Macierewicz odpowiada Tuskowi: "Premier zorientował się w pułapce, która jest na niego zastawiana. Obrońcy WSI są liczni w naszym kraju". NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl/PAP/Radek Pietruszka
Fot. wPolityce.pl/PAP/Radek Pietruszka

wPolityce.pl: Donald Tusk powiedział, że „jako premier” rekomenduje niepowoływanie komisji śledczej ws. weryfikacji WSI. Nazwał Pana jednocześnie szkodnikiem oraz stwierdził, że narobił Pan wiele szkód w Polsce. Jak Pan odbiera docinki pod swoim adresem i deklarację szefa rządu dot. komisji?

Antoni Macierewicz: Słowa, jakie powiedział premier Donald Tusk na mój temat, są zdaje się jego samooceną. On o sobie tak myśli. I stąd te sformułowanie, jakie padły pod moim adresem. To sformułowania niegodne polskiego polityka. Jeśli ktoś uważa, że likwidacja komunistycznego aparatu, aparatu represji, przemocy, aparatu przenoszącego sowieckie wpływy do Polski, jest działaniem nagannym, to może powinien się zapisać do partii, która reprezentuje wpływy rosyjskie w Polsce. Formułowanie takich opinii przez premiera rządu Polski jest absolutnie niedopuszczalne.

 

Rekomendacje premiera dot. komisji śledczej zaskoczyły Pana?

Donald Tusk zorientował się w pułapce, która jest na niego zastawiana. To jest oczywiste, to było widać od dawna. Z punktu widzenia interesów premiera Tuska taka decyzja i rekomendacja wydaje się zupełnie naturalna. Powtarzam, że raport dot. WSI nie omawia wszystkich przestępstw i nieprawidłowości tych Służb i ich ludzi. Jest jeszcze aneks do tego raportu. Jeśli powstanie jakieś forum, jakaś instytucja czy instancja, przed którą będzie można omawiać, relacjonować i pokazywać całokształt przestępczych działań WSI i nieprawidłowości panujących w tej Służbie, to oczywiście zawsze stawię się, chętnie opowiem i przedstawię swoją wiedzę na ten temat.

 

O tym warto jednak rozmawiać?

Uważam to za swój patriotyczny i obywatelski obowiązek. On wypływa z mojej walki przeciwko okupacji komunistycznej w ubiegłym jeszcze wieku, jak i z mandatu, jakim od dwudziestu lat Polacy mnie obdarzają, głosując na mnie i wskazując, że mam obowiązek realizować takie zadania.

 

Oni są świadomi, po co Pan idzie do polityki? Może popierają Pana nie wiedząc, czym się Pan zamierza zajmować?

Nigdy nie ukrywałem przed wyborcami na czym mi zależy. Gdy kandydowałem po raz pierwszy mówiłem, że idę do polityki, by wyjaśnić sprawę grabieży polskich finansów przez FOZZ. I to robiłem. Mówiłem, że będę dążył do dekomunizacji i lustracji, dlatego ludzie na mnie głosowali. A nie z innych powodów. Dlatego, żebym mógł likwidować mafię postkomunistyczną. Uważam, że to zadanie, które musi być zrealizowane przez państwo polskie, jeśli chcemy wydobyć Polskę z zapaści, w jakiej się znajduje. To jest konieczne, jeśli chcemy odbudować polski przemysł – a musimy to zrobić. Najpierw musimy ukrócić tych ludzi, którzy marnotrawią fundusze przeznaczone dla Polaków. One są przechwytywane przez struktury mafijne. Temu trzeba położyć kres.

 

Pańska walka trwa do dziś, choć minęło już 25 lat polskiej transformacji? Jaka jest obecnie sytuacja? Wróciliśmy do patologii i ich skali z lat 90.?

Nie wróciliśmy. Jednak obrońcy WSI są liczni. Oni skupili się w szerokim froncie, łączącym najbardziej zbrutalizowaną, najbardziej destrukcyjną formułę ideologii gender, a także – począwszy od Palikota, przez Kalisza, Schetynę, po Bronisława Komorowskiego – wsparcie dla WSI. Oni liczą na ich wpływy w gospodarce i innych obszarach państw. To są ludzie, którzy ciągnęli Polskę wstecz. Oni chcą de facto likwidacji państwa polskiego. I oni się tym nie kryją, mówiąc np., że powinniśmy jak najszybciej wejść do europejskiego superpaństwa, federacji. To oznacza przecież likwidację państwa. Obrona dawnego aparatu komunistycznego łączy się z nadziejami na wpływy oligarchii finansowej i skutkuje dążeniem do likwidacji polskiej państwowości. Ten front jest jednoznaczny. Polskie społeczeństwo świetnie sobie zdają z tego sprawę, że to jest front antypolski.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych