NASZ WYWIAD. Gadowski: To europejscy politycy są winni śmierci niewinnych ludzi. "Wojna z wojującym islamem jest nieunikniona"

fot. Fratria
fot. Fratria

Z całym szacunkiem, ale słowa pana Tuska, Junckera, Schulza czy pani Merkel nie robią żadnego wrażenia na radykalnych islamistach. Im dłużej politycy będą wyłącznie gadać, tym dłużej ISIS będzie trwać

—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl red. Witold Gadowski.

CZYTAJ WIĘCEJ: Krwawy atak w Monachium! Zginęło 9 osób. Sprawcą zamachu był 18-letni Irańczyk z niemieckim obywatelstwem. ZDJĘCIAWIDEO

wPolityce.pl: W piątek doszło do kolejnego w przeciągu zaledwie tygodnia zamachu. W Monachium zginęło 9 osób. Sprawcą zamachu był 18-letni Irańczyk z niemieckim obywatelstwem.

Witold Gadowski: Mówiłem, że na wiosnę i lato będziemy mieli do czynienia z ofensywą terroru w Europie i niestety tak się dzieje. Zauważmy, że jest to pierwszy akt terroru w Niemczech, które uważane były za kraj gdzie nie dokonuje się tego typów aktu. Po wydarzeniach w Monachium - niemieckie tabu zostało złamane, tak jak zostało złamane wcześniej we Francji. Nikt w Europie nie jest bezpieczny. Możemy teraz wszyscy pytać, dlaczego tak się dzieje?

Po zamachu w Nicei napisałem w mocnym tekście, z którego nie wycofuje ani jednego słowa, że to europejscy politycy są winni śmierci niewinnych ludzi. Nierozważność, krótkowzroczność, brak wyczucia różnic kulturowych, spowodowały, że na przestrzeni ostatnich 20 lat Europa zafundowała sobie bombę zegarową, która tyka w jej brzuchu. Dziś zbieramy tego efekty. Islam w żaden sposób nie jest bliski tradycyjnym europejskim wartościom, więc starcie dwóch wrogich sobie kultur jest nie do uniknięcia. I nie chodzi tutaj o wartościowanie czy islam jest gorszy, czy lepszy, ale oto, że nie ma możliwości konwergencji tak odmiennych kultur jak chrześcijańska i muzułmańska. One zawsze będą ze sobą w sporze, który może czasem przeradzać się w otwartą walkę, podczas której będziemy mieli do czynienia z aktami terroru.

Są to rzeczy, o których wie każdy zdroworozsądkowy człowiek. Nie chcą jednak o tym wiedzieć europejscy politycy, którzy będą teraz mówić, że zamachowiec nie był powiązany z ISIS, z dżihadem, z multi-kulti, ale że był to prawdopodobnie zaburzony psychicznie osobnik, który najprawdopodobniej zaatakował w odpowiedzi na anty-islamskie hasła, czy wręcz, że winna jest temu prawica. Tutaj nie chodzi już oto, czy zamachowiec był powiązany z Państwem Islamskim, ale czy był powiązany z islamem.

Wodą na młyn dla tej narracji, będzie z pewnością to, że zamachowiec krzyczał, że jest Niemcem i nienawidzi Turków.

Teraz pewnie będziemy słuchać narracji, mówiącej o niemieckim nacjonaliście. Tylko jest pytanie, odkąd to niemieccy nacjonaliści mają tak śniadą cerę i wywodzą się z Iranu. Na to pytanie z pewnością nie odpowie żadnej z tych politycznie poprawnych komentatorów.

Po zamachu w Nicei, szef francuskiego kontrwywiadu powiedział, że Francja jest na krawędzi wojny domowej. Myśli pan, że zbierające się od dłuższego czasu napięcie we francuskim społeczeństwie w końcu znajdzie ujście?

Trzeba podkreślić, że to nie będzie wojna domowa, ponieważ nie jest ona możliwa z islamistami, którzy nie są u siebie w domu. Nie mielibyśmy więc do czynienia z wojną domową, ale z wojną z islamem. Ta wojna z wojującym islamem, który depcze europejskie wartości jest nieunikniona i ona będzie narastać. Są w Europie jeszcze ośrodki i środowiska, którym te wartości są drogie. Wcześniej czy później te środowiska zostaną sprowokowane do akcji obronny wartości europejskich i europejskiego domu. To nie jest wojna domowa, to jest wojna z agresywnymi przybyszami, którzy nie chcą akceptować wartości domowników.

Po każdym kolejnym zamachu, za który odpowiedzialność bierze Państwo Islamskie, światowi decydenci mówią o konieczności spotęgowania walki z kalifatem. Później jednak czytamy, że istnienie ISIS jest na rękę wielu państwom, a państwo z drugą armią w NATO miało handlować ropą z dżihadystami. W takiej sytuacji wydaje się, że nie należy spodziewać się szybkiego zniszczenia Państwa Islamskiego.

W mojej opinii istnienie Państwa Islamskiego jest na rękę Turcji, która realizuje politykę mającą na celu uczynienie z Ankary metropolii islamskiej. Erdogan powraca do tradycji otomańskiej. Państwo Islamskie jest swoistym parawanem osłonnym dla wydarzeń w Turcji. Kiedy mówi się, że prezydent Turcji islamizuję kraj, to on mówi: „Proszę państwa ja jestem kulturalny, cywilizowany, zobaczcie co wyprawia ISIS”. Istnienie Państwa Islamskiego jest również na rękę Rosji, ponieważ osłabia to Europę. Czyni to z Rosji ważnego gracza przy światowym stole. Jest ponadto na rękę Stanom Zjednoczonym, dlatego że maja terrorystów w jednym miejscu, a nie tak jak było z Al-Kaidą. Należy podkreślić, że konspiracja islamska w znaczący sposób osłabła w momencie powstania Państwa Islamskiego, być może eksperci jak pan Jerzy Dziewulski tego nie zauważają, ale ja staram się być na bieżąco i to zauważam. Jest to na rękę USA także z tego powodu, że osłabia to Europę, uniemożliwiając powstanie spójnego systemu gospodarczego, który mógłby stanowić konkurencję dla gospodarki Stanów Zjednoczonych. Bez wątpienia zdaje to Europę na łaskę USA. W końcu jest to na rękę Iranowi, który realizuje swoje interesy poprzez Liban, Irak, a w tej chwili też Syrię. Korzyść z istnienia Państwa Islamskiego czerpie również Arabia Saudyjska, która eksportuje radykalny wahabizm na teren Syrii i Iraku. Jak widzimy jest zbyt dużo beneficjentów tej sytuacji, aby można byłoby ją tak łatwo rozwiązać.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.