Przewodniczący episkopatu Polski w obszernym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” odnosi się do ostatniej nagonki medialnej na księży. Przyczyną ataku jest zdaniem abp. Michalika fakt, że Kościół stanowi znak sprzeciwu wobec ekspansji liberalnej ideologii, a zarazem stawia trudne i niepopularne wymagania.
Kościół jest „instytucją" niezależną od polityki, od władzy i nie stosuje zewnętrznej odpowiedzialności za zewnętrzne krzywdy. A przy tym wymagania etyczne Kościoła są niewygodne, trudne, niekiedy nawet radykalne, stąd łatwo je odebrać jako personalne zdarzenie. Dlaczego strzelano do Jana Pawła II, albo: za jakie winy więziono Kard. Wyszyńskiego, biskupa Kaczmarka czy księdza Popiełuszkę? Natomiast w aktualnej sytuacji można zauważyć, że skoro ta krytyka Kościoła idzie przez wszystkie kraje Europy, przez kraje cywilizacji zachodniej, to musiała dojść do Polski
- zauważa przewodniczący episkopatu Polski. Abp Michalik odnosi się także do ostatniego ataku przedstawicieli mediów na biskupów:
Szczerze mówiąc nie przejmuję się tym. Dlatego, że sąd nad człowiekiem ma Pan Bóg. Czasem kontroluję, czy komentujący mają rację, czy nie powinienem czegoś poprawić. Ale w tym konkretnym przypadku mam spokojne sumienie. W ostatnim ataku na mnie wykorzystano „lapsus" wyjęty z kontekstu, który zresztą natychmiast sprostowałem – jak widać bezskutecznie. Współczuję tym, którzy dali się uwikłać w nieuczciwą nagonkę – mam na myśli głównie niektórych dziennikarzy. Według mnie odeszli od stylu prawdziwego, etycznego dziennikarstwa
- konkluduje.
Jak podkreśla, rolą dziennikarza jest uczciwa interpretacja rzeczywistości:
Proszę wrócić do tej mojej nieszczęsnej wypowiedzi. Przecież ja od początku mówiłem o tym, że pedofilia jest wielkim złem, że trzeba na nią patrzeć jako na zło, które trzeba wszelkimi sposobami eliminować. Podkreślałem następnie potrzebę zaradzenia złu przez szukanie przyczyn. Uważam, że w rozwiązaniu problemu pedofilii podstawowe znaczenie mają przyczyny. I dlatego o tym mówiłem na korytarzu, idąc na salę obrad, że trzeba zwrócić uwagę na rodzinę, że dziecko pozbawione rodziców, miłości w rodzinie jest już pokrzywdzone i często lgnie do innych i szuka tej miłości łatwo je zły człowiek może wykorzystać. Przecież rozbite małżeństwo, to jest wielka krzywda dla dziecka. Ono nie ma punktu odniesienia do własnego ojca, czy matki i szuka go gdzie indziej. Mówiłem też o tym, że zbyt wczesna agresywna informacja, czy zachęcanie do poznawania seksualności, płciowości drugiego człowieka w wieku gdy jest ono do tego nieprzystosowane pozbawia je pewnych mechanizmów samokontroli, bo eliminuje naturalne poczucie wstydu. A to wprowadzenie do wiedzy o płciowości, dziecko powinno otrzymać od rodziców, w rodzinie. I to wtedy mówiłem
- zaznacza abp Michalik. Na pytanie o niefortunne sformułowanie, które mogłoby sugerować jakąkolwiek odpowiedzialność dziecka za akt pedofilii, przewodniczący episkopatu odpowiada, iż w istocie jego wypowiedź mogła zostać źle zrozumiana. Wskazuje jednak na hipokryzję dziennikarzy, którzy zamiast poprosić o wyjaśnienia, natychmiast rozpoczęli atak, zachowując się tak, jak gdyby w istocie chodziło im jedynie o pretekst do wszczęcia nagonki.
Zaraz po informacji, że źle zostałem zrozumiany poprosiłem o zwołanie konferencji prasowej. Muszę powiedzieć, że boli mnie jedna rzecz. Ja tych dziennikarzy, tam na korytarzu, potraktowałem z szacunkiem dla ich pracy, a oni okazali się agresywni i nieuczciwi wobec mnie. I to mnie zasmuciło. Przecież jeśli ktoś zauważył to przejęzyczenie, to powinien natychmiast zapytać o to jak to sformułowanie rozumiem i ja bym to natychmiast wyjaśnił. Tam jednak nie chodziło o poznanie prawdy na temat moich przekonań w sprawie zła pedofilii, ale o zdeptanie mnie, podchwytując przejęzyczenie. Na szczęście ludzie wierzący w Polsce znają moje poglądy na temat moralności
- zaznacza abp Michalik.
Zdaniem przewodniczącego episkopatu, rzucanie oszczerstw jest obecnie bezkarne, a ataki na Kościół mają charakter systemowy.
Ponieważ głoszę dosyć niewygodną dla nowego libertynizmu naukę zgodną co prawda z Ewangelią i nauczaniem Kościoła, to próbuje mi się zadać śmierć moralną. Śmierć medialną. Chodzi o podważenie autorytetu (...). Ja tu jestem najmniej ważny. Jestem tylko zwykłym człowiekiem. Chodzi o próbę obniżenia autorytetu Kościoła i wyeliminowanie jego głosu z życia społecznego. Ataki na arcybiskupa Hosera są dla mnie dowodem na przemyślaną strategię. W czasie sporu o in vitro nagle pojawia się ks. Lemański. (…) Mamy zmasowany, zorganizowany atak, ale nikt nie zastanawia się nad tym skąd to się bierze, kto za tym stoi. Nikt nie podejmuje próby analizy
- zauważa abp Michalik. Przyczyna ataku na Kościół jest zdaniem przewodniczącego episkopatu dość prosta:
Kościół jest ostatnią w społeczeństwie współczesnym instytucją, która jest niezależna. Mówi to, co dla dzisiejszych potentatów jest często niewygodne. Weźmy chociaż całą obronę prawa natury. Jeśli od tego odejdziemy, to w oparciu o jakie bezwzględnie obowiązujące prawo będziemy żyli? Procesy w Norymberdze odwoływały się do prawa natury. Jeśli spojrzymy np. na historię Niemiec, to ci którzy oddawali swój głos na Hitlera w 1931 roku byli przekonani, że robią dobrze. Tylko niektórzy biskupi niemieccy już wtedy mówili otwarcie, by podchodzić do niego ostrożnie, bo rodzi się coś złego. A kto ich chciał słuchać? Później stało się wielkie nieszczęście. Zawsze musimy patrzeć nieco dalej, pytać o skutki naszych decyzji i zachowań.
- podkreśla przewodniczący episkopatu.
„Rzeczpospolita”/aż
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/169610-abp-michalik-probuje-mi-sie-zadac-smierc-medialna