NASZ WYWIAD z prof. Krasnodębskim. "Konserwatywne skrzydło PO jest nieobecne w innych istotnych kwestiach. Nie wierzę w jego realną siłę"

Fot. PAP/Leszek Szymański
Fot. PAP/Leszek Szymański

wPolityce.pl: Mimo nadziei premiera Tuska, że uda się przyjąć choć jeden z projektów ustaw dotyczących związków partnerskich, okazało się, że Sejm jest temu przeciwny. Walnie przyczyniło się do tego czterdziestu sześciu posłów PO, którzy zagłosowali wbrew intencjom premiera. Jaka jest siła konserwatywnego skrzydła PO?

CZYTAJ WIĘCEJ: Niespełnione nadzieje premiera. Za sprawą 46 posłów Platformy, Sejm odrzucił wszystkie projekty ustaw dotyczące związków partnerskich

Prof. Zdzisław Krasnodębski: To skrzydło czasami objawia się pewnymi wypowiedziami głównie w sprawach moralno-obyczajowych. Natomiast milczy w innych poważnych kwestiach – na przykład w sprawie ministra Arłukowicza, Amber Gold, afery hazardowej czy najpoważniejszej kwestii polskiej polityki - katastrofy smoleńskiej. Dlatego jestem sceptyczny co do oceny konserwatystów w PO. Moim zdaniem jest to próba uspokojenia swojego sumienia – że mimo takich, a nie innych rządów mojej partii, pozostaję człowiekiem przyzwoitym i nie zapomniałem aksjologii, którą kierowałem się jeszcze przed wstąpieniem do Platformy Obywatelskiej. Oni już tak dużo przełknęli i zaakceptowali, że nie wierzę w głębszą zmianę ich nastawienia; nie wierzę w ich siłę. Chyba, że stanie się cud i to głosowanie będzie początkiem odrodzenia się poczucia ich godności i pierwszym krokiem w długiej drodze odbudowania swojej wiarygodności. Głos prawej strony PO nie jest słyszalny w innych istotnych sprawach, stąd ciężko uwierzyć w prawdziwe znaczenie dzisiejszego głosowania. Być może jest też tak, że Platforma jako partia zmienia się; centrum PO przesuwa się w kierunku liberalno-lewicowym i dlatego to skrzydło się uaktywniło.

 

Tylko czy aktywność tego skrzydła jest prawdziwa, nawet w kwestiach obyczajowo - moralnych, o których Pan wspomniał? Mieliśmy przykłady głosowań - na przykład w sprawie aborcji, gdzie posłowie PO po pokazaniu swojego zdania, zagłosowali zgodnie z linią partii. Dziś też posłanka Pomaska mówi, że "PO nie jest własnością Gowina" i że sprawa związków partnerskich wróci.

Są pewne rzeczy, które dla głęboko wierzących obywateli są istotne. Przypomnę, że Jarosław Gowin wielokrotnie deklarował swój konserwatyzm, pisał w tym duchu, pracował w „Znaku”. Zarówno jemu, jak i ludziom Platformy, którzy się wokół niego skupiają, trudno jest w tematach obyczajowych zmienić swoje zdanie o sto osiemdziesiąt stopni. Pod wpływem nacisku ustępują oni jednak, a tak naprawdę dla prawdziwie konserwatywnego skrzydła i ludzi, którzy poważnie traktują swoje deklaracje o stanie państwa, wymiaru sprawiedliwości etc., jedynym wyjściem jest opuszczenie Platformy Obywatelskiej. W końcu trzeba postawić sprawę jasno i ostro, a do tej pory to konserwatywne skrzydło nie zdecydowało się na taki krok.

 

Z drugiej strony: czy nie powinniśmy jednak wspierać tej części Platformy Obywatelskiej? Skoro są oni w stanie zdecydować o losach jednej czy drugiej ustawy, to może powinniśmy ich bardziej zdecydowanie bronić?

Powiedziałbym, że tak naprawdę nie chodzi o partie, ludzi czy taktykę, ale o konkretne postawy. Powinniśmy odpowiedzieć sobie na pytanie, na jakich podstawach chcemy oprzeć nasze życie polityczne. Podobny problem jest w przypadku oceny takich inicjatyw jak niedawnej panów europosłów Liska i Migalskiego w sprawie sprowadzenia wraku tupolewa do Polski. Jeżeli ktoś reprezentuje stanowisko, które popieramy, to powinniśmy wspierać jego wysiłki.

 

Słowem: należy postawić konkretną sprawę nad wybory partyjne?

Ależ naturalnie! W końcu staramy się rozstrzygnąć istotne sprawy dla Polski i Polaków. Tego rodzaju rzeczy nie powinny być kwestią taktyki czy wyborów partyjnych. Gdyby ci sami posłowie nie kierowali się taktyką partyjną, to powinni zastanowić się, jak dalej działać w obrębie Platformy: łudzić się, że jest się w stanie zmienić jej kurs czy podjąć męską decyzję. Dzisiaj scena polityczna wygląda tak, że w związku z przemianami Platformy, a równocześnie obecnością SLD i Ruchu Palikota, Sejm jest zdecydowanie niereprezentatywny, nie oddaje poglądów Polaków, jest wyraźnie przechylony w lewicową, a momentami nawet lewacką stronę.

 

Mówi się często o tym, że partie w Polsce są mocno wodzowskie. Czy takie głosowanie jak dziś pokazuje, że przywódcy partyjni nie są w stanie kontrolować wszystkiego, co się dzieje w polskiej polityce?

Myślę, że zbliżamy się ku jakiemuś przesileniu w polskiej polityce. Epoka, która rozpoczęła się w 2007 roku powoli dobiega końca; te wszystkie ruchy, które się odbywają: jak na przykład spotkania prezesa Pawlaka z opozycją, to co robi poza parlamentem atakowany przez „Gazetę Wyborczą”, wskazują na to, że sytuacja zmierza do przesilenia, zwłaszcza, że zbliżają się wybory. Donald Tusk powoli będzie tracił władzę nad swoją partią; to oczywiście powoduje, że dyscyplinowanie PO nie jest już tak efektywne. A jeśli dodać do tego pogłoski o niesnaskach z przewodniczącym klubu PO, panem Grupińskim czy wciąż niezaspokojone ambicje Grzegorza Schetyny, mamy obraz Platformy, która nie jest już takim monolitem jak kiedyś. Polityków PO spaja tylko władza i obawa przed jej utratą. Możemy być świadkami interesujących zmian w konfiguracji sceny politycznej w Polsce. Nadchodzą ciekawe czasy.

 

Dziękuję za rozmowę.

not. maf

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.