TRZY PYTANIA do Antoniego Macierewicza po wystąpieniu Tuska: "Jeden z najbrutalniejszych i najpodlejszych tekstów, jakie w polityce w ogóle słyszałem"

Antoni Macierewicz nad trumną śp. Anny Walentynowicz, PAP/Adam Warżawa
Antoni Macierewicz nad trumną śp. Anny Walentynowicz, PAP/Adam Warżawa

wPolityce.pl: Jak pan ocenia ostatnie sejmowe wystąpienie premiera Tuska, w którym z jednej strony "wezwał" on do zakończenia wojny polsko-polskiej, a z drugiej - kopnął tak mocno, jak to tylko możliwe, insynuując winę śp. prezydenta? Wystąpienie to media tzw. "mętnego nurtu" poszatkowały, nie nazywając tej obrzydliwości po imieniu.

 

CZYTAJ TAKŻE: Po wczorajszej debacie: kto tu naprawdę zachował się obrzydliwie. Naszym zdaniem - premier. I jego pomocnicy

 

Antoni Macierewicz, poseł Prawa i Sprawiedliwości, przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej: Co do mediów, to nie chcę się wypowiadać, zwłaszcza po przemówieniu ojca Tadeusza Rydzyka na pl. Trzech Krzyży, w którym zdefiniował stan mediów w Polsce. Tu nic więcej tu nie można dodać.  Natomiast co do wypowiedzi Donalda Tuska, to mogę powiedzieć, że przywołał on, w brutalnej formie, wszystkie podnoszone dotychczas kłamstwa na temat przebiegu tragedii smoleńskiej. Przywołał wprost, oskarżając śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego o sprawstwo tej tragedii. Dawno nie słyszałem tak brutalnego i tak kłamliwego przemówienia, w którym nieomal każde zdanie na temat przebiegu tragedii smoleńskiej było nieprawdziwe. Jeżeli jeszcze do tego dołączone zostało sformułowanie, że tylko pan prezes Jarosław Kaczyński może zakończyć tę wojnę, to rozumiem, że to było wezwanie do kapitulacji i potępienia prezydenta Kaczyńskiego. To było wezwanie nie tylko do osobistego upokorzenia, bo to nie jest sprawa fundamentalna gdy chodzi o Polskę, ale wezwanie do zaparcia się całej aktywności, całej linii i dokonań śp. Lecha Kaczyńskiego i formacji niepodległościowej. To był jeden z najbrutalniejszych i najpodlejszych tekstów, jakie w ogóle w polityce słyszałem.

Czemu Tusk zrobił to właśnie teraz? Ma poczucie, że coś mu się wymyka? Chce zmobilizować twardy elektorat swojej sekty anodinowej, przywołać podział, który - jak zapewne wierzy - wciąż da mu premię?

Mam wrażenie, że to jest reakcja na fakty związane z zamianą ciał, na fakty związane z naocznym, jednoznacznym pokazaniem, udowodnieniem kłamstwa smoleńskiego. Bo przypadek Ani Walentynowicz jest dowodem, którego nie można w żaden sposób podważyć. W związku z tym można temu dowodowi przeciwstawić tylko kłamstwo do sześcianu, można przeciwstawić tylko podłą brutalność ubraną w fałsz. To próba zachowania wpływów choćby we własnym zapleczu. Jestem jednak głęboko przekonany, że to się odbiło jak bumerang od świadomości społecznej, bez względu na orkiestrację medialną, którą temu nadano. To już zupełnie nie oddziałuje na Polaków. Tym razem pan Donald Tusk zostanie sam ze swoim kłamstwem.

Z szeptaną akcją przeciwko śp. prezydentowi i polskim pilotom mieliśmy do czynienia od pierwszych godzin po katastrofie smoleńskiej. Tym razem jednak ta szeptanka, którą uprawiało zaplecze obozu władzy a także dawna esbecja, za sprawą premiera wlała się na sejmową mównicę!

W tym wystąpieniu pana Tuska było więcej: była próba wmówienia, że to my formułowaliśmy nieprawdziwą wersję, gdy tymczasem było przecież tak, że to Rosjanie, a później władze poprzez zorkiestrowaną akcję, poprzez te SMS-y wysyłane do działaczy, próbowali przypisać odpowiedzialność polskim pilotom i polskiemu prezydentowi. Powtarzam: to jest dżuma w obozie władzy, to jest zaraza, która ich zniszczy do samego końca. Polacy są od tego zaczadzenia już wolni.

 

Dziękuję za rozmowę.

Kleb

CZYTAJ TAKŻE: Tusk insynuując "winę" śp. Prezydenta sięga po tandetną sztuczkę, którą Bronisław Wildstein opisał w swojej najnowszej powieści. PORÓWNAJ!

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych