NASZ WYWIAD. Mariusz Pilis po pielgrzymce kibiców na Jasną Górę: "Władza Tuska jest wroga kibicom, oni to czują i przeciw temu protestują"

fot. PAP/Waldemar Deska
fot. PAP/Waldemar Deska

Te środowiska są antykomunistyczne, te środowiska bardzo jednoznacznie definiują honor, Ojczyznę i swoje przywiązanie do religii katolickiej

- mówi opisując pielgrzymkę kibiców Mariusz Pilis, dziennikarz i reżyser, autor filmu dokumentalnego "Bunt stadionów".

 

wPolityce.pl: V Patriotyczna Pielgrzymka Kibiców na Jasną Górę - to nazwa oficjalna. Co pan zobaczył w Częstochowie i jakie są pańskie wrażenia po tej pielgrzymce?

Mariusz Pilis: Właściwie było tak samo, jak jest co roku, ale już na pierwszy rzut oka było widać, że było o wiele więcej osób niż w latach poprzednich. Lekko licząc, dwa razy więcej ludzi niż rok temu. Już samo to pokazuje jak ważna staje się ta inicjatywa. Była Msza święta, świetne kazanie księdza Wąsowicza o patriotyzmie, o postawach patriotycznych an przestrzeni wieków, o walce o polskość i próba skonfrontowania tego z sytuacją obecną. Potem było poświęcenie barw i wspaniałe spotkanie w wypełnionej po brzegi sali Kordeckiego. Później zakończenie pielgrzymki na wałach, coś, czego nie było w latach poprzednich. Polegało to na tym, że kibice rozwiesili wszystkie swoje barwy, transparenty i bannery, odpalili race i odśpiewali hymn. Pokrzyczeli także klika takich rzeczy, które zazwyczaj krzyczą przy takich okazjach. Było słychać np. "a na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści…". Ale to wszystko odbyło się w atmosferze całkowitego spokoju. Nawet śmieci nie było. Sam widziałem, jak później kibice sami zbierali pozostałości po tych racach i pakowali je do jakichś toreb. Nawet nie wrzucali tego do takich plastikowych pojemników, które tam były poustawiane, żeby się to wszystko nie zapaliło.

 

wPolityce.pl: W nazwie tej pielgrzymki jest przymiotnik "patriotyczna". Czy według pana postawy patriotyczna i kibicowska są tożsame?

Mariusz Pilis: Środowisko skupione w stowarzyszeniach kibicowskich wyewoluowało ze środowisk antykomunistycznych. Od tego to się zaczęło w głębokich latach 80-tych i ta historia trwa do dzisiaj. Te środowiska są antykomunistyczne, te środowiska bardzo jednoznacznie definiują honor, Ojczyznę i swoje przywiązanie do religii katolickiej. Oczywiście nie wszyscy, bo wiadomo, że to jest bardzo różnorodne środowisko. Są tam i tacy, którzy przyjeżdżają tylko dlatego, że czują przywiązanie do środowiska kibiców. A jednak przyjeżdżają na Jasną Górę, co jest wielką sprawą. Natomiast dla wielu tych zagorzałych kibiców te postawy są tożsame. W jakiś sposób próbują swoje postawy już nie wokół futbolu definiować jako patriotyczne i emanację tego widzimy w postaci transparentów, opraw sektorowych. To wyraźnie wskazuje na to, że to jest tożsame.

 

wPolityce.pl: Ale były też hasła przeciwko premierowi, było słynne już "Donald matole…", czy kibicowanie w Polsce nierozerwalnie wiąże się z postawą antyrządową?

Mariusz Pilis: To wynika ze zjawiska nazywanego przeze mnie "Bunt stadionów" - taki jest też tytuł mojego najnowszego filmu. Ten bunt trwa od kilku lat, jest ewidentnie skierowany przeciwko tej obecnej ekipie rządzącej. To się zaczęło w okolicach kwietnia - maja 2011 roku i ten protest zaczął być bardzo strukturalny. Przypomnę, to się zaczęło od stosowania odpowiedzialności zbiorowej, protestu kibiców przeciwko temu. Wtedy wypłynęło hasło "Donald matole…" i od tamtej pory to trwa. To, że nie mamy do czynienia z tym protestem codziennie, że nie widzimy go codziennie na stadionach i na ulicach, to nie znaczy, że on się zamknął. Ten protest trwa, od czasu do czasu wybuchają różnego rodzaju akcje, które są konsekwencją tego, jak środowisko zdefiniowało różnego rodzaju zachowania urzędnicze, zachowania władzy. Ewidentnie zdefiniowali je jako wrogie sobie i przeciwko temu protestują.

 

wPolityce.pl: Środowisko kibicowskie w Polsce jest bardzo podzielone. Czy ma pan wrażenie, że w tej pielgrzymce brała udział rzeczywista reprezentacja polskich kibiców, czy jest to jakiś skraj tego zjawiska?

Mariusz Pilis: Przy okazji robienia mojego filmu miałem okazję spotkać się z wieloma kibicami i obserwowałem ludzi, którzy byli na pielgrzymce w Częstochowie. Gdybyśmy próbowali to w jakikolwiek sposób usystematyzować, żeby mieć obraz tego, kto tam był, to powiem tak: byli tam przedstawiciele największych najważniejszych klubów i ośrodków stowarzyszeń kibicowskich z Polski. Był Poznań, był Wrocław, była Łódź, był Szczecin, była Warszawa, był Kraków, był Lublin, był Białystok… A oprócz tego cała masa, którą trudno wymienić. Także to naprawdę była reprezentacja tego, co w obrębie stowarzyszeń kibicowskich się dzieje. Biorąc pod uwagę to, z czym ja się zetknąłem podczas robienia filmu to zachowania kibiców czy też wartości, które głoszą kibice na stadionach były tożsame z tym, co ja zobaczyłem wczoraj w Częstochowie. To była reprezentacja wszystkiego tego, co dzieje się w stowarzyszeniach kibicowskich w tej chwili w Polsce. To nie jest tak, że to jest jakiś margines. Marginesem są inne zachowania i ich właściwie w Częstochowie nie było. Nie było burd, ani jakichś historii, które wskazywałyby, że mamy do czynienia z chuliganerką czy bandytyzmem, co też świadczy o tym, w którą stronę to środowisko ewoluuje.

CZYTAJ TAKŻE: Kibice modlą się na Jasnej Górze za Ojczyznę. Ks. Wąsowicz: środowisko kibicowskie jest wykluczane za publiczne prezentowanie konserwatywnych wartości

Rozmawiał Marcin Wikło

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych