Polonia apeluje o poparcie petycji do Obamy ws. Smoleńska. Dorota Skrzypek: Komisja międzynarodowa nadzieją na prawdę o katastrofie

Uroczystość odsłonięcia tablicy poświęconej S. Skrzypkowi, Fot. PAP / Radek Pietruszka
Uroczystość odsłonięcia tablicy poświęconej S. Skrzypkowi, Fot. PAP / Radek Pietruszka

- wPolityce.pl: Do 5 lipca na stronach Białego Domu trwa zbieranie podpisów pod petycją do prezydenta USA, Baracka Obamy ws. katastrofy smoleńskiej. Inicjatorzy chcą, by prezydent "wsparł wezwanie Narodu Polskiego o międzynarodowe śledztwo w sprawie katastrofy lotniczej w Smoleńsku w 2010 roku". Jak Pani ocenia tę inicjatywę?

Dorota Skrzypek: Bardzo się cieszę z tej inicjatywy. Liczę na powstanie międzynarodowej komisji badającej katastrofę smoleńską. Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby polski rząd wystąpił do prezydenta USA z prośbą o poparcie jej powstania. Wtedy deklaracja prezydenta Obamy byłaby czytelna i jasna. W sytuacji, w której nasz rząd nie występuje o taką pomoc, obawiam się, że prezydent Obama nie zajmie stanowiska w tej sprawie. Ja jednak mimo to wierzę, że takie petycje, niekoniecznie teraz, zmienią postawę rządu i doprowadzą do powstania komisji międzynarodowej. W mojej ocenie jej prace to jest jedyna nadzieja na poznanie prawdy na temat przyczyn tragedii z 10 kwietnia.

 

- Jak Pani ocenia dotychczasowe działania opinii międzynarodowej w sprawie katastrofy smoleńskiej? Czuje Pani niedosyt w tej sprawie?

Oczywiście, że czuję. Ten niedosyt nie dotyczy tylko USA, choć proszę pamiętać, że w Smoleńsku zginął również obywatel amerykański, ale również choćby zachowania NATO czy Unii Europejskiej. Jednak nie mam złudzeń. Wiem, z czego to wynika. Rzetelne śledztwo znacznie utrudniłoby kontakty z Rosją i jej obecnym prezydentem. Jednak wierzę, że komisja międzynarodowa powstanie. Wierzę, że dojdzie do przełomu, jak w sprawie katyńskiej. Przecież wtedy komisja powstała kilka lat po zbrodni. Sądzono, że nie ma dowodów, świadków, wszyscy zaprzeczali, że taki mord w ogóle miał miejsce. Udało się jednak dojść prawdy. Nie tracę więc nadziei na prawdę o przyczynach katastrofy smoleńskiej.

 

- Wielu nadzieje wiąże również z aktywnością naukowców. Coraz więcej z nich popiera analizy prof. Biniendy, wskazując na ich rzetelność. Mamy kolejne dowody na to, że rosyjska wersja przyczyn katastrofy i tezy przedstawione przez raport Millera są nieprawdziwe. Jak Pani to odbiera?

Ja już od 12 stycznia 2011, od ogłoszenia raportu MAK, nie miałam wątpliwości, że mamy do czynienia z kłamstwem. Ten raport nie dotykał w żaden sposób prawdy. Moje odczucia nie wynikały z tego, że wiedziałam, co się zdarzyło w Smoleńsku, wynikały z tego, że kłamstwa rosyjskie były ewidentne i oczywiste dla każdego logicznie myślącego człowieka. Nie jest dla mnie więc zaskoczeniem, że raport Millera, który był powtórzeniem tez MAKu, okazuje się być również nieprawdziwy. Działania naukowców zagranicznych oraz polskich to również źródło nadziei na prawdę o katastrofie smoleńskiej. Mam nadzieję, że nauka, nawet jeśli nie będzie potrafiła powiedzieć, co wydarzyło się w Smoleńsku, to chociaż udowodni fałsz wmawianych nam od dwóch lat tez. Już to otwiera ludziom oczy.

Rozmawiał saż

 

PETYCJA DO BARACKA OBAMY DOSTĘPNA NA STRONACH BIAŁEGO DOMU. PODPISZ!

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.