Wolność badań naukowych według dwóch dziarskich rektorów. Władze AGH i Politechniki Warszawskiej dołączają do odzierania z godności swoich pracowników

Fot. PAP / Tomasz Gzell
Fot. PAP / Tomasz Gzell

Kto jeszcze dołączy do brygady wszelkimi sposobami postponującej naukowców współpracujących z zespołem parlamentarnym zajmującym się wyjaśnianiem katastrofy smoleńskiej?

Władze Politechniki Warszawskiej (prof. Jan Szmidt) i krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej (prof. Tadeusz Słomka) wydały wspólne oświadczenie:

Zgodnie z naszą wiedzą zarówno prof. Jacek Rońda, jak i prof. Jan Obrębski nie są specjalistami w zakresie badania przyczyn katastrof lotniczych. W ramach stosunków pracy obowiązujących ich w Akademii Górniczo-Hutniczej jak i Politechnice Warszawskiej Panowie Profesorowie nie prowadzą badań związanych z tą tematyką. Zajmują się z powodzeniem informatyką, mechaniką, mechaniką budowli i wytrzymałością materiałów budowlanych. Jakiekolwiek poglądy i opinie przekazywane opinii publicznej formułowane przez Panów Profesorów, dotyczące wyjaśnianie przyczyn katastrofy lotniczej w Smoleńsku, traktować zatem należy wyłącznie jako ich prywatny pogląd, niezwiązany z działalnością naukowo-badawczą prowadzoną przez nich na naszych uczelniach. 
Każdy pracownik uczelni ma pełne prawo do formułowania swoich poglądów i opinii, jednak publiczne głoszenie przez naukowców tez niezwiązanych z ich działalnością badawczą nie może być podpierane autorytetem uczelni, na których pracują.

Takie postępowanie może bowiem godzić w dobre imię renomowanych instytucji, które są miejscem pracy wspomnianych panów profesorów

- czytamy w oświadczeniu.

Politechnika Warszawska prowadzi różnego rodzaju badania związane z tematyką lotniczą, jednakże każdorazowo do ich wykonania desygnuje właściwych w tej materii specjalistów; przebieg prac jest sformalizowany, podobnie jak i informowanie o ich wynikach. Akademia Górniczo-Hutnicza w ogóle nie prowadzi badań czy ekspertyz związanych z wyjaśnianiem katastrof lotniczych

- dodali rektorzy.

Niezwykle dziwi, że rektorzy, podobnie do medialnych i politycznych propagandystów chcą wywołać wrażenie, jakoby obaj naukowcy zespołu podawali się za ekspertów od wypadków lotniczych. Jest przeciwnie - obaj profesorowie ani razu i nigdzie nie stwierdzili, że są takimi ekspertami. Przed prokuratorem objaśniali szczegółowo zakres swej wiedzy i doświadczenia naukowego w wąskich dziedzinach: wytrzymałości materiałów, mechaniki prętów cienkościennych i mechanice stosowanej. Podobnie czynili to też w późniejszych wypowiedziach medialnych już po publikacji tekstu w „Wyborczej”.

Gdyby powiedzieli, że są „specjalistami od katastrof lotniczych”, to faktycznie można by uznać ich za kłamców. Ale takowych specjalistów w zasadzie nie ma na świecie, a to z tego powodu, iż komisje badań wypadków lotniczych to grono interdyscyplinarne łączące fizyków, pilotów, często lingwistów, chemików i wielu innych ekspertów z wąskich dziedzin.

W przypadku katastrofy smoleńskiej o opinie proszony był psycholog, a w badaniu przyczyn słynnego przymusowego lądowania airbusa A320 na rzece Hudson w Nowym Jorku w 2009 r. brał udział ornitolog. To on stwierdził, że maszyna zderzyła się z kluczem gęsi kanadyjskich. Ornitolog nie mógł o sobie powiedzieć, że jest „ekspertem do badań przyczyn katastrof lotniczych”, choć do badania jednej z nich został poproszony. Podobnie stało się z dwoma zaszczuwanymi profesorami

Warto więc postawić pytania.

Czy obie uczelnie wydały same z siebie ten komunikat, który miał służyć do kontynuowania nagonki na naukowców?

Czy też może zostały „poproszone”, np. przez ich zwierzchniczkę Barbarę Kudrycką - minister nauki i szkolnictwa wyższego, która na kilku portalach społecznościowych napisała, że „wypowiedzi " ‘ekspertów’ Macierewicza to prawdziwy atak na powagę polskiej nauki. Ta sama gorliwa członkini rządu Donalda Tuska mająca na celu dobro polskiej nauki, zasłynęła wcześniej m.in. żądaniem kontroli na Uniwersytecie jagiellońskim tylko dlatego, że tam właśnie bronił pracę magisterską Paweł Zyzak, autor głośnej książki o przeszłości Lecha Wałęsy. Pani minister nie raz dowiodła, co w jej przypadku oznacza niezależność uczelni wyższych.

A może rektorzy swoim oświadczeniem odpowiedzieli na pilne zapotrzebowanie mediów na wszystkie możliwe sposoby próbujących ośmieszyć i zdezawuować doświadczonych naukowców, którzy odważyli się zająć sprawą, którą nie powinni.

Slaw/ TVN24

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.