Show Bratkowskiej trwa w najlepsze: "To ja bronię życia!" Komunizm? "Na szczęście w szkole, w której uczę, nikogo nie wyrzuca się za poglądy..."

fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe

To my jesteśmy obrończyniami życia!

- przekonuje Katarzyna Bratkowska, która po swoim "proteście" trafiła na okładkę "Wysokich Obcasów", czyli weekendowego dodatku do "Gazety Wyborczej". Czerska postanowiła więc napisać kolejny rozdział show, w którym feministka odgrywa główną rolę.

CZYTAJ TAKŻE: Robert Mazurek: To co ze sprawą Bratkowskiej robią media to arcydzieło manipulacji i komizmu. "'Wprost' i 'Wyborcza' podały pani Katarzynie pomocną dłoń"

W obszernym wywiadzie Bratkowska tłumaczy, że choć była świadoma burzy, jaki wywoła jej gest - zapowiedź dokonania aborcji w Wigilię - to jest przekonana, że postąpiła dobrze:

W Wigilię świat się nie zatrzymuje i nie ma nic złego ani obraźliwego w tak poważnym akcie. W Wigilię, przed nią i po niej wiele kobiet będzie zastanawiało się, jak przerwać ciążę. (...) Nie można tego moralnie oceniać - ani potępiać, ani pochwalać. Chciałam zmusić ludzi do zauważenia, że to jest wszechobecne

- oznajmia.

I dodaje, że dyskusja i rozmowy są już nieskutecznym środkiem do walki feministek:

Dziś potrzebne są gesty radykalne. (...) Reakcje były takie, jakich się spodziewałam. Głosy świętego oburzenia, bo o aborcji powinno się mówić delikatniej, elegancko, najlepiej po cichu. Przez 20 lat próbowaliśmy ze środowiskami walczącymi o liberalizację prawa aborcyjnego naprawdę wszystkiego

- irytuje się Bratkowska.

W jej przekonaniu sprawę aborcji należy za wszelką cenę odseparować od skojarzenia z morderstwem:

Temat aborcji trzeba odkleić od niesłusznego wstydu, od wyprodukowanej wokół niego histerii. Bo cały czas funkcjonujesz jako morderczyni. Wiesz, że ten epitet czyha za rogiem. To straszak. Boisz się usłyszeć, że zabiłaś. (...) Gdybyśmy przyjęli ten dyskurs do końca, musielibyśmy powiedzieć tak: codziennie w Polsce przybywa 300 morderczyń

- tłumaczy feministka.

Bratkowska jest nauczycielką w jednym z warszawskich liceów. Przyznaje, że po zapowiedzi dokonania aborcji oraz zadeklarowania się jako komunistka (choć w wywiadzie ani słowa pretensji o tę deklarację nie ma...), szkoła odebrała kilka nieprzyjemnych telefonów, ale jest spokojna o swoją przyszłość:

Do liceum, w którym uczę, zadzwoniło kilka osób z zewnątrz, nie byli to rodzice uczniów. ALe żądali, by mnie zwolniono. Na szczęście w tej szkole nikogo nie wyrzuca się za poglądy. Od niektórych rodziców dostałam nawet słowa poparcia...

- cieszy się.

A my zastanawiamy się, kiedy zakończy się ponury serial z panią Bratkowską jako odtwórczynią roli głównej.

CZYTAJ TAKŻE: Stanisław Janecki: Zapowiedź Bratkowskiej, że w Wigilię dokona aborcji to tani wygłup i wymysł, który będzie przedmiotem „wykładów” na studiach gender

lw, "Wysokie Obcasy"

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.