NASZ WYWIAD. Zieliński o groźnej ustawie: jeśli się komuś wydaje, że nie ma już państwa polskiego, tylko region UE, to nie powinien być w rządzie

Fot. PAP/Grzegorz Jakubowski
Fot. PAP/Grzegorz Jakubowski

wPolityce.pl: Na portalu opisaliśmy ustawę, która wprowadza budzące wątpliwości regulacje dotyczące funkcjonariuszy krajów obcych. Rząd zaznacza w projekcie ustawy, że jej wprowadzenie jest potrzebne, ponieważ dotychczasowe regulacje opierają się na umowach międzynarodowych. Czy w Pana ocenie jest potrzebna uchwalania ustawy dotyczącej praw obcych funkcjonariuszy w Polsce?

Jarosław Zieliński, poseł PiS: Ja nie dostrzegam takiej konieczności. Jednak w tej sprawie należy oddzielić warstwę praktycznych potrzeb oraz formalnych wymogów. W mojej ocenie nie zachodzi konieczność praktyczna wprowadzenia takiej ustawy. Należy jednak sprawdzić, czy Polska nie podpisała jakichś umów, które nakładają na nas konieczność wprowadzenia takich rozwiązań. Już słyszałem tłumaczenia, że to są rozwiązania konieczne do wprowadzenia. Jednak to trzeba sprawdzić. Mówić można wszystko. Potrzebna jest analiza aspektu formalnego tej sprawy. W mojej ocenie taka regulacja nie jest potrzebna. Nie było takiej sytuacji w Polsce, która pokazywałaby, że brak podobnej ustawy przeszkadza w czymś. Jeśli ktoś uważa, że jest inaczej, powinien to udowodnić.

 

Na bazie obecnych przepisów możliwa jest więc skuteczna współpraca służb czy ratowników?

Współpraca Polski i innych krajów jest przecież faktem. Podejmowane były spólne akcje ratownicze czy ćwiczenia. Współpraca jest prowadzona, gdy jest stosowna potrzeba. Nie ma żadnych przeszkód prawnych, nie ma blokad prawnych dla współpracy. Nie znam przypadku, by działania ratownicze czy związane z obszarem bezpieczeństwa nie mogły się odbyć z racji blokad prawnych. Mamy przecież porozumienia, mamy przepisy, które nakazują współdziałanie całych formacji, całych służb. Cała służba danego kraju jest umocowana do działania w innym państwie. To dotyczy jednak całych służb. Ani w tym przypadki, ani w innym to nie oznacza przeniesienia praw, jakie mają nasi funkcjonariusze, na ludzi z formacji zagranicznych. To jest w mojej ocenie zbędne i bardzo wątpliwe.

 

Dlaczego?

To może oznaczać coś znacznie groźniejszego. Trzeba postawić publicznie pytanie, czy Polska jest w stanie wykonywać zadania i obowiązki, jakie ma względem obywateli? Możemy mieć do czynienia z próbą przeniesienia tych obowiązków na obywateli innych państw. Wtedy mamy natomiast kolejne problemy i wątpliwości, np. czy to rozwiązanie jest konstytucyjne, czy mieści się w ramach państwa suwerennego?

 

Co jeśli zobowiązania międzynarodowe zmuszają nas do wprowadzenia tych rozwiązań?

W tym obszarze można wprowadzać zmiany, ale tylko niegrożące pomieszaniem ról państwa, pomieszaniem ról naszych i obcych funkcjonariuszy. Jeśli jednak takie zmiany rzeczywiście wymuszane są na Polsce jakimiś regulacjami międzynarodowymi czy zobowiązaniami, to należy zweryfikować te zobowiązania i regulacje. Trzeba wyjaśnić tę sprawę, być może są inne możliwości rozwiązania tej sytuacji.

 

Ustawa mówi o tym, że funkcjonariusze obcych państw prowadzący wspólną operację mogą używać broni palnej, stosować środki przymusu bezpośredniego oraz mają uprawnienia np. wobec kierującymi pojazdami zgodne z ustawą o policji. To niebezpieczne?

Te rozwiązania są wydumane i kuriozalne. Nie wyobrażam sobie, by polscy policjanci mogli takie działania podejmować w krajach obcych, np. w Niemczech. To nie mieści się w głowie. Rozwiązania obecne nie przenoszą praw miejscowych funkcjonariuszy na rzecz ludzi z obcych krajów. Takich rozwiązań nie stosuje się. Warto zaznaczyć, że ustawa nie precyzuje, że chodzi jedynie o działanie policji obcego państwa w Polsce. Może więc chodzić również o regulacje dotyczące obecności obcych służb specjalnych. To byłoby niezmiernie groźne. Trzeba być bardzo ostrożnym, tego rządu trzeba pilnować, temu rządowi trzeba patrzeć na ręce. On najróżniejszymi drogami może wprowadzać obce interesy w Polsce.

 

Może wystarczy zbudowanie silnej kontroli nad wspólnymi działaniami?

Współdziałanie służb z różnych krajów na terenie Polski czy innych krajów może mieć miejsce jedynie w sytuacjach nadzwyczajnych, a nie codziennie. Kontrola oczywiście jest konieczna. Takie wspólne działania mają miejsce i będą miały miejsce, ale nigdy nie mamy przy tej okazji sytuacji przenoszenia prawa i uprawnień policji na obywateli innych państw. Tak być nie może i tak być nie powinno. Takie rozwiązania nie są potrzebne, dlatego trzeba to bardzo dokładnie przebadać. Ta sprawa pachnie czymś bardzo niedobrym. To wskazuje, że polski rząd idzie za daleko. Działanie służb to jest sfera bardzo wrażliwa, jej się trzeba przyglądać, trzeba mieć nad nią kontrolę. Państwo nie może tak postępować, by ta dziedzina była poddana niekontrolowanej działalności służb z innych krajów. To jest kolejny krok do wyzbywania się suwerenności państwowych instytucji. Krok po kroku oddaje się uprawnienia w kolejnych sferach życia państwowego. Jeśli się komuś wydaje, że nie ma już państwa polskiego, tylko region w Unii Europejskiej, to nie powinien być w rządzie. Jeśli ta filozofia stała u podstaw tej ustawy to trzeba się temu mocno przeciwstawić.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

 

CZYTAJ TAKŻE: Piotr Cywiński dla wPolityce.pl: Polacy na celowniku. Ekipa premiera Tuska przygotowuje ustawę, która umożliwi rządowi wezwanie zbrojnej, „bratniej pomocy” z zagranicy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.