Potrafimy wyobrazić sobie świat bez internetu? Życie bez internetu? Czas rozbudzić wyobraźnię, bo co najmniej jedno cybermocarstwo zaczęło rozpoznawać walką wytrzymałość sieci – całej sieci.
Nowy globalny cyberatak różni się od wszystkich znanych dotąd: ma większą skalę, systematyczność i uporczywość. Jest pierwszym w dziejach internetu atakiem kompleksowym. Nie uzyskał rozgłosu medialnego ani politycznego, bo nic nie zniszczył – przygotowuje przyszłe zniszczenie, które może, lecz nie musi nastąpić. Rozpoznanie – nawet walką – to tylko wstęp do wojny właściwej lub otwarcie opcji wojny, ale opcja ta nie musi być wykorzystana szybko.
Atakowane są wszystkie po kolei fundamentalne elementy światowej infrastruktury internetu. Metoda ataku to przepełnianie, zatem blokowanie kanałów dostępu, prowadzone z wykorzystaniem tysięcy lub milionów komputerów (DDoS – Distributed Denial of Service Attack). Żaden fundamentalny element nie został w pełni zablokowany, ale cel globalnego cyberataku jest inny: sprowokować uruchomienie wszystkich środków obronnych, zatem zbadać ich ilość, jakość i możliwości. Więcej: stworzyć globalną mapę obrony, w tym punktów mocnych i słabych.
Światową opinię publiczną pierwszy zaalarmował Bruce Schneier z Uniwersytetu Harvarda – sławny kryptolog i ekspert cyberbezpieczeństwa, działający w międzynarodowych instytucjach i organizacjach do spraw internetu. Amerykańska korporacja Verisign, która utrzymuje dwa spośród trzynastu podstawowych serwerów nazw i adresów domen światowej sieci, publicznie potwierdziła, że broni się przed cyberatakiem opisanym przez Schneiera. Verisign jest rejestratorem wielu używanych na całym świecie internetowych domen najwyższego poziomu – przede wszystkim „.com” i „.net” – oraz gra istotną rolę techniczną w zarządzaniu domenami „.gov” i „.edu” w Stanach Zjednoczonych. Zablokowanie tych czterech domen sparaliżowałoby internet wszędzie.
Cyberataki jednocześnie przeciw wszystkim trzynastu podstawowym serwerom już się zdarzały, ale obecny globalny cyberatak ma jeszcze szerszy zasięg. Nie jest przyjaznym testowaniem systemu, służącym jego wzmocnieniu przez wykrycie i naprawę wad. Autor cyberataku ukrywa swoją tożsamość. Ma potencjał dużo wyższy i styl walki bardziej stabilny od nawet największych międzynarodowych, a tym bardziej od narodowych grup hakerów. Prawdopodobnie autorem są – jak relacjonuje Schneier uzasadnione przypuszczenia amerykańskich ekspertów i wyspecjalizowanych służb – siły zbrojne Chin, czyli cybersupermocarstwa.
NATO uznało na szczycie w Wielkiej Brytanii w 2014 roku, że cyberataki to rodzaj ataków zbrojnych, uruchamiających zbiorową obronę. Potem na szczycie w Warszawie w 2016 roku sojusz północnoatlantycki zrobił drugi krok: włączył cyberprzestrzeń do swoich przestrzeni operacyjnych obok lądu, morza, powietrza i kosmosu. Pilnym trzecim krokiem NATO powinno stać się stworzenie dowództwa cybernetycznego, na wzór istniejących dowództw wyspecjalizowanych: lądowego, morskiego i powietrznego. Sojusznicze dowództwo cybernetyczne mogłoby znaleźć się w Polsce – największym nowym kraju członkowskim. Zarazem kraju, który pierwszy złamał Enigmę.
CZYTAJ TAKŻE: Kontrwywiad ofensywny Rosji przeciw NATO i UE – gra trwa i przewyższa wyobraźnię publiczną
CZYTAJ TAKŻE: Cybernetyczne Pearl Harbor i 11 września 2001 – teraz. Chiny przejęły tajne dane 14 milionów Amerykanów
Polecamy „wSklepiku.pl”: „Bezpieczeństwo funkcjonowania w cyberprzestrzeni”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/309342-cyberwojna-swiatowa-pierwszy-w-historii-cyberatak-na-fundamenty-infrastruktury-globalnego-internetu