O czym pisał prof. Romanowski? Wartość układu z komunistami, polityka IPN gorsza od katastrofy smoleńskiej i katolicyzm jako przekleństwo Polski

Fot. Profil na FB Stowarzyszenia RWE im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego / www.wolnaeuropa.pl
Fot. Profil na FB Stowarzyszenia RWE im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego / www.wolnaeuropa.pl

O prof. Andrzeju Romanowskim zrobiło się w ostatnich dniach głośno z powodu jego artykułu w "Polityce" poświęconego rotmistrzowi Pileckiemu. Romanowski sugeruje w nim, że powojenna historia Pileckiego (zwłaszcza ta dotycząca przesłuchań przez komunistów) była zupełnie inna. Argumentując, atakuje w tekście działalność Instytut Pamięci Narodowej.

CZYTAJ WIĘCEJ: Autor tekstu w "Polityce" o rtm. Pileckim nie odpuszcza: "IPN robi z Pileckiego bożka. Napisałem ten artykuł w imię prawdy"

Robiąc nawet skrótowy i powierzchowny przegląd dotychczasowej twórczości prof. Romanowskiego zauważyć można, jak bardzo Instytut Pamięci Narodowej i prowadzenie polityki historycznej przeszkadzało autorowi "Polityki". Wszystkie pochodzące fragmenty pochodzą z wywiadów, esejów i artykułów publikowanych na łamach prasy i Internetu.

Wspomniany wcześniej IPN Romanowski uważa za jedną z najgorszych instytucji w Polsce:

Likwidacja IPN jest potrzebna Polsce, bo instytucja ta niszczy największą zdobycz narodu w XX wieku: demokratyczne państwo prawa. (...) W ciągu tych dziesięciu lat odchodziłem na znak protestu z kolejnych gremiów: w roku 1999 z Unii Wolności, która współdziałała w tworzeniu ustawy o IPN i która głosowała za jej przyjęciem, oraz w roku 2002 z redakcji "Tygodnika Powszechnego", które to pismo, pod kierownictwem ks. Adama Bonieckiego, stało się nieformalnym organem IPN

- irytował się profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Atak na Instytut Pamięci Narodowej był w twórczości prof. Romanowskiego czymś na porządku dziennym. Literaturoznawcę irytowała niemal każda inicjatywa instytucji, niezależnie od tego, kto stał na jej czele i jakie działania podejmowała. Tak było w przypadku spotkania o polityce historycznej, które IPN zorganizował ze Stowarzyszeniem Kibiców Wisły Kraków:

W popularyzacji dziejów najnowszych Polski nie ma nic złego. Z jednym zastrzeżeniem. Jeśli robi to IPN w grupie kibiców, to mieszanka wydaje się wybuchowa. IPN, wchodząc w układy ze środowiskami skrajnie nacjonalistycznymi, legitymizuje takie poglądy. To niebezpieczne, bo wiedza nie może służyć zadymie

- mówił historyk.

Za krytyką działalności IPN-u szła ta dotycząca całej polityki historycznej. Literaturoznawcę irytowała zwłaszcza ta w wydaniu środowisk związanych z szeroko rozumianą prawicą:

Czy pamiętamy jeszcze zgrabne frazy w rodzaju „aksjologicznej pustki czasów Aleksandra Kwaśniewskiego”? Po dziesięciu latach pracy IPN-u i pięciu „polityki historycznej” doczekaliśmy w Polsce nie pustki już, lecz aksjologicznej katastrofy. Może gorszej od katastrofy smoleńskiej

- pisał Romanowski.

Na czym polega ta aksjologiczna katastrofa? W jednym z wywiadów - jeszcze za życia prezydenta Lecha Kaczyńskiego - tak uzasadniał swoje zdanie:

W Polsce dzieją się rzeczy niebezpieczne. W działaniach prezydenta Kaczyńskiego widzę skłonność do gloryfikacji klęsk, gdzie było dużo krwi. Jeżeli troszczymy się o dumę narodową, to dlaczego nie czci się Okrągłego Stołu?

- pytał Romanowski.

Zdaniem autora "Polityki" duma narodowa i historia rozumiana przez Kaczyńskich, Janusza Kurtykę czy Instytut Pamięci Narodowej, jest niebywale groźna, zwłaszcza dla młodego pokolenia:

Największym grzechem jest pomieszanie porządku historycznego z porządkiem prawnym, a tworzenie trybunału sprawiedliwości dla historii jest absurdalne. Drugi grzech to preferowanie czarno-białego widzenia przeszłości. Nie ma tutaj żadnego środka, mamy tylko „obóz zaprzaństwa” i „obóz walczący”. Taka opcja, zapoczątkowana jeszcze za prezesury Janusza Kurtyki, zalazła swój posiew w postaci żołnierzy wyklętych. Oba grzechy są na tyle ciężkie, że z nich wyrastają inne, bardziej szczegółowe. (...) Ogromnym grzechem jest więc zatruwanie umysłów całego społeczeństwa, a zwłaszcza młodzieży, która jest w tej kwestii bezbronna. Zatruwa się wszystkie wyprodukowane na tej bazie filmy, programy telewizyjne, książki przedstawiające stereotypowy obraz realiów życia, z obowiązkowym czarnym charakterem – ubekiem

- twierdził Romanowski.

Tyle, jeśli chodzi o politykę historyczną. Prof. Romanowski bardzo chętnie zabierał również głos w sporach dotyczących oceny dorobku III Rzeczypospolitej. Jego zdaniem choroba, która toczy III RP jest... antykomunizm i katolicyzm:

Bakcyl autodestrukcji jest niewątpliwie wmontowany w nasze państwo. Można rzec nawet: to, co było siłą III RP – antykomunizm i katolicyzm – stało się z czasem jej słabością i przekleństwem. Bo przecież antykomunizm wyrodził się w programy dekomunizacji, dezubekizacji i lustracji

- oceniał.

Idea IV Rzeczypospolitej wręcz przerażała Romanowskiego:

Dzieje III RP to sys­te­ma­tyczny marsz w stronę IV RP. Wła­śnie drogą zdrady poli­tycz­nego centrum: Takiego roz­li­cze­nia nie do­konano, choćby przez poka­za­nie drogi przyj­mo­wa­nia kolejnych ustaw, takich jak lustra­cyjna, o IPN, o war­to­ściach chrze­ści­jań­skich. Rachu­nek sumienia powi­nien doty­czyć elit III RP, które wy­hodowały sobie IV RP

- twierdził.

Najbardziej mogły dziwić słowa o... wartości, jaką stanowił układ z komunistami, na którym powstała III RP:

Patriotyzm w wydaniu „Solidarności” doprowadził nas do PiS-u. Dla naszej tożsamości i tradycji to dzisiaj zagrożenie nie mniejsze niż kiedyś komunizm – bo równie płaskie i kłamliwe. (...) III RP miała szansę stać się państwem wielkiej ideowej syntezy. Powstała wszak w drodze układu z komunistami, ale jej aksjologia była antykomunistyczna. Jedno i drugie stanowiło wartość

- pisał Romanowski.

Za taką oceną III Rzeczypospolitej musiały pójść podobne komentarze w debacie nad postacią generała Wojciecha Jaruzelskiego:

Miejsce Wojciecha Jaruzelskiego było w dniu Święta Niepodległości na trybunie honorowej. Obok Lecha Wałęsy i Ryszarda Kaczorowskiego

- pisał Romanowski przy okazji sporu o zaproszenie na spotkanie u Lecha Wałęsy.

Jaruzelskiego traktował on jako prezydenta wolnej Polski, człowieka o ogromnych zasługach dla transformacji ustrojowej. W zdecydowany sposób bronił komunistycznego dyktatora:

W każdym jednak razie postawa Jaruzelskiego była w latach 1989-90 zgodna z polską racją stanu i - jak widać z minionego 20-lecia - okazała się dla narodu błogosławiona. (...) Czy powinniśmy się godzić, gdy pierwszego prezydenta III RP - dziś starca 86-letniego - arogancko się wszędzie pomija, oskarża się go jak gangstera, wyznacza się mu jedyne miejsce w przestrzeni publicznej na sali sądowej?

W innym tekście puentował:

Zaś to, co dziś z Jaruzelskim wyprawiamy, jest hańbą. Będziemy się tego wstydzić - już nazajutrz po jego śmierci.

Prof. Romanowski był również obecny w debacie publicznej po katastrofie smoleńskiej. Chętnie zabierał głos w sprawie pochowania prezydenta Kaczyńskiego na Wawelu, uważając, że nie powinniśmy do tego dopuścić:

Pochowanie pary prezydenckiej na Wawelu było najgorszą decyzją w posłudze kardynała Stanisława Dziwisza

- argumentował Romanowski.

Z kolei po słowach jednego z posłów PiS o "ruskiej trumnie" w Smoleńsku przepraszał Rosjan:

Za moich rodaków, w imieniu na razie tylko własnym, przepraszam Was, bracia Rosjanie

- pisał na łamach "Gazety Wyborczej".

Ten krótki zestaw cytatów i opinii pozwoli lepiej zrozumieć, skąd pojawił się pomysł na tekst o Pileckim. Nie może dziwić, że autorem artykułu został właśnie prof. Romanowski.

svl, wyborcza.pl, otwarta.org., przeglad.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.