NASZA RELACJA. Świadkowie potwierdzają: identyfikacja ciała Anny Walentynowicz nie budziła wątpliwości. Zespół chce zmiany prokuratorów

fot. PAP / P. Supernak
fot. PAP / P. Supernak

Identyfikacja ciała Anny Walentynowicz w Moskwie była głównym tematem dzisiejszego posiedzenia Zespołu Parlamentarnego ds. zbadania katastrofy Tu154M w Smoleńsku. Dlatego zostali zaproszeni m.in. dr Dymitr Książek, lekarz z pogotowia lotniczego, Jerzy Wojtczak, siostrzeniec Teresy Przyjałkowskiej-Walewskiej oraz Piotr Walentynowicz - wnuk Anny Walentynowicz.

Jak mówił Piotr Walentynowicz, dokumentacja medyczno-sądową, którą otrzymali z prokuratury nie odpowiada na wszystkie nurtujące ich pytania i wątpliwości. Wątpliwości, które jego zdaniem można by bardzo szybko rozwiać, gdyby nie procedury, biurokracja, która niestety ma miejsce w prokuraturze wojskowej.

Chciałbym jednak przypomnieć, że  przez ostatnie dwa i pół roku byliśmy zapewniani, że wszystko jest dobrze, że wszystko jest prawidłowo a efekty tego sami państwo znają. My jako rodzina, nie możemy sobie pozwolić aby jakiekolwiek wątpliwości pozostały wątpliwościami do końca życia, tym bardziej, że nie trzeba powoływać komisji Millera, żeby te wątpliwości wyjaśnić. Dlatego liczę na jakiś gest ze strony prokuratury i że wspólnie, w cywilizowany sposób to wyjaśnimy.

Jego ojciec i syn Anny Walentynowicz, Janusz, którego wypowiedź została odtworzona, podkreślał, że wypowiedź prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta o pomyłce rodzin przy identyfikacji ciał "była zupełnie nie na miejscu".

Chciałem jeszcze raz wyraźnie powiedzieć, że swoją mamę rozpoznałem w Moskwie jako trzecią osobę, którą mi okazano. Mamę rozpoznałem i przede wszystkim po twarzy, która zupełnie nie była uszkodzona. (...) W związku z tym zupełnie nie rozumiem, co mogło się takiego wydarzyć podczas sekcji w Moskwie, że sekcja przeprowadzona we Wrocławiu ujawniła, że tej twarzy nie ma

- mówił Janusz Walentynowicz.

Jego zdaniem, zupełnie niezrozumiałe jest twierdzenie prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, jakoby to rodziny się pomyliły.

O co w tym wszystkim chodzi?

- pytał dramatycznie syn Anny Walentynowicz, wskazując chociażby na świadectwo dr. Dymitra Książka, który był obecny przy identyfikacjach ofiar katastrofy smoleńskiej w Moskwie.

Jego syn dodawał, że wielokrotnie słyszeli ze strony prokuratorów, żeby nie brać rosyjskiej dokumentacji

tak dosłownie, bo tam jest dużo rozbieżności, dużo błędów.  Doszliśmy nawet do miejsca, w którym zapytaliśmy jak to możliwe, że aż takie błędy były, czy w innych przypadkach też się zdarzały takie błędy? I uzyskaliśmy odpowiedź, że tak

- ujawniał Piotr Walentynowicz.

Dr Dymitr Książek, potwierdził, że towarzyszył Januszowi Walentynowiczowi przy identyfikacji Anny Walentynowicz, który bez żadnych wątpliwości rozpoznał swoją matkę.

Mogę zeznać pod przysięgą, że twarz pani Anny Walentynowicz była nie uszkodzona, że można ją było doskonale poznać - ja, który znałem panią Annę z telewizji, z przekazów, z fotografii byłem pewien, że to jest pani Anna Walentynowicz. (...) Pan Walentynowicz kategorycznie, na sto procent rozpoznał swoją matkę.

Jak wyjaśnił, zaczął o tym świadczyć publicznie, oburzony nieprawdziwymi słowami Seremeta, który zarzucał kłamstwo rodzinie, która rozpoznała swoją matkę.

Jego słowa potwierdził Jerzy Wojtczak, siostrzeniec Teresy Przyjałkowskiej-Walewskiej, który widział ciało Anny Walentynowicz w Moskwie i nie miał żadnych problemów z jego rozpoznaniem.

Pierwsze ciało, które nam okazano (...) stwierdziliśmy, że jest to pani Walentynowicz. Po wyjściu podszedłem do ojca pana Piotra i powiedziałem, że "właśnie oglądaliśmy pana mamę". Bezapelacyjnie to była pani Walentynowicz

- podkreślał Wojtczak.

Z kolei Stanisław Zagrodzki, kuzyn Ewy Bąkowskiej przypomniał o rosyjskiej dokumentacji zdjęciowej wszystkich ciał, która rozwiałaby wszelkie wątpliwości na ten temat - dokumentacji, która pozostaje w gestii rosyjskich śledczych, a którą nie dysponuje polska prokuratura.

Tylko dokumentacja zdjęciowa pozwoli na weryfikację tego, co jest w opisach

- podkreślał, dodając, że dziwi się prokuraturze, która twierdzi, że "wszystko jej się zgadza".

Jednocześnie zaapelował do mediów o odpowiedzialność. Jak mówił, ujawnienie na jednym z portali jednego dokumentu spowodowało wstrzymanie przez prokuraturę wydawania dokumentów rodzinom.

Szkodzi to nam, rodzinom - nie utrudniajcie nam dostępu do akt, nie publikujcie, choćbyście  mieli parcie, że te akta macie, bo my stajemy się zakładnikami prokuratury i tych akt

- mówił Zagrodzki. Podkreślał, że tylko w kancelarii jawnej jest zarejestrowanych sto tysięcy kart - liczba niemożliwa do przejrzenia w czytelni.

Róbcie to rzetelnie, nie dodawajcie niestworzonych historii, bo wasze działania blokuje nas. Róbmy to z głową, uczciwie

- dodawał Piotr Walentynowicz.

Poseł Piotr Naimski zwrócił się do prezydium Zespołu z postulatem o rozważenie konieczności zwołania części posiedzeń Zespołu w trybie niejawnym, żeby można było na nich omawiać sprawy, które są objęte tajemnicą.

Jednocześnie w związku z tak poważnymi kontrowersjami w stosunku do Prokuratury Wojskowej postulował o rozważenie wniosku w sprawie wyłączenia prokuratorów prowadzących śledztwo smoleńskie.

Jest już tyle elementów, które wskazują na to, że prokuratura, która zajmuje się śledztwem smoleńskim, po prostu z tym nie daje sobie rady

- argumentował Naimski.

Postulat Naimskiego poparł m.in. wiceszef Zespołu Stanisław Piotrowicz, który zwrócił jednak uwagę na negatywne konsekwencje odebrania śledztwa prokuraturze wojskowej.

Nowy zespół prokuratorów będzie musiał się zapoznawać z całością materiałów od podstaw

- wyjaśniał.

Jednak jak dodawał, fundamentalnym argumentem za zmianą prokuratorów jest fakt, że w ich sprawie toczy się inne postępowanie "w związku z niedopełnieniem obowiązków służbowych przez prokuratorów prowadzących śledztwo zasadnicze.

Rodzi się pytanie, czy ci prokuratorzy mogą w dalszym ciągu w sposób obiektywny realizować zadania śledztwa"

- pytał Piotrowicz.


CZYTAJ TAKŻE: NASZ WYWIAD. Dr Książek o identyfikacji Anny Walentynowicz: "Ciało było dobrze zachowane. Twarz była w stu procentach rozpoznawalna"


kim

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.