Zuzanna Kurtyka dla wPolityce.pl: "IPN zapraszając Grossa dowartościowuje go i podnosi do poziomu, którego nie jest godny"

fot. tvn24.pl/wPolityce.pl
fot. tvn24.pl/wPolityce.pl

Niby nie powinno się zamykać na argumenty strony przeciwnej, ale wydaje mi się, że traktowanie jako naukowca człowieka takiego, jak Gross wznosi do pewnego poziomu osobę tego poziomu niegodną - w ten sposób Zuzanna Kurtyka w rozowie z portalem wPolityce.pl odniosła się do faktu zaproszenia Jana Tomasza Grossa na konferencję historyczną organizowaną przez Instytut Pamięci Narodowej.

CZYTAJ TAKŻE: Jan Tomasz Gross gościem konferencji współorganizowanej przez IPN. Wszystko w Centrum Edukacyjnym im. Janusza Kurtyki...

Jak czytamy na stronach IPN, Instytut Pamięci Narodowej – Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFiS PAN oraz Żydowski Instytut Historyczny im. E. Ringelbluma są organizatorami międzynarodowej konferencji naukowej „»Być świadkiem Zagłady«. W 70. rocznicę powstania w warszawskim getcie“. Jednym z gości konferencji będzie znany z nierzetelnych, antypolskich wystąpień Jan Tomasz Gross - autor równie głośnych co nierzetelnych "Złotych żniw" i "Strachu".

Jego publikacje nie spełniają kryteriów naukowych, jego publikacje nie mają wartości merytorycznej, nie opierają się na faktach, tylko na interpretacjach i na emocjach, nawet Instytut Yad Vashem nie traktuje go poważnie

- mówi Zuzanna Kurtyka, wdowa po Januszu Kurtyce.

Gdy prezesem IPN był mój mąż, Janusz Kurtyka, powstała przynajmniej jedna publikacja, bardzo solidna praca naukowa dokładnie na ten sam temat, na który swoją popularnonaukową książkę opublikował Jan T. Gross. To była odpowiedź IPN-u na jego ewidentne, emocjonalne kłamstwa. W związku z tym stawianie się z nim w pozycji partnera tylko go dowartościowuje, w pewnym sensie uwiarygadnia to, co on robi, a tego robić nie powinniśmy.

Wdowa po prezesie IPN podkreśla, że bolesny jest fakt, że konferencja, w której weźmie udział Gross odbędzie się w sali im. śp. Janusza Kurtyki, który otwarcie sprzeciwiał się historycznym przeinaczeniom pisarza.

Niestety, w tym momencie mamy do czynienia z sytuacją, że w Instytucie Pamięci Narodowej mają dużo do powiedzenia ludzie związani z profesorem Friszke i z Gazetą Wyborczą. Ludzie, którzy nawet jeśli nie mówią o tym, albo nawet nie chcieli by być tak postrzegani to jednocześnie po tej stronie stoją. W związku z tym zmieniła się zupełnie opcja historiografii i podchodzenia do polskiej historii, do tematów trudnych. Zrobiliśmy takie wielkie koło i wróciliśmy do czasów profesora Kieresa i tak to na chwilę obecną wygląda

- powiedziała Zuzanna Kurtyka.

Wuj

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych