Kaczmarek o doniesieniach na swój temat: „to należy odczytywać jako akt zemsty i odwet. Naraziłem się wielu środowiskom”. NASZ WYWIAD

Fot. Youtube.pl
Fot. Youtube.pl

wPolityce.pl: Tygodnik „Wprost” opisuje pana domniemane kontakty ze światem agencji towarzyskich. Artykuł jednak nie mówi o żadnych konkretach, ani nie precyzuje zarzutów. Sugeruje, że ma pan jakieś relacje z tym środowiskiem. Czy to prawda?

Tomasz Kaczmarek: Mogę jedynie powtórzyć to, co wskazałem w swoim oświadczeniu. Nigdy nie miałem nic wspólnego z takim procederem. Jedynie realizując zadania służbowe, podczas pracy w policji czy CBŚ, miałem kontakty ze środowiskiem agencji towarzyskich. Jednak o tym nie mogę mówić, ponieważ obowiązuje mnie tajemnica. Insynuacje i sugestie dziennikarzy tygodnika „Wprost” dowodzą, że jestem przedmiotem bardzo mocnego ataku związanego z moją działalnością parlamentarną. Wskazuję na co dzień na szereg patologii w służbach specjalnych, policji i innych instytucjach państwowych, kierowanych przez przedstawicieli Platformy Obywatelskiej. Dodam jedynie, że sugestie tego samego tygodnika, dotyczące tłumaczenia raportu z WSI, również okazały się nieprawdziwe.

 

Publikacje medialne to rodzaj zemsty?

Traktuję to jako chęć usunięcia mnie z polityki i próbę zdyskredytowania. Przez swoją uczciwą pracę naraziłem się wielu środowiskom.

 

Czy od czasu zostania politykiem utrzymuje pan kontakty ze środowiskami, które wcześniej pan rozpracowywał?

Tego typu insynuacje są nie na miejscu. Obecnie przede wszystkim koncentruje się na wspieraniu swojej narzeczonej, która walczy z poważną chorobą, oraz pracy parlamentarnej. Piętnuję nieprawidłowości, do jakich dochodzi w instytucjach kierowanych przez przedstawicieli PO.

 

Tygodnik „Wprost” ujawnił wcześniej rozmowę, na której grozi pan mężowi swojej narzeczonej. Jak pan się z tej sytuacji wytłumaczy?

W odniesieniu do tej publikacji tygodnika „Wprost” chcę jedynie powiedzieć, że w opisywanej sprawie prowadzone jest śledztwo. W tym śledztwie to ja mam status pokrzywdzonego.

 

O co zatem chodzi w tej kampanii medialnej? Dlaczego stał się pan bohaterem medialnych doniesień?

To jest bardzo dobre pytanie. Jeśli spojrzy się na moją aktywność parlamentarną, która zwiąże się m.in. ze stawianiem niewygodnych pytań premierowi Donaldowi Tuskowi, szefowi MON, czy MSW, czy innych ważnych instytucji państwowych, to tę kampanię należy odczytywać jako akt zemsty i odwet.

 

Czy ta akcja może być skuteczna? Jak wygląda pana pozycja w klubie PiS? Medialna nagonka może spowodować, że pan miejsca na liście w najbliższych wyborach nie otrzyma

W mediach w ostatnim czasie pojawiło się na mój temat wiele nieprawdziwych informacji. Również publikacje, które mówiły np., że mam chęć piastowania wysokich stanowisk. To wszystko jest nieprawdą. Publikacje na mój temat mają na celu zdyskredytowanie mnie w oczach opinii publicznej oraz pogorszenie mojej pozycji w klubie parlamentarnym. Ja każdą decyzję klubu i partii przyjmę z godnością i honorem. Ideały i wartości, jakie prezentuje PiS, są i dla mnie najważniejsze. Do decyzji kierownictwa klubu pozostawiam to czy pozostanę w nim czy też zostanę wydalony. Tak czy inaczej nadal będę się tymi ideałami kierował. Liczę, że w najbliższym czasie Jarosław Kaczyński stanie na czele rządu. Bowiem tylko on jest osobą, która może przeprowadzić potrzebne Polsce reformy.

 

Kampania medialna osłabi pana chęć walki z patologiami?

Bez względu na potężny atak na moją osobę ja swojej postawy nigdy nie zmienię. Nieprawidłowości, przypadki łamania norm prawnych przez osoby piastujące najwyższe stanowiska w państwie będę piętnował. Będę zachowywał się w taki sposób, w jaki zachowywałem się do tej pory. Będę działał zgodnie z prawem, rozliczał tych, którzy łamią to prawo.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.