„Wyborcza” znów manipuluje: „Mamy dowód na kłamstwo eksperta PiS od brzozy”. Ale to nie Chris Cieszewski jest kłamcą

fot. PAP/Tomasz Gzell
fot. PAP/Tomasz Gzell

„Gazeta Wyborcza” oskarżyła Chrisa Cieszewskiego, że kłamliwie wskazał amerykańskiego specjalistę z University of Georgia, Deepaka Mishrę jako współautora swej analizy ws. smoleńskiej brzozy.  Szybko okazało się, że to kolejna manipulacja „GW”.

Mamy dowód na kłamstwo eksperta PiS od brzozy

- krzyczy sensacyjnym tytułem „Wyborcza”.

Gazeta przywołuje swoją korespondencję z Deepakiem Mishrą z University of Georgia, którego określa jako wybitnego specjalistę od analizy zdjęć satelitarnych, głównie w kontekście zmian klimatycznych.

Cieszewski powoływał się na niego, twierdząc, że smoleńska brzoza została złamana jeszcze przed 10 kwietnia 2010 r.

- pisze „GW”.

„Wyborcza” chwali się, że wysłała na służbowy adres Mishry maila z pytaniem, czy uczestniczył w analizie Cieszewskiego.

I tryumfuje:

Otrzymaliśmy bardzo uprzejmą i krótką odpowiedź. Mishra podkreślił: "Nigdy nie byłem zaangażowany w tę analizę i dlatego nie mogę skomentować pana pytań". Był zdziwiony, że próbuje się go łączyć z pracą Cieszewskiego.

Na tej podstawie „GW” zarzuca Cieszewskiemu kłamstwo. Manipulacja szybko jednak wyszła na jaw. Jak sprawdziła „Rzeczpospolita”, Cieszewski w swoim referacie - w którym stwierdził, że brzoza, o którą miał zahaczyć tupolew,  musiała być złamana co najmniej 5 dni przed katastrofą -  powoływał się na kilku współpracowników, ale wśród nich nie było Mishry.

Istotnie nazwisko Mishry znajduje się w programie II konferencji smoleńskiej. Jednak każdy kto wysłuchał wykładu Cieszewskiego na konferencji może łatwo się przekonać, że ten uprzedził o zmianach, które w nim zaszły [wykładzie -red.] (również w tytule)

– pisze „Rz”.

Dziennik cytuje wypowiedź Cieszewskiego:

Autorstwo jest inne niż było oryginalne. Głównie ze względu na to, że wyniki były tak drastyczne, żeśmy po prostu postanowili, że musimy mieć najlepszych na świecie ekspertów. W związku z tym zaczęliśmy szukać innych.

Jak zaznacza „Rz”,  Chris Cieszewski wymienił nazwiska osób, które uczestniczyły w jego pracach, określając ich jednymi z najlepszych na świecie w dziedzinie fotogrametrii. Kadr z prezentacji Cieszewskiego jest najlepszym dowodem na to, że wśród wymienionych współautorów nie ma Mishry.

Nie po raz pierwszy okazuje się, że redaktorzy „Wyborczej” nie są rozrzutni w krzewieniu standardów wiarygodnego dziennikarstwa: bardzo oszczędnie gospodarują prawdą.

JUB/"GW"/"Rz"

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych