Macierewicz kontra Kraśko. Spór o ekspertów i filmy z 10 kwietnia. Poseł chce wyemitować dowód na wybuch, TVP nie ma możliwości technicznych

Fot. Wikimedia Commons, Sławek, licencja CC 2.0 / PAP, Tomasz Gzell
Fot. Wikimedia Commons, Sławek, licencja CC 2.0 / PAP, Tomasz Gzell

Bardzo ciekawą rozmowę z Antonim Macierewiczem wyemitowała w piątkowy wieczór TVP. Szef parlamentarnego zespołu tłumaczył, na czym polega pomoc ekspertów z nim współpracujących i mówił o dowodach na wybuch w tupolewie. Frapujący był moment, gdy rozmówcy dyskutowali o filmach z 10 kwietnia i tym, co dziennikarz Telewizji Polskiej oraz co wyemitowała w dniu katastrofy stacja rosyjska.

Na początek gość Piotra Kraśki w studiu Wiadomości zapytany, dlaczego przez 3,5 roku nie pojechał w miejsce katastrofy, odpowiedział:

To nie jest kwestia doświadczenia, ja tam pojadę wtedy, gdy będę znał odpowiedź na podstawowe pytania związane z tą tragedią. Wiem, jak wygląda ten teren, jak dalece został zniszczony tak, żeby nie można było w żadne sposób odtworzyć czy rozeznać tego, co tam się naprawdę wydarzyło. Jak zabetonowano miejsce tej katastrofy i wiem, że nie przypomina w ogóle miejsca tragedii.

Dopytywany, czy nie warto pojechać już szukając tych odpowiedzi, odparł:

Ale tam niestety obecnie na te pytania nie można odpowiedzieć. Miejmy nadzieję, że przyjdzie taki czas, że zerwiemy tę betonową pokrywę, która ukrywa szczątki jeszcze tych, który tam leża, ukrywa fragmenty samolotu i rzeczywiście odbędą się poważne badania tego miejsca. One muszą się prędzej czy później odbyć. Ale teraz, jak pan dobrze wie, to nie jest możliwe.

Na uwagę Piotra Kraśki – który był w dniu tragedii w Smoleńsku – że szczątki były rozrzucone na wielkiej powierzchni, która nie została w całości zabetonowana, poseł PiS odpowiedział:

Ważne jest to, co pan tutaj podkreślił, o czym się dzisiaj zapomina. To rzeczywiście była olbrzymia przestrzeń – ponad kilometr dwieście metrów długości rozrzutu szczątków, które zaczęły spadać na tamten teren mniej więcej 15 metrów przed ta pancerna brzozą.

Dopytywany, skąd to wie, odparł:

AM: Bo są dokładne opisy, oględziny prokuratorów rosyjskich którzy tego samego dnia, poczynając od godziny pierwszej po południu idąc krok po kroku, fragment po fragmencie tego terenu, bardzo dokładnie opisywali to, czego pan nie mógł zobaczyć, bo pana nie wpuszczono…

PK: A zaskoczę pana na początku, pierwszego dnia tego terenu pilnowano o wiele mniej niż 24 godziny później. Można było podejść i dotknąć tych szczątków.

AM: No niestety niezupełnie, chyba że pan był człowiekiem, którego pan Turowski uprzywilejował, nie zabierał panu kamery. Dlatego że są tacy pracownicy ambasady, którzy złożyli zeznania, jak im żołnierze rosyjscy zabierali telefony komórkowe, uniemożliwiając fotografowanie. Już nie mówiąc o relacji pana Wiśniewskiego, którą możemy bardzo dokładnie zobaczyć, jak podchodzi do niego oddział żołnierzy, którzy mu wyrywają kamerę. Widać pan był w innej sytuacji, moje gratulacje. Niestety nie mamy tej relacji z pana kamery.

Kraśko ripostował:

PK: Akurat mamy, tu się pan myli, panie pośle.

AM: Możemy zobaczyć?

PK: Nie mamy przy sobie.

AM: A szkoda, bo nigdy nie była emitowana w telewizji.

PK: Znowu kulą w płot pan strzela, bo oczywiście, że były te zdjęcia. Zaskoczę pana – emitowane były na żywo. I powiem więcej, na antenach wszystkich stacji.

O jakie dokładnie zdjęcia chodzi i kiedy obaj panowie będą mogli na nie spojrzeć, nie ustalono.

Na pytanie, o posiadane dowody na wybuch, Macierewicz powiedział:

Przede wszystkim jest to skrzynka parametrów lotu, która zapisała dwa wielkie wstrząsy zaczynające się przed ta brzozą, po drugie kształt szczątków, które są rozwarte tak, jak to się dzieje właśnie po eksplozji i po trecie – ponad 80 świadków, którzy słyszeli tę eksplozję.

Ten ostatni argument Macierewicz dwukrotnie powtórzył, dodając, że niektórzy eksplozję nawet widzieli, a także, że istnieje film – „i to nie byle jaki”, zrobiony przez główną rosyjską stację informacyjną Ria Nowosti, „który pokazuje, jak ten samolot rozpada się w powietrzu”.

AM: Oczywiście to jest rekonstrukcja, żeby było jasne, ale zrobiona wtedy, tego samego dnia, 10 kwietnia i emitowana o 21:30, co więcej, zrobiona w trzech wersjach językowych.

PK: Chce pan powiedzieć, że Ria Nowosti pokazała, jak samolot rozpada się po eksplozji?

AM: Dokładnie tak. To chcę powiedzieć i chętnie ten film tutaj pokażę.

PK: Z przyjemnością poszukam tego materiału…

Na co Macierewicz sięgnął do kieszeni:

Jeżeli pan chce, to możemy go teraz puścić, ponieważ go mam ze sobą, dobrze?

Okazało się, że w Telewizji Polskiej nie było technicznej możliwości wyemitowania filmu…

Ten wątek rozmowy Antoni Macierewicz podsumował mówiąc, że po stronie rosyjskiej w pierwszych godzinach po katastrofie była z jednej strony chęć zrzucenia całej winy na pilotów, a z drugiej byli tacy Rosjanie, „którzy twierdzą, że do wybuchu doszło w powietrzu i że trzeba to badać”.

W dalszej części Kraśko nawiązał do stwierdzenia pracownika biura prasowego wojskowej prokuratury kpt. Marcina Maksjana, który stwierdził, że żaden z ekspertów przesłuchanych przez śledczych „nie przedstawił materiałów i danych, które stanowiłyby podstawę do prezentowanych wcześniej wniosków”. Wobec tego dziennikarz zapytał posła, dlaczego – skoro twierdzi, że ma niezbite dowody – nie przekazał ich prokuraturze. Macierewicz odparł:

Po pierwsze – przekazałem. Po drugie  - z tego co wiem, a wypytywałem o to panów profesorów – w zawiadomieniu o tym, żeby przyszli do prokuratury nie proszono ich żeby przynieśli ze sobą materiały dowodowe. W związku z tym, dlaczego oni mieli przynosić materiał dowodowy, skoro nie wiedzieli, na jaka okoliczność mieli być przesłuchiwani. (…)

Niech pan przeczyta spokojnie zarówno zeznanie pana prof. Rońdy, jak i zeznanie pana prof. Biniendy i zobaczy pan, że dane dotyczące uzasadnienia ich tez obaj panowie bardzo dokładnie przedstawili. Można się z nimi zgadzać lub nie zgadzać.

(…) Gdyby ich poproszono, żeby przynieśli ze sobą materiał ikonograficzny, wyniki swoich badan symulacyjnych, to wtedy prokuratura mogłaby się z tym zapoznać i jej opinia byłaby inna. Swoją drogą, stanowisko pana Maksjana jest najmniej wiarygodne, bo to jest człowiek, który współpracując z „Gazetą Wyborczą”, przekazał jej tajne informacje. W związku z tym może by się na niego lepiej nie powoływać.

Macierewicz dodał, że ujawniono zeznania jedynie 3 z 30 ekspertów zespołu parlamentarnego

AM: Na przykład nie przesłuchano pana doktora inż. Bogdana Gajewskiego z agencji kanadyjskiej zajmującej się certyfikacją lotnictwa, który jest naszym głównym ekspertem lotniczym i na którego zlecenie poszczególni eksperci znający się na fragmentarycznych kwestiach…

PK: …to nie pan Binienda jest głównym ekspertem, tylko pan Gajewski?

AM: jeżeli chodzi o sprawy lotnicze – nie, pan Gajewski. Nigdy tego nie ukrywaliśmy. Gdyby pan bardziej towarzyszył pracom zespołu parlamentarnego, to by pan mógł uczestniczyć w tym posiedzeniu, w którym pan Gajewski przedstawiał swoją wiedzę, a także plan pracy, który został założony. Warto wiedzieć, że zespół parlamentarny posługuje się ekspertami od balistyki (jak prof. Rońda), od wytrzymałości materiałów (jak znakomite prace prof. Obrębskiego), symulacji komputerowych (wspaniała pracownia i wielkie dokonania prof. Biniendy) i dziesiątkami innych – pilotów, takich jak Glenn Jorgensen, pan Bykow…

Kraśko próbował kontrować:

PK: Prof. Artymowicz, który też się tym zajmuje ma wątpliwości co do jakości analizy profesora Biniendy.

AM: Nie, nie zajmuje się, pan się myli. Właśnie to jest ten problem z dziennikarzami telewizyjnymi. Pan prof. Artymowicz jest astrofizykiem. I w ogóle się nie zna na metodzie elementów skończonych i na symulacjach. Po prostu się tym nie zajmuje i się nie zna. Astrofizyka, czarne dziury – na pewno znakomicie.

Dziennikarz TVP przywołał do znudzenia powtarzany, choć chybiony, argument:

Pan prof. Rońda, który jest przemiłym człowiekiem, który widział masę katastrof budowlanych, sam przyznawał, że nie był w miejscu katastrofy lotniczej. Może się wypowiadać na ten temat jak każdy człowiek. Tylko czy może się wypowiadać jako ekspert w sprawie tak poważnej, kiedy według pana tam doszło do eksplozji.

Macierewicz mógł odpowiedzieć tylko jedno:

AM: Pan ma rację. Rzeczywiście ma rację i na pewno pan to powiedział bardzo dokładnie panu Laskowi, prawda? Bo pan Lasek nie był tam. Nigdy nie był w Smoleńsku. Pan Lasek nigdy nie dotykał tego wraku. Żaden z ekspertów pana Laska nigdy nie robili badań tego wraku.

PK: Jak pan wie, jest członkiem Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.

AM: I co z tego?

PK: I to nie jest pierwszy wypadek lotniczy, jaki analizował. Robił to dziesiątki razy przez lata.

AM: To jest nieprawda.

PK: Nie analizował wypadków lotniczych Maciej Lasek?

AM: Był o to pytany i wiadomo, że nigdy nie brał udziału w badaniu tragedii lotniczej tej skali – wielkiego samolotu.

Macierewicz dodał, że w przeciwieństwie do Macieja Laska, prof. Rońda zna się na balistyce.

Jest jednym z najlepszych polskich balistyków. Warto o tym wiedzieć.

A spotkanie w studiu Wiadomości zakończył apelem do Piotra Kraśki:

I bardzo proszę, żeby pan głębiej się zastanowił nad metodologią nauki i nad tym, co jest potrzebne, żeby ocenić wydarzenia, a nie zajmował się próbą nieudolną dezawuowania pracy poważnych naukowców w Polsce, którzy chcą dojść, jak doszło do tej tragedii. W odróżnieniu od pana Laska, który chce w tej sprawie wyłącznie zaciemnić sytuację.

Szkoda, że wśród dziennikarzy wielkich mediów tak trudno jest znaleźć kogoś, kto wykaże się zdrowym rozsądkiem w podejściu do badań naukowych i przy elementarnej uczciwości przyzna, że nie trzeba być fachowcem od katastrof lotniczych, by uczestniczyć w ich badaniu.

Jak w przypadku wodowania na rzece Hudson w Nowym Jorku, gdy w wyjaśnianiu przyczyn uczestniczył... ornitolog.

CZYTAJ TAKŻE:

Katastrofa i "niefachowiec". Jedną z osób, która uczestniczyła w wyjaśnianiu katastrofy wahadłowca „Challenger”, był kompletny "niefachowiec" Richard Feynmann

znp

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.