Sąd Najwyższy oraz Biuro Analiz Sejmowych nie zgłasza zastrzeżeń związanych z projektem ustawy, która umożliwia wezwanie do Polski funkcjonariuszy obcych państw na pomoc. Portal wPolityce.pl ujawnia treść opinii prawnych, które zostały dołączone do projektu.
Okazuje się, że zgoda na działalność formacji z krajów trzecich oraz stosowanie przez funkcjonariuszy m.in. środków przymusu bezpośredniego oraz używanie broni palnej nie jest niebezpieczna.
Wśród instytucji opiniujących projekt jest m.in. Sąd Najwyższy. Do jego kompetencji należy m.in. sprawowanie nadzoru nad działalnością sądów powszechnych i wojskowych oraz opiniowanie projektów ustaw. W opinii Sądu Najwyższego dotyczącej omawianego projektu ustawy czytamy jedynie lakoniczne stwierdzenie:
W odpowiedzi na pismo z dnia 30 stycznia 2013 r., GMS-WP-173-34113 uprzejmie informuję, że Sąd Najwyższy nie zgłasza uwag do rządowego projektu ustawy o udziale zagranicznych funkcjonariuszy lub pracowników we wspólnych operacjach lub wspólnych działaniach ratowniczych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.
Podobnie projekt ocenił autor analizy prawnej przygotowanej przez Biuro Analiz Sejmowych. BAS stwierdza, że oceniany "projekt nie budzi zastrzeżeń natury legislacyjnej".
BAS na wstępie swojej analizy podaje w wątpliwość oficjalną motywację wprowadzenia zmian. Zaznacza, że nie są one konieczne. Biuro przyznaje bowiem, że do tej pory nie ma w polskim prawie podobnych regulacji, ale nie oznacza to, że "przedmiotowe działania nie mogą mieć w Polsce miejsca".
Działania takie mogą być faktycznie podejmowane i realizowane m.in. na podstawie aktów prawa międzynarodowego, przede wszystkim dwustronnych porozumień zawieranych z państwami sąsiednimi
- czytamy w opinii.
Po co zatem rząd forsuje niebezpieczne dla Polski i Polaków zmiany? BAS tłumaczy - zaprzeczając sam sobie - na wstępie, że chodzi o przystosowanie polskiego systemu prawnego do wymogów prawa unijnego.
Jednak, jak zaznaczał poseł Andrzej Jaworski na posiedzeniu komisji spraw wewnętrznych, poświęconym opisywanemu projektowi, poza Polską żaden kraj UE nie ma tak niebezpiecznego projektu:
W momencie, kiedy otrzymałem ten druk, rozpocząłem starania o sprawdzenie, jak wygląda ta sprawa w innych krajach europejskich. Miałem przyjemność tydzień temu gościć w Parlamencie Europejskim i rozmawiać z politykami z różnych krajów i różnych frakcji i żaden z polityków, z którymi rozmawiałem, nie miał świadomości, iż jakakolwiek dyrektywa unijna czy jakiekolwiek prawo unijne ma pozwolić, aby obce służby specjalne czy obce organy policji uczestniczyły w działaniach, jak to jest zapisane w art. 2 ust. 1 pkt b), w związku ze zgromadzeniami, imprezami masowymi lub podobnymi wydarzeniami. Osoby, z którymi rozmawiałem, a które pracują w komisjach sprawiedliwości i praw człowieka, podnosiły, tak jak i ja podniosłem w interpelacji, którą wysłałem do premiera, iż są to przepisy tak daleko idące i tak niebezpieczne, jeżeli chodzi o prawa wolnościowe w Polsce, że – moim zdaniem – a także zdaniem polityków unijnych, nie powinny w ogóle być rozważane.
Takie same opinie wyrażali eksperci, prawnicy oraz komentatorzy, z którymi rozmawiał portal wPolityce.pl.
CZYTAJ TAKŻE: NASZ WYWIAD. Johann: Dla mnie to jest szokujący projekt. Co to ma być? Wzywanie bratniej pomocy, jak w w 1956 na Węgrzech, czy w 1968 w Czechosłowacji?
CZYTAJ TAKŻE: NASZ WYWIAD. Zieliński o groźnej ustawie: jeśli się komuś wydaje, że nie ma już państwa polskiego, tylko region UE, to nie powinien być w rządzie
M.in. z tych opinii wynika jasno, że proponowany projekt zmian jest groźny i naraża Polskę oraz Polaków na wiele niepokojących działań np. służb specjalnych państw trzecich.
Jednak wydaje się, że Platforma Obywatelska chce te rozwiązania przeforsować. Projekt ustawy został bowiem skierowany do specjalnej podkomisji, w której PO zażądała aż 5 z 11 miejsc. Taki rozkład oznacza, że Platforma będzie mogła przeforsować zmiany. Opinia BAS daje jej niestety do tego pełne prawo. W dokumencie stworzonym przez BAS ustawa wciąż jest przedstawiana jako pomoc dla Polski. Kwestie zagrożeń są marginalizowane.
Biuro Analiz Sejmowych stworzyło specjalny rozdział poświęcony "Uprawnieniom funkcjonariuszy państw obcych", w którym stwierdza się, że korzystanie z niektórych "uprawnień budzić może pewne kontrowersje i obawy". W tym kontekście wymienia się m.in. stosowanie środków przymusu bezpośredniego oraz broni palnej.
Daleko ważniejsze od uprawnień wskazanych powyżej jest uregulowanie w projekcie zasad korzystania przez zagranicznych funkcjonariuszy biorących udział we wspólnych operacjach z broni palnej, materiałów pirotechnicznych, czy stosowania środków przymusu bezpośredniego. (...) Wydaje się, że projekt w sposób racjonalny podchodzi do tych zagadnień wprowadzając pewne mechanizmy zabezpieczające
- pisze BAS.
Wskazuje, że zakres uprawnień dotyczących możliwości użycia broni palnej przez funkcjonariusza obcych państw jest nieco węższy niż ten dotyczący działań polskiego funkcjonariusza. Jednak różnica wydaje się być symboliczna:
Polski funkcjonariusz może użyć broni palnej nie tylko w celu odparcia bezpośredniego i bezprawnego zamachu na życie, zdrowie lub wolność policjanta lub innej osoby, ale również w celu przeciwdziałania czynnościom zmierzającym bezpośrednio do takiego zamachu. W świetle postanowień projektu funkcjonariusz zagraniczny będzie mógł natomiast użyć broni jedynie w pierwszej ze wskazanych sytuacji. (...) Projekt przewiduje dodatkowe ograniczenie dopuszczalności korzystania ze środków przymusu bezpośredniego, broni palnej i materiałów pirotechnicznych. Otóż będą one mogły być stosowane jedynie pod dowództwem polskiego funkcjonariusza i tylko w jego obecności. Polski funkcjonariusz ma być więc gwarantem, że przyznane uprawnienia nie zostaną przekroczone.
BAS stwierdza jednocześnie, że zapis o obowiązkowym szkoleniu dla funkcjonariuszy służb z krajów obcych jest wystarczającym zabezpieczeniem.
To gwarantować ma, że działania funkcjonariuszy zagranicznych pozostawać będą zgodne z prawem polskim
- wskazuje BAS.
Jedynym budzącym wątpliwości Biura zapisem jest możliwość odstąpienia od szkolenia dla funkcjonariuszy obcych służb. Z drugiej jednak strony BAS zaznacza, że być może jest to rozwiązanie zasadne w niektórych sytuacjach:
Uznać jednak trzeba, że precyzyjne i wyczerpujące wskazanie sytuacji, w których dopuszczalna byłaby rezygnacja ze szkolenia stanowić by mogło w konkretnych stanach faktycznych przeszkodę dla natychmiastowego podjęcia działań porządkowych i ratowniczych przez właściwe służby, co pozostawałoby w sprzeczności z celem opiniowanego projektu ustawy.
Biuro Analiz Sejmowych swój wywód kończy stwierdzeniem, że "projekt nie budzi zastrzeżeń natury legislacyjnej".
CZYTAJ TAKŻE: Janecki o ustawie dot. działań obcych służb w Polsce: to może się skończyć porywaniem ludzi przez obce służby
Wydaje się, że opinia BAS nie rozwiewa jednak wątpliwości związanych z projektem. Nie odnosi się np. w ogóle do zagrożeń związanych ze zgodą na działanie operacyjne służb w Polsce. Na ten aspekt sprawy zwracał uwagę były szef CBA Mariusz Kamiński w czasie posiedzenia komisji spraw wewnętrznych:
Na mocy tej ustawy funkcjonariusze państw obcych na terytorium Polski będą mogli używać środków przymusu bezpośredniego i zatrzymywać obywateli polskich. Czy może pan podać przykład istnienia jakiegoś krajowego ustawodawstwa na świecie – bo przecież to nie dotyczy tylko funkcjonariuszy państw UE, ale również innych państw – gdzie funkcjonariusze państwa polskiego na mocy właśnie tego typu ustawy mogą zatrzymywać, stosować środki przymusu bezpośredniego, a nawet legalnie używać broni, interweniować wobec obywateli innego państwa na terytorium tego państwa? Nie chodzi mi oczywiście o misje pokojowe czy tego typu wydarzenia. Dla mnie jest to zupełnie niepojęte i niebywałe. A jeśli mówi pan, panie ministrze, że ta ustawa nie przewiduje współpracy operacyjnej, działań operacyjnych, to sam pan sobie zaprzecza. Podaje pan przykład funkcjonariuszy, którzy działają pod przykryciem w trakcie zagranicznych imprez masowych – oni wykonują właśnie czynności operacyjne. Jeśli mówimy o ABW, która formalnie jest służbą specjalną, panie ministrze, to wiadomo, że chodzi o współpracę operacyjną. Ta ustawa otwiera drogę funkcjonariuszom służb specjalnych innych państw, wcale nie UE, tylko innych państw, do działań operacyjnych na terenie Polski – legalnych działań, również wobec obywateli polskich. Przecież nie ma tu mowy tylko o współpracy transgranicznej, tylko o narkotykach, ale jest to bardzo szeroki akt prawny, który przy złej woli otwiera pole do naprawdę potężnych nadużyć wobec naszych obywateli.
I wydaje się, że właśnie na taki projekt zgodę chcą dziś dać polskie władze. Cały aparat urzędniczy zdaje się wspierać ten projekt i dążyć do jego przyjęcia.
Co za tym stoi? Nieufność w polską policję? Strach przed manifestacjami coraz bardziej osłabianego przez rząd społeczeństwa? A może chęć wzmocnienia możliwości nacisku na polskie życie publiczne?
Pytania można mnożyć, szczególnie, że nikt nie wyjaśnił, dlaczego Polska ma przyjąć rozwiązania, które zagrażają Polsce i Polakom. Oficjalne tłumaczenia, jak się okazuje, nie są wystarczające.
Stanisław Żaryn
Okazuje się, że zgoda na działalność formacji z krajów trzecich oraz stosowanie przez funkcjonariuszy m.in. środków przymusu bezpośredniego oraz używanie broni palnej nie jest niebezpieczne.
Wśród instytucji opiniujących projekt jest m.in. Sąd Najwyższy. Do jego kompetencji należy m.in. sprawowanie nadzoru nad działalnością sądów powszechnych i wojskowych oraz opiniowanie projektów ustaw. W opinii Sądu Najwyższego dotyczącej omawianego projektu ustawy czytamy jedynie lakoniczne stwierdzenie:
W odpowiedzina pismo z dnia 30 stycznia 2013 r., GMS-WP-173-34113 uprzejmie informuję, że Sąd Najwyzszy nie zgłasza uwag do rządowego projektu
ustawy o udziale zagranicznych funkcjonariuszy lub pracownikow we wspolnych operacjach lub wspolnych działaniach ratowniczych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.
Podobnie projekt ocenił autor analizy prawnej przygotowanej przez Biuro Analiz Sejmowych. BAS stwierdza, że oceniany "projekt nie budzi zastrzeżeń natury legislacyjnej".
BAS na wstępie swojej analizy poddaje w wątpliwość oficjalną motywację wprowadzenia zmian. Zaznacza, że nie są one konieczne. Biuro przyznaje bowiem, że do tej pory nie ma w polskim prawie podobnych regulacji, ale nie oznacza to, że "przedmiotowe działania nie mogą mieć w Polsce miejsca".
Działania takie mogą być faktycznie podejmowane i realizowane m.in. na podstawie aktów prawa międzynarodowego, przede wszystkim dwustronnych porozumień zawieranych z państwami sąsiednimi.
- czytamy w opinii.
Po co zatem rząd forsuje niebezpieczne dla Polski i Polaków zmiany? BAS tłumaczy - zaprzeczając sam sobie - na wstępie, że chodzi o przystosowanie polskiego systemu prawnego do wymogów prawa unijnego.
Jednak, jak zaznaczał poseł Andrzej Jaworski, na posiedzeniu komisji spraw wewnętrznych, poświęconym opisywanemu projektowi, poza Polską żaden kraj UE nie ma tak niezbezpiecznego projektu:
W momencie, kiedy otrzymałem ten druk, rozpocząłem starania o sprawdzenie, jak wygląda ta sprawa w innych krajach europejskich. Miałem przyjemność tydzień temu gościć w Parlamencie Europejskim i rozmawiać z politykami z różnych krajów i różnych frakcji i żaden z polityków, z którymi rozmawiałem, nie miał świadomości, iż jakakolwiek dyrektywa unijna czy jakiekolwiek prawo unijne ma pozwolić, aby obce służby specjalne czy obce organy policji uczestniczyły w działaniach, jak to jest zapisane w art. 2 ust. 1 pkt b), w związku ze zgromadzeniami, imprezami masowymi lub podobnymi wydarzeniami. Osoby, z którymi rozmawiałem, a które pracują w komisjach sprawiedliwości i praw człowieka, podnosiły, tak jak i ja podniosłem w interpelacji, którą wysłałem do premiera, iż są to przepisy tak daleko idące i tak niebezpieczne, jeżeli chodzi o prawa wolnościowe w Polsce, że – moim zdaniem – a także zdaniem polityków unijnych, nie powinny w ogóle być rozważane.
Takie same opinie wyrażali eksperci, prawnicy oraz komentatorzy, z którymi rozmawiał portal wPolityce.pl.
CZYTAJ TAKŻE:
CZYTAJ TAKŻE:
Z tych opinii wynika jasno, że proponowany projekt zmian jest groźny i naraża Polskę oraz Polaków na wiele niepokojących działań np. służb specjalnych państw trzecich.
Jednak wydaje się, że Platforma Obywatelska chce te rozwiązania przeforsować. Projekt ustawy został bowiem skierowany do specjalnej podkomisji, w której PO zarządała aż 5 z 11 miejsc. Taki rozkład oznacza, że Platforma będzie mogła przeforsować zmiany. Opinia BAS daje jej niestety do tego pełne prawo. W dokumencie stworzonym przez BAS ustawa wciąż jest przedstawiana, jako pomoc dla Polski. Kwestie zagrożeń są marginalizowane.
Biuro Analiz Sejmowych stworzyło specjalny rozdział poświęcony "Uprawnieniom funkcjonariuszy państw obcych", w którym stwierdza się, że korzystanie z niektórych "uprawnień budzić może pewne kontrowersje i obawy". W tym kontekście wymienia się m.in. stosowanie środków przymusu bezpośredniego oraz broni palnej.
Daleko ważniejsze od uprawnień wskazanych powyżej jest uregulowanie w projekcie zasad korzystania przez zagranicznych funkcjonariuszy biorących udział we wspólnych operacjach z broni palnej, materiałów pirotechnicznych, czy stosowania środków przymusu bezpośredniego. (...) Wydaje się, że projekt w sposób racjonalny podchodzi do tych zagadnień wprowadzając pewne mechanizmy zabezpieczające
- pisze BAS.
Wskazuje, że zakres uprawnień dotyczących możlwiości użycia broni palnej przez funkcjonariusza obcych państw jest nieco węższy niż ten dotyczący działań polskiego funkcjonariusza. Jednak różnica wydaje się być symboliczna:
Polski funkcjonariusz może użyć broni palnej nie tylko w celu odparcia bezpośredniego i bezprawnego zamachu na życie, zdrowie lub wolność policjanta lub innej osoby, ale również w celu przeciwdziałania czynnościom zmierzającym bezpośrednio do takiego zamachu. W świetle postanowień projektu funkcjonariusz zagraniczny będzie mógł natomiast użyć broni jedynie w pierwszej ze wskazanych sytuacji. (...) Projekt przewiduje dodatkowe ograniczenie dopuszczalności korzystania ze środków przymusu bezpośredniego, broni palnej i materiałów pirotechnicznych. Otóż będą one mogły być stosowane jedynie pod dowództwem polskiego funkcjonariusza i tylko w jego obecności. Polski funkcjonariusz ma być więc gwarantem, że przyznane uprawnienia nie zostaną przekroczone.
BAS stwierdza jednocześnie, że zapis o obowiązkowym szkoleniu dla funkcjonariuszy służb z krajów obych jest wystarczającym zabezpieczeniem.
To gwarantować ma, że działania funkcjonariuszy zagranicznych pozostawać będą zgodne z prawem polskim
- wskazuje BAS.
Jedynym budzącym wątpliwości Biura zapisem jest możliwość odstąpienia od szkolenia dla funkcjonariuszy obcych służb. Z drugiej jednak strony BAS zaznacza, że być może jest to rozwiązanie zasadne w niektórych sytuacjach:
Uznać jednak trzeba, że precyzyjne i wyczerpujące wskazanie sytuacji, w których dopuszczalna byłaby rezygnacja ze szkolenia stanowić by mogło w konkretnych stanach faktycznych przeszkodę dla natychmiastowego podjęcia działań porządkowych i ratowniczych przez właściwe służby, co pozostawałoby w sprzeczności z celem opiniowanego projektu ustawy.
Biuro Analiz Sejmowych swój wywód kończy stwierdzeniem, że "projekt nie budzi zastrzeżeń natury legislacyjnej".
Wydaje się, że opinia BAS nie rozwiewa jednak wątpliwości związanych z projektem. Nie odnosi się np. w ogóle do zgrożeń związanych ze zgodą na działanie operacyjne służb w Polsce. Na ten aspekt sprawy zwracał uwagę były szef CBA Mariusz Kamiński w czasie posiedzenia komisji spraw wewnętrznych:
Na mocy tej ustawy funkcjonariusze państw obcych na terytorium Polski będą mogli używać środków przymusu bezpośredniego i zatrzymywać obywateli polskich. Czy może pan podać przykład istnienia jakiegoś krajowego ustawodawstwa na świecie – bo przecież to nie dotyczy tylko funkcjonariuszy państw UE, ale również innych państw – gdzie funkcjonariusze państwa polskiego na mocy właśnie tego typu ustawy mogą zatrzymywać, stosować środki przymusu bezpośredniego, a nawet legalnie używać broni, interweniować wobec obywateli innego państwa na terytorium tego państwa? Nie chodzi mi oczywiście o misje pokojowe czy tego typu wydarzenia. Dla mnie jest to zupełnie niepojęte i niebywałe. A jeśli mówi pan, panie ministrze, że ta ustawa nie przewiduje współpracy operacyjnej, działań operacyjnych, to sam pan sobie zaprzecza. Podaje pan przykład funkcjonariuszy, którzy działają pod przykryciem w trakcie zagranicznych imprez masowych – oni wykonują właśnie czynności operacyjne. Jeśli mówimy o ABW, która formalnie jest służbą specjalną, panie ministrze, to wiadomo, że chodzi o współpracę operacyjną. Ta ustawa otwiera drogę funkcjonariuszom służb specjalnych innych państw, wcale nie UE, tylko innych państw, do działań operacyjnych na terenie Polski – legalnych działań, również wobec obywateli polskich. Przecież nie ma tu mowy tylko o współpracy transgranicznej, tylko o narkotykach, ale jest to bardzo szeroki akt prawny, który przy złej woli otwiera pole do naprawdę potężnych nadużyć wobec naszych obywateli.
I wydaje się, że właśnie na taki projekt zgodę chcą dziś dać polskie władze. Cały aparat urzędniczy zdaje się wspierać ten projekt i dążyć do jego przyjęcia.
Co z tym stoi? Nieufność w polską policję? Strach przed manifestacjami coraz bardziej osłabianego przez rząd społeczeństwa? A może chęć wzmocnienia możliwości nacisku na polskie życie publiczne?
Pytania można mnożyć, szczególnie, że nikt nie wyjaśnił, dlaczego Polska ma przyjąć rozwiązania, które zagrażają Polsce i Polakom. Oficjalne tłumaczenia mijają się z prawdą.
Stanisław Żaryn
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/154348-ujawniamy-sad-najwyzszy-i-sejmowi-eksperci-nie-widza-niczego-groznego-w-ustawie-o-pomocy-obcych-sluzb-jest-zielone-swiatlo-dla-niebezpiecznych-regulacji