TYLKO U NAS. Autor biografii Jaruzelskiego opowiada o kulisach wpływów generała w III RP. "Parasol ochronny składa się ze służby zdrowia, sądów i mediów"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Radek Pietruszka/archiwum
fot. PAP/Radek Pietruszka/archiwum

Wojciech Jaruzelski zbyt chory na uczestniczenie w procesie, ale w doskonałej formie, aby bawić się z przyjaciółmi i przez 40 minut przemawiać do nich na swoich urodzinach, być może będzie miał film o sobie nakręcony na podstawie dzienników jego córki. Każdy zbrodniczy dyktator tak chciałby być pokazany - oczami swoich kochających najbliższych.

CZYTAJ TAKŻE: Będzie film o gen. Jaruzelskim?! Produkcją - na bazie pamiętników córki dyktatora - ma zająć się Agnieszka Holland. Szykuje się kolejna hagiografia?

O ochronie Jaruzelskiego przez establishment i o niszczeniu tych, którzy próbują przebić się z prawdą rozmawiamy z dr. Lechem Kowalskim, autorem pierwszej biografii generała nie napisanej pod jego dyktando "Generał ze skazą".

 

wPolityce.pl: Czy pierwszy film fabularny o Wojciechu Jaruzelskim powinien powstać na podstawie frywolnych dzienników jego córki?

Dr Lech Kowalski: Nie, to jest jakieś nieporozumienie. Ubolewam nad tym, że Agnieszka Holland chce oprzeć scenariusz swojego filmu na wspomnieniach pani Moniki Jaruzelskiej. Jest córką dyktatora, więc to jest kolejna hagiografia, która znalazła się na rynku. Agnieszka Holland idzie na łatwiznę i wydaje mi się, że ten film będzie bardziej kiczowaty niż ten, który kręci Andrzej Wajda o Lechu Wałęsie.

Co można z tym zrobić? Takie rzeczy są i będą. Grupa związana z „Gazetę Wyborczą” jest bardzo silna, kreatywna i ona nadaje ton. Nikt przecież nie nakręci filmu o Lechu Kaczyńskim, czy o Annie Walentynowicz. Sam pomysł zostałby zakrzyczany i ośmieszony. Kto zresztą wyasygnuje pieniądze na takie filmy?

Film o generale to przyszłość i to daleka. Piotr Gontarczyk pisze biografię polityczną generała Jaruzelskiego, ja napisałem wojskową. Złożenie obu ścieżek – politycznej z wojskową da całościowy obraz kariery tego człowieka w okresie PRL.

 

Zasugerował pan, że nad tematami o Jaruzelskim i nad nim samym roztoczony jest parasol ochronny. Czy może pan coś o nim powiedzieć?

Przede wszystkim parasol ochronny nad nim roztoczyli lekarze resortowi. Uzyskuje od nich na każde skinienie palcem stosowne orzeczenia medyczne, które pozwalają unikać mu procesów. To już stało się zjawiskiem trwałym. Od lat, warto to zauważyć, każdego 13 grudnia, gdy „brużdżą” mu pod oknami jego domu, na jeden telefon przyjeżdża karetka pogotowia ze szpitala wojskowego w Warszawie przy ul. Szaserów i pan Jaruzelski kładzie się w pojedynczej sali z telewizorem, serwują mu smaczne dania. W tym czasie inni ludzie miesiącami dobijają się, aby dostać się do szpitala, aby zadbać o zdrowie. Proszę zwrócić uwagę z jakim namaszczeniem dyrektor szpitala przy Szaserów informuje telewidzów o stanie zdrowia. To jedna wielka hucpa, bo pan generał, gdy tylko demonstranci odejdą spod jego domu, od razu wraca do niego.

Zresztą ten parasol roztoczony jest także nad Czesławem Kiszczakiem. Oni mają po prostu do swojej dyspozycji resortową służbę zdrowia. Notabene to ta sama służba zdrowia, która w latach 40. i 50. wydawała podobne orzeczenia medyczne, tyle że sądzonym Żołnierzom Wyklętym o stanie ich zdrowia umożliwiające dalsze przesłuchania i udział w procesach, na które nierzadko byli wnoszeni na noszach. Taka jest wartość tych resortowych zaświadczeń. Jednak chowają się za ten parawan i wiedza, że są nie do ruszenia.

Drugim parasolem roztaczanym nad tymi dwoma generałami to parasol wymiaru sprawiedliwości. Wystarczy zobaczyć, kto oskarża generała Jaruzelskiego. To młody człowiek o wiedzy historycznej na poziomie student pierwszego roku. Jaruzelski zaś dysponuje sam ogromną wiedzą i ma całe zaplecze prawników oraz historyków do swojej dyspozycji.

 

Jest jeszcze jeden parasol ochronny, o którym pan już wspomniał trochę. To media.

Ależ oczywiście. Dobry przykład jest taki, jak TVN niedawno zrobił materiał o generale Kiszczaku, u którego ekipa była na daczy na Mazurach. Bohater pokazywany był z dalekiego planu, ogólny zarys, nie widać było twarzy. Bełkotał co chciał, nikt mu nie przerywał. To co zrobiono, to było żenujące. Przedstawiono człowieka, który umiejętnie gra. Znam go dość dobrze, nawet chyba lepiej od Jaruzelskiego, bo dokopałem się w archiwach do niesamowitych materiałów o nim.

Albo inny przykład. Proszę napisać jakiś nieprzychylny komentarz na temat Jaruzelskiego na portalach takich jak Wirtualna Polska, czy Onet. Wcale się nie ukaże ten komentarz! Zwłaszcza na Onecie ukazują się tylko pozytywne dla generała komentarze. Zaobserwowali to moi znajomi i oni potwierdzają to, że jest to tak widoczne i charakterystyczne, że aż komiczne.

Mam tysiące dokumentów, bo cały czas siedzę w archiwach IPN. Ci dwaj generałowie robili takie rzeczy, o których opinia publiczna nie ma absolutnie pojęcia. Niedługo zacznę publikować materiały związane z Kiszczakiem. Pokażę o co on i Jaruzelski zabiegali w Związku Sowieckim i w Północnej Grupie Wojsk Armii Czerwonej stacjonującej w Legnicy. Pokażę co dostawali przed stanem wojennym od Sowietów, a co było skierowane przeciwko Polakom. Pęknie bańka mydlana o rzekomym zagrożeniu inwazją sowiecką w latach 1980/81. Jednak nie mam złudzeń, to i tak zostanie zakrzyczane. Nikt nie będzie ze mną dyskutował na fakty, bo nie ma żadnych szans, tylko uderzą we mnie, uderzą w moje środowisko. Uderzą w Sławomira Cenckiewicza, Gontarczyka, Piotra Zyzaka itd. Tak się to kończy.

 

Pan miał osobiste doświadczenia z interwencją Jaruzelskiego i jego zaplecza. Nie pozwolono panu zrobić habilitacji.

Tak, to była akcja przeciwko mnie i mojej pracy naukowej zorganizowana w 1994 roku. Jaruzelski napisał list do komendanta Wojskowego Instytutu Historycznego prof. Andrzeja Ajnenkiela, że nie życzy sobie, abym wypowiadał się o jego działalności w latach 80. Nikt nie chciał mnie drukować. Dopiero w Arcanach i w Arce w Krakowie u prof. Andrzeja Nowaka.

Gdy wieść o tym dotarła do generała, to zaczął mnie różnymi sposobami nękać. A że środowisko, w którym pracowałem i środowisko dawnej Akademii Sztabu Generalnego, było bardzo za gen. Jaruzelskim, to moja historia skończyła się źle. Zorganizowano mi taką frekwencję moich przeciwników podczas wykładu podczas której broniłem rozprawy habilitacyjnej, że ja nie miałem szans. Wyeliminowali tych, którzy mogli mi sprzyjać. Prof. Andrzej Paczkowski zbulwersowany tym wyszedł z sali trzaskając drzwiami. Nie mógł nawet tego wszystkiego opisać w prasie centralnej, bo mu nie chciano wydrukować. Jednak i tak przegrałem tylko jednym głosem i to był wstrząs dla moich wrogów.

Ale to nic, bo to ja za to zapłaciłem. Jest jednak cała grupa młodych ludzi, teraz kończących studia np. na Wydziale Historii Uniwersytetu Warszawskiego, którzy nie podejmują się badania pewnych tematów właśnie ze względu na zagrożenia, jaki na nich czyhają. Będą mieli kłopoty, wypadną z instytutu naukowego, jeśli się nawet do niego dostaną. Nie mają szans na napisanie prawdziwej biografii Bronisława Geremka czy Jacka Kuronia. Gdy się tego podejmą, to natychmiast zostaną zmarginalizowani i pognębieni.

Proszę sobie wyobrazić, że małżonka Sławomira Cenckiewicza nie mogła dostać pracy tylko dlatego, że mąż pisze takie, a nie inne książki. W całym Trójmieście nie mogła dostać pracy! Pan Sławek Cenckiewicz nie mógł dostać pracy na żadnej uczelni i dopiero w Toruniu dał mu pracę na swojej uczelni ksiądz Tadeusz Rydzyk. Środowisko naukowe znowu podejmuje neutralne tematy...

 

...Czyli tak jak za komuny, gdy bardzo dobrze rozwijały się w Polsce badania np. nad starożytnością...

Tak jest, dokładnie tak jest! W średniowieczu można sobie też bezpiecznie siedzieć. O Drugiej Rzeczypospolitej można już pisać, ale tu też trzeba wiedzieć co robić, a czego nie...

 

.Najbezpieczniej jest robić coś i pisać w tematach z II RP z punktu widzenia np. prof. Tomasza Nałęcza.

O właśnie! No proszę spróbować zbadać i napisać biografię Adama Michnika. Łatwo sobie wyobrazić co by się działo. Kto by chciał przez to przechodzić?

Mi już nic nie zrobią, bo jestem wolnym strzelcem i sobie mogę wybierać. Napisałem biografię Jaruzelskiego, kończę Kiszczaka i mam już w planach następne.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

CZYTAJ TAKŻE: Jan Pietrzak: "Pomysł, aby robić propagandowy i sentymentalny film o Jaruzelskim jest potworny. To jest możliwe tylko w kraju rządzonym przez wrogów polskości." NASZ WYWIAD

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych