NASZ WYWIAD. Waszczykowski o wykładach Rosjan dla polskich wojskowych: "To będzie propaganda i próba indoktrynowania naszych oficerów"

kremlin.ru
kremlin.ru

Gen. Bogusław Pacek, szef Akademii Obrony Narodowej kształcącej wyższych dowódców Wojska Polskiego wpadł na pomysł stworzenia stałego elementu edukacyjnego dla polskich oficerów: wykłady Rosjan na temat rosyjskiej doktryny wojskowej i strategicznej. Ma to być "wymiana", bo polscy oficerowie mają wykładać na rosyjskiej uczelni.

O pomyśle, który nie wydaje się nowy i o perspektywach "wymiany" doktryn wojskowych między Polską a Rosją rozmawiamy z Witoldem Waszczykowskim, byłym wiceszefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego, obecnie wiceprzewodniczącym sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.

 

W jednej z wypowiedzi medialnych stwierdził pan, że na wykładach w AON skorzysta jedynie Rosja. Dlaczego tylko ona?

Dlatego, że AON nie jest zwykłym uniwersytetem, gdzie studiujący ma się zapoznać z wszystkimi teoriami dotyczącymi danej nauki. AON jest uczelnią, która ma kształcić oficerów, przyszłych wyższych dowódców, którzy mają mieć jednoznaczny pogląd na interes bezpieczeństwa państwa, na jego interesy obronne.

Ci przyszli dowódcy nie mają w tej Akademii dywagować, która prawda jest właściwa – rosyjska, czy polska. Ja rozumiem, że w czasie takiego kursu można zaprosić jednego czy drugiego Rosjanina, żeby zaprezentowali swoje zdanie. Natomiast nie wyobrażam sobie, aby odbywały się w AON regularne kursy rosyjskie, które by tłumaczyły np. wojnę polsko-bolszewicką, pakt Ribbentrop-Mołotow, agresję na Polskę 17 września 1939 r., Katyń i wiele innych kwestii z punktu widzenia rosyjskiego. To doprowadziłoby do jakiegoś rozchwiania spojrzenia polskich oficerów. Ja zakładam, że oni przychodząc do takiej uczelni mają otrzymać spójny, zgodny z polską doktryną, z polską racją stanu punkt widzenia na naszą obronę. To nie jest przecież seminarium naukowe, gdzie dzieli się włos na czworo i gdzie się zastanawia: ile w tym jest racji rosyjskich, a ile polskich. To należy do historyków – cywilnych i wojskowych, ale w zupełnie innym kontekście aniżeli w procesie kształcenia dowódców, którzy mają bronić Polski.

 

Skąd się biorą takie pomysły? Pamiętam, że na początku lat 90. postkomunistyczny dziennik „Trybuna” lobbował za pozostawieniem wojsk rosyjskich w Polsce na prawach „wojsk najemnych”.  Z kolei często sufluje się Polakom tezy, że Rosja ma do Polski taki sam stosunek jak do Holandii, Danii czy Wielkiej Brytanii. Czy pomysł szefa AON to kolejny etap takie suflowania postkomunistycznych tez?

Tak daleko bym nie szedł. Owszem, gdzieś do 1992 r. było jeszcze takie myślenie, nawet wśród polityków wywodzących się już z opozycji demokratycznej, żeby nie wstępować do NATO. Przypomnę choćby wypowiedzi Janusza Onyszkiewicza, koncepcję Lecha Wałęsy stworzenia NATO-bis czy pomysły współpracy z Rosją. Wtedy obawiano się jeszcze Niemiec, zwłaszcza w roku 1990 i w części 1991 roku, czy ta granica ze zjednoczonymi Niemcami będzie stabilna i gwarantowana. Były też obawy jak zachowa się Rosja w obliczu naszych ewentualnych dążeń do NATO.

Dzisiaj są inne motywy. Dzisiaj jest – wydaje mi się – takie myślenia, iż ponieważ nie można rozwiązać z Rosją żadnego problemu polsko-rosyjskiego, wciąż jesteśmy z nią na kursie kolizyjnym, to stwórzmy chociaż gęstą sieć kontaktów, grup do spraw trudnych, różnych forów itd. Wywołajmy chociaż iluzję, że idziemy w kierunku pojednania, no bo choć te wszystkie problemy polsko-rosyjskie są nierozwiązywalne, to przynajmniej o nich dyskutujemy.

Jak powiedziałem, to jest iluzja. Miałem okazję miesiąc temu przekonać się w Moskwie, kiedy byłem z prezydium sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. Mimo gęstej struktury takiego dialogu my się w dalszym ciągu tłumaczymy z czegoś Rosjanom. Te grupy zajmują się najczęściej rozmowami na temat rozmów. Niektóre tworzą co najwyżej protokoły rozbieżności, czyli spis tego co nas dzieli, a dzieli właściwie wszystko. To znaczy nie ze społeczeństwem rosyjskim, ale z kierownictwem państwa rosyjskiego.

BBN już dawno podpisał porozumienie z Radą Bezpieczeństwa Rosji. Teraz AON podpisuje porozumienia o współpracy. A przecież z góry wiadomo, że na takich wykładach ani dowódcy rosyjscy nie zgodzą się z naszą koncepcją NATO, ani nasi oficerowie nie mogą dać się przekonać do tego, że „NATO jest niedobre, nie broni i powinno się rozwiązać”, tak jak chcą tego Rosjanie.

Jest to więc forma iluzji, aby pokazać społeczeństwu, że próbujemy i tworzymy jakąś gęstą sieć współpracy.

Wiązanie się takimi trwałymi zobowiązaniami, iż oto musimy raz na jakiś czas odbyć konsultacje, wymienić się opiniami, zdaniami nic tak naprawdę nam nie da. Relacje między nami a Rosjanami nigdy nie będą na tym samym poziomie, ponieważ nie będzie to nigdy równomiernie zbalansowane i nie będzie wzajemne. Dysproporcje między Polską a Rosją są olbrzymie i ja nie spodziewam się, aby jakkolwiek umowa o współpracy była w sposób wzajemny przestrzegana przez Rosję, że np. jak my zapewnimy oficerom rosyjskim dostęp do naszych edukacyjnych struktur obrony, to tak samo nasi oficerowie będą swobodnie jeździli do Moskwy i przekonywali do swego zdania o NATO. To będzie jednostronna propaganda i próba indoktrynowania naszych oficerów, siania wśród nich niepewności co do podstaw polskiej polityki.

O tym, że ciężko jest zapewnić jakieś zbalansowane relacje pokazuje niedawno wizyta szefa BBN Stanisława Kozieja, który pojechał do Moskwy tłumaczyć się z tarczy antyrakietowej...

 

A tuż po powrocie „czarna polewka” – wiceminister sprawa zagranicznych Rosji powiedział, że jego kraj zastosuje „adekwatne środki polityczne i militarne” wobec krajów, gdzie powstaną elementy takiej tarczy...

Tak i ciekawe jest, dlaczego gen. Koziej nie uzyskał w Moskwie informacji, dlaczego nas Rosja straszy Iskanderami? Po co Rosji instalacje zaczepne w obwodzie kaliningradzkim, skoro wiadomo, że doktryny natowskie wykluczają zaczepny ruch przeciwko Rosji.

Tak więc bardzo wyraźnie widać brak wzajemności, jednostronność wszystkich porozumień

 

Gen. Pacek to wychowanek Centralnego Ośrodka Szkolenia Wojskowej Służby Wewnętrznej im. Feliksa Dzierżyńskiego w Mińsku Mazowieckim. To trochę straszne, że tacy ludzie mają wpływ na polską armię.

No tak. Były przed laty próby, aby dyplomacja polska i generalicja polska miała nową twarz. Te próby podejmowane przez PiS nie były realizowane przez ministra Radosława Sikorskiego, stąd też pożegnał się ze stanowiskiem ministra obrony narodowej.

To dziś niestety powszechne jest, że w resortach siłowych, w resortach zajmujących się bezpieczeństwem mamy do czynienia z recydywą ludzi wychowanych w PRL, a także często współpracującymi ze służbami. Sikorski podsyła nam przecież takich kandydatów na ambasadorów. No i też mamy takich generałów w wojsku, którzy wrócili na ważne stanowiska. No ale to na odrębną rozmowę dlaczego tak się dzieje.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

CZYTAJ WIĘCEJ: Rosyjskie wykłady dla polskiego wojska. Eksperci z Moskwy będą uczyć studentów Akademii Obrony Narodowej

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.