wPolityce.pl: Burza wywołana tekstem "Gazety Wyborczej" trwa. Czy po tak demaskatorskim artykule wreszcie przejrzała pani na oczy i przestała ufać ekspertom parlamentarnego zespołu badającego przyczyny katastrofy smoleńskiej?
Dorota Skrzypek, żona śp. Sławomira Skrzypka, prezesa NBP: Po tym tekście nie zmieniło się nic w moim podejściu do ekspertów. Od bardzo dawna nie czytam tej gazety i jej zwyczajnie nie wierzę. To jest gazeta, która niszczy wszystkie wartości, w które ja wierzę i którymi ja się staram kierować. Ta publikacja nic we mnie nie zmieniła. Z kolei protokoły z przesłuchań przekonały mnie jeszcze mocniej o wiarygodności tych ludzi, choć wcale nie było mi to potrzebne. W mojej ocenie, choć jak mówią niektórzy prokuratura złamała prawo, dobrze się stało, że te materiały ujrzały światło dzienne.
Dlaczego? Komu to pomogło?
To pomogło zdemaskować manipulacje i kłamstwo. To również uwiarygodniło ludzi, którzy zostali zaatakowani. Żałuję jedynie, że my, rodziny, wielokrotnie stojąc w podobnej sytuacji jak profesorowie, nie mogliśmy liczyć na taką pomoc i takie działania prokuratury. Byliśmy wielokrotnie wyśmiewani i opluwani. Gdyby nam wolno było wtedy ujawnić akta, też moglibyśmy się bronić. Nam jednak wciąż nie wolno tego robić. My wciąż możemy być obrażani, nasze opinie mogą być dezawuowane, ponieważ nie możemy ujawnić tego, o czym lub na podstawie czego mówimy.
Co by się pani zdaniem stało gdyby prokuratura ujawniła obecnie - jak apeluje zespół smoleński - wszystkie akta w tej sprawie? Opinia publiczna zobaczyłaby, co zdarzyło się w Smoleńsku?
Myślę, że Polakom otworzyłyby się oczy przede wszystkim na niezwykły, niespotykany sposób prowadzenia śledztwa. To jest najbardziej wstrząsająca prawda o tych aktach. To dla mnie jest zupełnie oczywiste i widoczne na każdym kroku. Jednak wiem, że do dziś to do wielu osób nie dotarło. Nie ma na świecie drugiego śledztwa prowadzonego w ten sposób. Powtórzę to, co już wielokrotnie mówiono: nie zbadano wraku, nie przeprowadzono sekcji, popełnia się błędy w najprostszych czynnościach, jak zmierzenie wysokości brzozy, czy wymiarów różnych przedmiotów. Tu łamane są zupełnie podstawowe standardy. Nie trzeba być ekspertem lotniczym, by wiedzieć i widzieć, że coś w badaniu tej katastrofy, w tym śledztwie jest nie w porządku. Pokazanie tych akt uwiarygodniłoby opinie, które słyszymy od dawna, że tak się śledztwa nie prowadzi. Ta sprawa nie jest badana. Naszym zdaniem nie ma prawdziwej woli dotarcia do prawdy.
Czy ostatnia publikacja "Wyborczej" to również element prokuratorskiej gry obliczonej na zaciemnienie sprawy?
Nie mam wiedzy na ten temat, więc trudno mi się wypowiadać. Jednak z przykrością odnotowuję, że prokuratura sama siebie może bronić, może według własnego upodobania upubliczniać lub utajniać dane. Nam, rodzinom o statusie pokrzywdzonych, nie pozwala się tego robić. Nie mogliśmy się tak bronić, gdy byliśmy bardzo poważnie oskarżani - również wtedy, gdy oskarżano nas o błędy w identyfikacji naszych bliskich. Mówiono, że to nasza wina, że błędy w pochówkach to nasz błąd. A ujawnienie akt pokazałoby, że to my mówimy prawdę, a nie ludzie nas atakujący. Czuję więc obecnie pewną manipulację oraz niesprawiedliwe traktowanie uczestników śledztwa. Cały czas mam obawy, że wszystkie działania instytucji publicznych nie zmierzają do tego, by uczciwie odkryć prawdę o tej katastrofie. Jaka by ona nie była.
Rozmawiał Stanisław Żaryn
CZYTAJ TAKŻE: DEMENTUJEMY kłamstwa "Wyborczej"! Zobacz jak Kublik zmanipulowała zeznania ekspertów zespołu Macierewicza
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/166728-czuje-manipulacje-i-niesprawiedliwe-traktowanie-uczestnikow-sledztwa-dorota-skrzypek-o-dzialaniach-gw-i-prokuratury-nasz-wywiad