NASZ WYWIAD. Beata Gosiewska po wyroku NSA: Premier zwodził, szydził, obrażał nas. Rząd robi wszystko, żebyśmy prawdy nie poznali

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Sukces Beaty Gosiewskiej. Premier niewłaściwie rozpatrzył jej wniosek  dotyczący informacji o przetrzymywaniu w Rosji wraku tupolewa - orzekł Naczelny Sąd Administracyjny i oddalił skargę premiera na wyrok sądu I instancji w tej sprawie.

CZYTAJ WIĘCEJ: W sporze z premierem sąd przyznał rację Beacie Gosiewskiej. Chodzi o ujawnienie starań rządu o zwrot wraku, które premier otoczył zadziwiającą tajemnicą

 

 

O okoliczności sporu z premierem spytaliśmy główną wnioskodawczynię Beatę Gosiewską, wdowę po pośle Przemysławie Gosiewskim.

wPolityce.pl: Naczelny Sąd Administracyjny przyznał pani rację w sporze z premierem dotyczącym ujawnienia korespondencji między Polską a Rosją na temat zwrotu wraku. To tylko satysfakcja, czy faktyczne ułatwienie w dochodzeniu do prawdy?

Beata Gosieswka: Za wcześnie na satysfakcję. Premier zawsze może wynająć kolejną kancelarię prawną za grube tysiące i złożyć kasację. Tak było już w sporze dotyczącym ścieżki prawnej. W zderzeniu z Kancelarią Prezesa Rady Ministrów my właściwie jesteśmy bez szans, bo nie możemy wyłożyć 40 tys. zł na prawników. Dlatego dopóki nie będzie to prawomocny, ostateczny wyrok będę bardzo ostrożna. Ale jeżeli tak jest, to przynajmniej jest taka mała jaskółka nadziei, że sądy w Polsce czasami podchodzą do sprawy merytorycznie.


Sąd zakwestionował nie tyle uniemożliwienie dostępu do dokumentacji, ile fakt, że premier nie powiedział jasno "tak" lub "nie". Że zwodził...

Pan premier specjalizuje się w zwodzeniu. Ja widzę to w jego kolejnych oświadczeniach i w odpowiedziach na pytania, także tych osobiście przez nas zadawanych. Premier tak naprawdę zwodził, szydził, obrażał nas. Oni w taki sposób postępują. Nie chcą nam udzielić informacji, nie mają szczerych intencji wspierania nas w dochodzeniu do prawdy, a wręcz przeciwnie - zależy im na ośmieszeniu nas, na zrobieniu z nas wariatów, na wyszydzeniu i publicznym obrażaniu. Przywykliśmy, ale się nie zrażamy i robimy to, co w naszej mocy, żeby dowiedzieć się jak zginęli nasi bliscy. My na prawdę z góry nie założyliśmy, że to był zamach i że rząd go nie wyjaśni. Wręcz przeciwnie. Ja po katastrofie w kwietniu wierzyłam gorąco, że obowiązkiem rządu jest przeprowadzenie rzetelnego dochodzenia. Ale teraz po trzech latach – jest to jedna wielka i bezwstydna kpina. I rząd robi wszystko, żebyśmy prawdy nie poznali. To, że my liczymy na zespół Macierewicza i na współpracujących z nim naukowców, często ośmieszanych, tak jak i my – to jest też skutek tego, że oni podchodzą do nas z szacunkiem, poświęcają nam swój czas i profesjonalizm. A komisja powołana przez pana premiera, sam pan premier, pani minister Kopacz ma dla nas tylko pogardę i kłamstwo. Niestety tak to wygląda.


Czy składając wniosek o ujawnienie polsko - rosyjskiej korespondencji ws. wraku miała pani wątpliwości, czy prośby o jego zwrot były w ogóle formułowane?

Ten wrak na terenie FR przebywa za zgodą polskiego rządu. Przecież to minister Miller dał im na piśmie, że mogą do końca postępowania sądowego go zatrzymać. Z odpowiedzi premiera wynika, że poza jakimiś rozmowami ustnymi żadnych żądań zwrotu wraku – nie było. Kierowaliśmy zapytania w tej sprawie i do premiera i do MSZ i do Prezydenta. Kancelaria Prezydenta odpowiedziała, że to jest załatwiane nie na piśmie ale w sferze rozmów towarzyskich.


A jak pani przyjęła ostatnie oświadczenie  Komitetu Śledczego, że Rosja nie zwróci nam wraku do końca postępowań sądowych?

Mnie bardziej, niż to, niepokoi wypowiedź Rosjanina w filmie "Anatomia upadku", który mówi mówi, że połowy tego wraku już nie ma, że go rozkradli. Ostatnio pojawiły się informacje, że nie dopuszczono przedstawicieli ambasady, czy może prokuratury, którzy chcieli ten wrak zobaczyć. Uważam, że po takich wypowiedziach świadków,  że wrak został wywieziony na złom – polska prokuratura powinna zareagować. Natomiast ja o takiej reakcji nie słyszałam. Przecież to mówi ktoś, kto mieszka obok i wie co się dzieje. Ciekawe czy polska prokuratura w ogóle ma jakiś dokument katalogujący części tego wraku. Bo jak oni nam go w końcu, po latach, oddadzą, to  może się okazać, że zostało 20 proc. I to jest przerażające!

 

not. ansa

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych