiar katastrofy smoleńskiej. Złożyła zlecenie, zgodnie z którym eksperci mają zbadać zawartość alkoholu, w tym stężenia alkoholu zażyciowego. Jak Pani ocenia zasadność takiego badania?

Grażyna Przybylska-Wendt, specjalistka z zakresu medycyny sądowej i anestezjologii: Sprawa budzi wiele wątpliwości. Po pierwsze bowiem, nie wiadomo, w jaki sposób próbki pobrane od ofiar katastrofy są przechowywane, jak zostały pobrane i zabezpieczone. To jest istotne, ponieważ nie wiemy, w jakich warunkach był przechowywany ten materiał. Obecnie badanie zawartości alkoholu we krwi ofiar katastrofy smoleńskiej nie ma sensu. Po tylu latach doszukiwanie się możliwości oceny poziomu zawartości alkoholu przyżyciowego we krwi nie jest możliwe. Ze swojej wieloletniej praktyki pamiętam, że krew pobrana ze zwłok była badana natychmiast – jeszcze tego samego dnia. Tak działo się zarówno, gdy pracowałam w Łodzi, jak i później w Płocku. Ekspertyzy muszą być robione błyskawicznie.

 

Tylko wtedy są rzetelne? Dlaczego potrzebny jest taki pośpiech?

Po kilku dniach, czy wręcz godzinach – to zależy od stanu zniszczenia zwłok – krew przechowywana w nieodpowiednich warunkach, w złej temperaturze ulega przeobrażeniom. Badanie alkoholu jest zwyczajnie niemiarodajne, a nawet może być mylące. We krwi bowiem wytwarzają się związki, które w badaniach metodą chromatograficzną dają wyniki takie jak alkohol etylowy, zaś sam alkohol jako taki ulega zanikowi. Wobec tego po trzech latach wykrycie alkoholu we krwi nie jest możliwe.

 

Nigdy?

Istnieje możliwość zabezpieczenia próbek w specjalny sposób, np. przez zakonserwowanie fluorkiem sodu. Dzięki tej substancji można zakonserwować krew i substancje, jakie się w niej znajdują. Jednak nic nie wiadomo, by próbki pobrane z ciał ofiar tragedii smoleńskiej konserwowano w ten sposób, w przewidywaniu, że ten materiał będzie użyty w przyszłości. Należy więc przypuszczać, że krew jest dokumentnie sfermentowana, uległa różnym gnilnym przeobrażeniom, jak wszystkie tkanki płynne po takim czasie.

 

Co zatem można obecnie zbadać na podstawie tych próbek?

Obecnie z badań można uzyskać dane genetyczne, potwierdzenie tożsamości osoby, być może można sprawdzić w niektórych przypadkach, czy w ciałach ofiar były metale ciężkie. Jednak to się robi raczej przy weryfikacji hipotezy o zatruciu osoby zmarłej. Warto również zaznaczyć, że do badania zawartości alkoholu na ogół pobiera się również materiał z ciałka szklistego, czyli z oka lub z torebki maziowej. Tego jednak nie ma. Po tylu latach również takie próbki byłyby nic niewarte i dałyby niemiarodajne wyniki. To wszystko sprawia, że obecnie badanie zlecone przez prokuraturę jest zupełnym absurdem.

 

Prokuratura chce również sprawdzić zawartość hemoglobiny tlenkowęglowej. Czemu to może służyć?

Hemoglobina tlenkowęglowa jest obecna w zwłokach, gdy dana osoba za życia znajduje się w okolicach ognia, z którego wydzielany był tlenek węgla. On może się wydzielać w postaci bezbarwnej i bezwonnej. Człowiek go wdycha, ale tego nie czuje. Ten gaz powoduje przebarwienie krwi i powłok ciała na kolor malinowy. To medykom sądowym zawsze wskazuje na możliwość zatrucia tlenkiem. Stężenie tego tlenku jest śmiertelne, gdy wynosi około 40-50 procent. Gaz może znaleźć się w ciele również w wyniku indukcji przez skórę, jednak wtedy ma stężenie około 8-10 proc. Gaz może się dostać do ciała nie w wyniku wdychania. Do sprawdzenia czy osoba zatruła się tlenkiem służą właśnie badania hemoglobiny tlenkowęglowej. Jednak znów w przypadku śledztwa smoleńskiego ta ekspertyza nie może dać żadnych odpowiedzi. Po takim czasie tlenek, jeśli krew nie jest odpowiednio zabezpieczona i odpowiednio przetrzymywana, ulega eliminacji i rozkłada się. On jest niewykrywalny.

 

Jak Pani ocenia badania zlecone przez prokuraturę? One wniosą coś do śledztwa?

W mojej ocenie te badania, tak postawione pytania, dociekanie takich spraw nic nie da. To nie wniesie niczego istotnego do sprawy, ani nie da żadnych nowych danych związanych z przyczyną śmierci osób, które chce przebadać prokuratura. Z mojego punktu widzenia badania te mają znaczenie jedynie dla prokuratury. Ona być może zleciła je, żeby samą siebie usprawiedliwić i uspokoić...

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.