W sporze z premierem sąd przyznał rację Beacie Gosiewskiej. Chodzi o ujawnienie starań rządu o zwrot wraku, które premier otoczył zadziwiającą tajemnicą

fot. KBWLLP
fot. KBWLLP

Sukces Beaty Gosiewskiej. Premier niewłaściwie rozpatrzył jej wniosek  dotyczący informacji o przetrzymywaniu w Rosji wraku tupolewa - orzekł Naczelny Sąd Administracyjny i oddalił skargę premiera na wyrok sądu I instancji w tej sprawie.

W ubiegłym roku Beata Gosiewska, wdowa po pośle PiS Przemysławie Gosiewskim, wraz z siedmioma innymi osobami, skierowała do premiera Donalda Tuska wniosek, w którym pytała o korespondencję między Polską a Rosją na temat przyczyn przetrzymywania rządowego Tu-154M, który uległ katastrofie pod Smoleńskiem. Pytała też, czy i kiedy wrak ma być przekazany Polsce.

We wniosku pytała szczegółowo o autorów, formę, treść, adresatów oraz daty korespondencji, zarówno ustnej, jak i pisemnej. Pytała o wszelkie oświadczenia, zapytania, petycje i żądania oraz czy istnieją jakiekolwiek umowy lub porozumienia w tym zakresie. Chciała również poznać treść korespondencji, jaką kierowali w tej sprawie polscy prokuratorzy do polskich władz.


W odpowiedzi Centrum Informacyjne Rządu wyjaśniło, że premier poruszał sprawę zwrotu wraku m.in. w rozmowach z prezydentem Władimirem Putinem oraz podczas przemówienia w Sejmie. Poinformowało Gosiewską, że notatkom z rozmów ze stroną rosyjską nadano klauzulę tajności a informacje z postępowania prokuratury są objęte tajemnicą. Pozostałych informacji, o które pytała Gosiewska, kancelaria premiera nie ma - wyjaśniło CIR.
Gosiewska skierowała skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, w której zarzuciła premierowi bezczynność. We wrześniu ub.r. sąd uznał ją za zasadną. Zdaniem sądu nie było wątpliwości, że interesujące Gosiewską dane były informacją publiczną, ponieważ dotyczyły "sfery stosunków zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej w relacji z Federacją Rosyjską". Dlatego premier - jako podmiot zobowiązany do udostępnienia informacji publicznej - powinien był jej udzielić albo wydać decyzję odmowną. Tymczasem nie zrobił ani jednego ani drugiego i pozostawał bezczynny.


WSA uznał, że wyjaśnienia udzielonego przez CIR nie można było uznać za odpowiedź na wniosek Gosiewskiej.

Skoro w omawianych sprawach sporządzono notatki i nadano im klauzulę tajności, załatwienie sprawy winno nastąpić w formie decyzji administracyjnej, a nie w formie pisma informacyjnego

- wyjaśnił sąd.


Premier zaskarżył wyrok warszawskiego sądu do Naczelnego Sądu Administracyjnego, jednak ten oddalił dziś jego skargę.


Podczas rozprawy pełnomocnik premiera wyjaśniła, że w odniesieniu do części informacji, już p zapadnięciu wyroku sądu I instancji, kancelaria wydała decyzję odmowną. Jednocześnie pełnomocnik przekonywała, że w zakresie pozostałych danych informacja została udzielona i o bezczynności nie powinno być mowy.
NSA był jednak innego zdania. Orzekł, że zestawienie wniosku Gosiewskiej z udzielonymi odpowiedziami nie pozwala uznać, że został on właściwie załatwiony - zdaniem sądu premier w ogóle nie odpowiedział na część pytań.


NSA podkreślił, że skoro premier uznał, iż na część pytań nie może odpowiedzieć, to powinien był wydać decyzję odmowną, a tego - w dniu orzekania przez WSA - nie zrobił.

 

CZYTAJ TAKŻE: NASZ WYWIAD. Beata Gosiewska po wyroku NSA: Premier zwodził, szydził, obrażał nas. Rząd robi wszystko, żebyśmy prawdy nie poznali

PAP/ansa, mall

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych