Gadowski: "Sikorski w sprawach polsko-ukraińskich zachowuje się jak minister landu Nadrenii-Westfalii, a nie polski minister. NASZ WYWIAD

PAP/Jakub Kamiński
PAP/Jakub Kamiński

Radosław Sikorski podczas debaty sejmowej przed uchwałą, w której Rzezi Wołyńskiej nie nazwano po imieniu - ludobójstwem, nawoływał do... "nieupokarzania Ukraińców".

CZYTAJ WIĘCEJ: Sejm odrzucił wniosek o nazwanie zbrodni na Wołyniu ludobójstwem. Głosowanie poprzedziła ostra debata, minister Sikorski straszył "upokorzeniem Ukraińców"

O tym kto i dlaczego jest bardzo zadowolony z polityki zagranicznej prowadzonej przez Sikorskiego rozmawiamy z Witoldem Gadowskim, dziennikarzem śledczym, publicystą, dokumentalistą i pisarzem.

 

wPolityce.pl: Jak widzisz politykę wschodnią Polski w kontekście dzisiejszego wystąpienia w Sejmie ministra Radosława Sikorskiego?

Witold Gadowski: Wydaje mi się, że minister Sikorski kompletnie nie rozumie sytuacji na Ukrainie. Jedynym wyznacznikiem jakim się kieruje są wytyczne poprawności politycznej, tak jak on stara się pojmować niewypowiedziany jeszcze w tej sprawie głos Unii Europejskiej, a zwłaszcza Niemców. Głos Niemców w tej sprawie zawsze będzie przychylny lub przynajmniej nacechowany ciepłem emocjonalnym wobec dawnych sprzymierzeńców, wobec ludzi, którzy chociażby walczyli w szeregach SS Galizien.

Ukraina jest podzielona. Zachodnia Ukraina, ta która w Polsce przedstawiana jest jako zarodnik patriotyzmu ukraińskiego jest w dużej części spenetrowana przez siatki postyOUNowskie, banderowskie. Oni jeszcze oczywiście głośno o tym nie mówią, ale wystarczy pojechać do Lwowa i porozmawiać z lokalnymi politykami, to usłyszymy to bardzo wyraźnie.

Mamy dziś także głos z Ukrainy wschodniej, którą uważamy za bardziej zrusyfikowaną, podległą dyktaturze Putina, w której Partia Regionów Janukowycza przychyla się przecież do tego, żeby nazwać po imieniu to co się działo na Wołyniu, czyli ludobójstwem. To co dziś zdarzyło się w Sejmie jest moim zdaniem celowym rozmyciem sprawy, bo ludobójstwo to ściśle określona kategoria prawa międzynarodowego. A „czystki etniczne o znamionach ludobójstwa” to już zupełnie coś innego.

 

To taki zwrot publicystyczny...

Tak, to jest zwrot publicystyczny. Ludobójstwo to kategoria prawna, nie podlega przedawnieniu, zajmują się nim trybunały międzynarodowe, istnieje cała historia orzecznictwa europejskiego w tej sprawie. Gdyby polski Sejm przyjął uchwałę mówiącą o ludobójstwie mielibyśmy prawo, a nawet wręcz obowiązek państwowy ścigać zbrodniarzy i zgłaszać ich do trybunałów. Gdy polski Sejm tego nie robi, to tym samym zamykamy sobie drogę do tego.

 

Przyjrzyjmy się temu wątkowi niemieckiemu, o którym wspomniałeś. Można więc uznać, że znowu Sikorski idzie w sukurs polityce Berlina? To jego kunktatorstwo z nacjonalistami ukraińskimi?

 

Przede wszystkim Sikorski wykazuje się głęboką niewiedzą. Ale oczywiście można przyjąć, że intuincyjnie i poprawnościowo układa się tak, jak całą kwestię chciałby widzieć Berlin. Bardziej zachowuje się jak minister landu Nadrenii-Westfalii, albo jak kolega Guido Westerwelle niż jak polski minister spraw zagranicznych. On nie działa zgodnie z polską racją stanu. O opinię na ten temat najlepiej zapytać potomków rodzin ofiar Rzezi Wołyńskiej.

Jeśli o Srebrenicy, gdzie zginęło osiem tysięcy ludzi mówi się, że to było ludobójstwo, to co można powiedzieć o Wołyniu, gdzie zginęło ponad 130 tysięcy ludzi? Ja nie wartościuję śmierci pojedynczych osób, bo to byłby absurd, ale chodzi o proporcje.

 

Poza tym jest duża sprzeczność w tym co mówi Sikorski, żeby „nie upokarzać Ukraińców”. Gdy Serbia jest wciągana do UE, a Chorwacja już jest we wspólnocie, to Bruksela nie mówiła przecież: „ok, zapomnimy o zbrodniach, o ludobójstwie, byle byście wstąpili do Unii.” Sikorski posługuje się taką właśnie odwróconą logiką: chce zapomnienia ludobójstwa wołyńskiego, byle tylko wciągnąć Ukrainę do UE.

To dobrze widać na przykładzie Chorwacji. Kraj wchodzi do UE,  a Ante Gotowina jest sądzony za ludobójstwo. A trzeba przypomnieć, że Gotowina do dziś w Chorwacji uchodzi za bohatera narodowego.

Polska nie uprawia polityki zagranicznej. Wszystko co dziś przedstawia minister Sikorski. To jest takie miotanie się pomiędzy wytycznymi, które płyną z zewnątrz. My nie mamy żadnej agendy polityki zagranicznej. Minister Sikorski nie jest w stanie powiedzieć spójnie czterech zdań na temat tego, do czego my dążymy w polityce zagranicznej, tej bliższej i tej dalszej.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych