Po niespodziewanej zmianie postawy ks. Lemańskiego, nasuwa się pytanie: wycofał się, czy też został wycofany?

PAP/Paweł Supernak
PAP/Paweł Supernak

Po niespodziewanej zmianie postawy ks. Lemańskiego, nasuwa się pytanie: wycofał się, czy też został wycofany?

Pytanie o tyle istotne, że - jak ujawniliśmy na naszym portalu - zbuntowany ksiądz wydaje się mieć doradców ze świata jawnych wrogów Kościoła. Znali oni - urbanowe "NIE" i Palikot - treść oświadczenia księdza zanim je wygłosił.

Sądzę więc, że o księdzu z Jasienicy jeszcze usłyszymy. Teraz zrobił krok wstecz, zapowiedział "czasowe" odejście z parafii, ale z błędu się nie wycofał. Zapewne zależało mu na powstrzymaniu kolejnych sankcji kościelnych, z suspendowaniem włącznie. Byłych księży "Newsweek", "Wyborcza" i "NIE" mają bowiem na pęczki, to już nie robi wrażenia. Wrogom Kościoła potrzebny jest ksiądz, a nie były ksiądz.

Dlatego doradzili mu cofnięcie się. Nie jest to jednak nawrócenie. W swoim oświadczeniu ks. Lemański pisze bowiem do parafian:

"Bardzo was proszę, wyciszcie emocje, mnie nie będzie cały dzień, jutro spotykamy się na mszy, wy swoją postawą pokażecie, że bardzo was proszę, wyciszcie emocje, mnie nie będzie cały dzień, jutro spotykamy się na mszy, wy swoją postawą pokażecie, że ja mogę za was ręczyć."

Trudno o większe nieporozumienie. Ksiądz nie jest od ręczenia za grupę parafian, że nie będą atakowali przedstawicieli biskupa. To dalszy ciąg tej samej pychy, tego samego przeciwstawienia lokalnej społeczności biskupowi. Ksiądz Lemański nadal nie widzi, ile krzywdy uczynił Kościołowi, w tym także katolikom z Jasienicy.

Ksiądz Lemański tę partię przegrał. Wiemy dlaczego - popełnił (albo popełnili jego doradcy) fatalny błąd, imputując arcybiskupowi Henrykowi Hoserowi zachowanie wulgarnie antysemickie. Tak mówił o tym w jednym z wywiadów ks. Lemański:

Zaczął wracać do swoich spotkań ze wspólnotą żydowską, do sugestii, że to nie jest środowisko, z którym warto mieć kontakty, że to środowisko mało wiarygodne - tak to nazwijmy. W pewnym momencie arcybiskup dość emocjonalnie zapytał, czy jestem obrzezany. Mnie zatkało. Zareagowałem wtedy inaczej niż teraz. Po prostu spytałem: "Ale o co ksiądz arcybiskup pyta? Jak można?". A z tamtej strony było spokojne, wyważone, z premedytacją ponownie zadane to samo pytanie: "Niech ksiądz powie, nie ma w tym nic nienormalnego. Niech ksiądz powie, czy ksiądz jest obrzezany, czy ksiądz należy do tego narodu". Dobrze, że ta rozmowa się wtedy skończyła.

Na tak tandetny pomysł wpaść mogli tylko ludzie, którzy w życiu nie spotkali abp Hosera - a więc raczej nie ksiądz Lemański. To zarzut skrajnie nieadekwatny do oskarżanej osoby, wzięty żywcem chyba z jakiejś propagandowej broszury. Krótko mówiąc - jak kulą w płot. Zamiast grozy - pusty śmiech.

To był moment zwrotny. Ksiądz poległ, bo przegrzał. Tak kłamał, że aż kłamstwo wyszło na jaw.

Przy okazji warto podkreślić: przedstawianie konfliktu ks. Lemańskiego z biskupem Hoserem jako starcia maluczkiego kapłana z potężnym hierarchą jest fałszem. To za księdzem stoją bezwzględne medialne dywizje, to arcybiskup jest ostrzeliwany, i jakże często zwyczajnie opluwany. To arcybiskup niesie krzyż. Nie dajmy się zwieść. I wspierajmy, także modlitwą.

 

 

--------------------------------------------------------------------------

--------------------------------------------------------------------------

Dobra lektura wzmacnia wiarę!

Zajrzyj do wSklepiku.pl!

 

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych