Prezydent Bronisław Komorowski udzielił "Gazecie Wyborczej" obszernego wywiadu. W rozmowie poruszonych jest kilka kwestii, na które warto zwrócić uwagę.
Prezydent zostaje zapytany o sprawę Antykomora. Co prawda początkowo dystansuje się od całej sprawy, ale potem nie wytrzymuje i stwierdza:
Nie można wprowadzać mechanizmów, które będą pozwalały na to, że każdy każdego będzie mógł bezkarnie obrażać, poniżać jego godność. Nagle znajdziemy się w szaleńczym kraju, w którym można będzie poniewierać każdym autorytetem. Muszę też przyznać, że w dotychczasowej debacie na ten temat zabrakło mi refleksji, że do "gier" ze strzelaniem do prezydenta powinno się podchodzić w Polsce z lepszą pamięcią o tym, że to w Polsce - i historycznie wcale nie tak dawno - zastrzelono prezydenta Gabriela Narutowicza
- mówi Bronisław Komorowski.
Trzeba przyznać, że taka przestroga z ust Komorowskiego brzmi wyjątkowo niestosownie, gdy weźmie się pod uwagę słowa, których nie sposób tutaj nie przypomnieć:
Jaka wizyta, taki zamach, bo z 30 metrów nie trafić w samochód to trzeba ślepego snajpera
- mówił ówczesny marszałek Sejmu o wizycie w Gruzji prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wtedy refleksji o prezydencie Narutowiczu nie było. Narzekań na "mechanizmy pozwalające obrażać i poniżać godność" też nie.
O równe traktowanie "żartów" z polityków upominał się w rozmowie z naszym portalem sam zainteresowany.
CZYTAJ WIĘCEJ: NASZ WYWIAD. Robert Frycz, Antykomor.pl: Nie zamierzam się poddawać. Nie chcę, żeby prezydent cokolwiek ugrał na tej sprawie
W rozmowie Bronisław Komorowski ocenia także stan państwa oraz to, co o Polsce mówi afera Amber Gold i sprawa sędziego Milewskiego:
Nie mamy kryzysu państwa. Zawiedli konkretni ludzie, konkretne instytucje. (...) Okazało się, że główną przeszkodą dla powagi wymiaru sprawiedliwości są ludzie ze słabo wykształconym nawykiem niezależności, a czasami po prostu o słabym charakterze
- mówił prezydent.
Zatem znowu mamy do czynienia ze znaną i przewidywalną narracją - państwo dobre, władza świetna, zawiedli konkretni ludzie. A to jakiś sędzia czekający na telefony z Kancelarii Premiera, a to nadgorliwi przedstawiciele ABW odwiedzający o poranku, a to usłużni urzędnicy. Ale żeby winić państwo? Skąd!
Pytany o to, jak ocenia pomysły i plan naprawy państwa przedstawiony przez Jarosława Kaczyńskiego, odpowiada w swoim stylu, używając dość karkołomnego porównania:
Zarzuca się mi, że jestem staromodny i konserwatywny, ale wydaje mi się, że exposé, zgodnie ze staromodnym poglądem na demokrację, ma sens, gdy wygłasza je premier, który realnie ma władzę i odpowiedzialność. A może chodzi o sam termin exposé. Brzmi poważnie i prestiżowo. Być może to trochę tak jak z głoszeniem homilii w kościele. Najpierw wygłosił homilie papież, a potem każdy wiejski proboszcz swoje tradycyjne kazanie nazywał homilią
- stwierdził Komorowski.
Przy okazji uwiarygodnia Zbigniewa Ziobrę:
Wie pan, co przyjąłem z pewną satysfakcją? Przyjęcie nominacji do Rady Bezpieczeństwa Narodowego przez Zbigniewa Ziobrę. Traktuję to jako gotowość do działania na rzecz bezpieczeństwa narodowego wspólnie pomimo politycznych różnic. (…)Nie podzielam wielu poglądów pana Ziobry, ale uważam, że to racjonalna postawa w polityce
- mówił.
Puentą rozmowy niech będą słowa prezydenta, który tak widzi pozycję Polski w Europie:
Jest stara zasada, że zdrowego czy młodego wina nie należy wlewać do starego bukłaka. My jesteśmy takim winem - nie jesteśmy źródłem kłopotów UE, jesteśmy źródłem nadziei.
maf/"Gazeta Wyborcza"
Więcej... http://wyborcza.pl/1,75478,12531188,Polska_to_nie_parapanstwo.html?&startsz=x#ixzz27BqfhbDX
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/140712-porownanie-sprawy-antykomora-do-zamachu-na-narutowicza-i-polska-jako-zrodlo-nadziei-ue-czyli-wywiad-prezydenta-dla-gazety-wyborczej