Konferencja „Być świadkiem Zagłady”: Komorowski każe Polakom stawiać sobie pytania o holocaust. Ciekawe, co powie Gross...

fot. PAP/Jacek Turczyk
fot. PAP/Jacek Turczyk

Polacy dojrzeli, by przyjąć to, co w przeszłości było powodem do dumy, jak i do wstydu - napisał prezydent Bronisław Komorowski w liście do uczestników konferencji "Być świadkiem Zagłady". W jej trakcie badacze dyskutowali o rzekomej obojętności Polaków wobec Holokaustu.

Kategoria świadków jest dość trudna do badania i do opisu. To kategoria bardzo niejednorodna, niezmiernie szeroka; ponadto świadkowie w większości milczą, dlatego ciężko jest analizować ich postawę. Trudności te prowadzą do pokusy przypisywania ich do innych kategorii: jedni chcą przypisać świadków do kategorii ofiar, inni z kolei chcą ich przypisać do kategorii sprawców

- powiedział prezes IPN Łukasz Kamiński podczas otwarcia konferencji w Warszawie.

CZYTAJ TAKŻE: Zuzanna Kurtyka dla wPolityce.pl: "IPN zapraszając Grossa dowartościowuje go i podnosi do poziomu, którego nie jest godny"

Kamiński przypomniał, że mające potrwać do wtorku międzynarodowe spotkanie naukowców honorowym patronatem objął prezydent Bronisław Komorowski. Odczytał też list od prezydenta, który podkreślił w nim, że spotkanie naukowców jest jednym z najważniejszych wydarzeń obchodów 70. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim.

Pochylamy głowy nad martyrologią milionów Żydów, w których ugodziła zbrodnia Holokaustu. Historia drugiej wojny światowej pełna jest bólu i cierpienia, ale nawet na tym tle Zagłada, której ofiarą stał się naród żydowski, pozostaje zbrodnią wstrząsającą i wyjątkową

- napisał w liście prezydent.

Prezydent podkreślił, że choć odpowiedzialność za Holokaust spoczywa na nazistowskich Niemczech, to jednak społeczeństwa całego świata muszą stawiać sobie pytania skierowane także do własnych sumień. W tym kontekście stwierdził:

Musimy to robić także my, Polacy. Ponad trzy miliony ofiar Zagłady to byli nasi współobywatele. Ludzie, z którymi dzieliliśmy los we wspólnej ojczyźnie.

Zwrócił też uwagę, że Polacy mają "obowiązek mówić prawdziwie i uczciwie o postawach zajmowanych w odniesieniu do tej tragedii".

Polskie społeczeństwo dojrzało, aby przyjąć zarówno to, co w przeszłości było powodem do dumy, jak i powodem do wstydu. Zawsze będziemy pamiętali o rodakach, którzy życiem zapłacili za ratowanie żydowskich współbraci, ale nie wolno nam też zapomnieć o postawach obojętności, wzgardy, nawet współuczestnictwa niektórych Polaków w aktach terroru wobec Żydów. Tylko pełna prawda służy pojednaniu, budowaniu polskiej niezakłamanej historii

- stwierdził Komorowski.

Podczas pierwszej sesji konferencji, zatytułowanej "Bezsilność, obojętność i milczenie świadków"wielokrotnie zarzucano Polakom rzekomą obojętność wobec żydowskiej eksterminacji dokonywanej w czasie II wojny światowej przez niemieckich okupantów.

Dyskusji z uwagą przysłuchiwał się Jan Tomasz Gross, znany z budzących oburzenie książek oskarżających Polaków o prześladowania ocalałych z Holokaustu Żydów. Gross ma przemówić drugiego dnia konferencji. Na razie oddał pole innym.

Badaczka żydowskiej martyrologii prof. Irena Grudzińska-Gross (była żona Grossa) przywołała niedawno wydane w Polsce opowiadania Ludwika Heringa "Ślady", w których pisarz ten opisuje nie tylko tragedię ofiar Holokaustu, ale także zachowania wobec nich Polaków.

Analizując utwór Grudzińska-Gross stwierdziła, iż jej uwagę  przykuły usprawiedliwiające Holokaust "klisze językowe Polaków, którzy uważali, że Żydów spotkała kara boża".

Prof. Joanna Tokarska-Bakir, zajmująca się m.in. antropologią kultury, przywołała z kolei słowa Krzysztofa Dunin-Wąsowicza, historyka i współpracownika Rady Pomocy Żydom "Żegota".

Moim zdaniem dla jakichś 75 proc. ludności Warszawy obojętne było to, co działo się poza murami getta

- cytowała Tokarska-Bakir.

Podkreśliła przy tym - tym razem powołując się na prace pochodzącego z Niemiec historyka Thomasa Kuehne, że "nie tyle nienawiść do Żydów, ale właśnie obojętność w stosunku do nich ustanowiła masowe poparcie nazistowskiej polityki rasowej w latach 30."

W ocenie badaczki, można się zastanawiać, czy obojętność wobec Holokaustu w latach 40. "nie charakteryzowała również części Polaków, którzy mieli wpływ na losy Żydów".

Obojętność umownych 75 proc., o których mówił Krzysztof Dunin-Wąsowicz, była rezultatem zaakceptowania przez ogół polskich obywateli podziału na uprzywilejowanych Polaków nieżydowskich i upośledzoną ich resztę

- mówiła Tokarska-Bakir.

Przejawem zobojętnienia, jak stwierdziła, było nie tylko słownictwo prasy narodowej, która była otwarcie wroga Żydom, ale także słownictwo, jakiego w stosunku do Żydów używała prasa Związku Walki Zbrojnej - Armii Krajowej oraz Delegatury rządu Rzeczpospolitej.

Polaków w gettach niemal wyłącznie określa się mianem Żydów, a kategoria obywatelskości pojawia się nie w kontekście ich praw, ale wyłącznie niewypełnianych przez nich obowiązków

- zaznaczyła.

Podczas konferencji badacze zastanawiali się również nad możliwością interwencji humanitarnej podczas II wojny światowej, mogącej ograniczyć rozmiary Holokaustu, oraz nad pamięcią o żydowskiej Zagładzie w powojennej Polsce i na świecie. Jednym z wątków dyskusji było również m.in. ratowanie Żydów przez Polaków w tzw. Ostoberschlesien (to region wschodniego Górnego Śląska).

Poruszono także stosunek do Holokaustu Kościoła katolickiego i judaizmu, a także europejskich ruchów oporu, a wśród nich Polskiego Państwa Podziemnego. Wykłady naukowców dotyczą także zachowań wobec zagłady Żydów sowieckiej i ukraińskiej partyzantki oraz żydowskich podziemnych partii politycznych z okresu II wojny światowej.

Prof. Adam Daniel Rotfeld, który na konferencji wygłosił wykład pt. "Arcybiskup Andrzej Szeptycki i Kościół greckokatolicki wobec Zagłady", uznał, że klimat społeczny w Polsce sprzyja obecnie refleksji nad problemem różnych postaw wobec Żydów w czasie Holokaustu, także tych, które są nie do zaakceptowania.

O tym świadczy nie tylko tematyka tej konferencji, ale także tegoroczne upamiętnienie rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim

- powiedział.

Po raz pierwszy powstanie to zostało przyjęte przez Polaków jako część polskiego losu i polskiej historii. Do tej pory obchody tego powstania były huczne za granicą, a w Polsce tylko z udziałem wybitnych polityków. Teraz po raz pierwszy stało się coś innego i mam wrażenie, że wiąże się to ze zmianą pokoleniową

- podkreślił Rotfeld.

Konferencję "Być świadkiem Zagłady" organizują: IPN, Centrum Badań nad Zagładą Żydów przy Instytucie Filozofii i Socjologii PAN oraz Żydowski Instytut Historyczny im. Emanuela Ringelbluma. Poświęcona jest ona pamięci Szmula Zygielbojma - polityka żydowskiej organizacji Bund i członka Rady Narodowej przy rządzie Rzeczypospolitej na uchodźstwie.

W proteście przeciwko obojętności świata wobec Holokaustu i w geście solidarności z ginącymi powstańcami getta warszawskiego Zygielbojm 12 maja 1943 r. popełnił w Londynie samobójstwo.

JKUB/PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych