Ekspert: "Francja jest na krawędzi wojny domowej, o czym niedawno mówił nawet szef kontrwywiadu. Kolejne zamachy to tylko kwestia czasu". NASZ WYWIAD

fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

wPolityce.pl: Programy, których celem jest integrowanie emigrantów ze społeczeństwem od dawna nie przynoszą efektów.

Zerwano z tradycyjnym modelem integracji. Francja w odróżnieniu od krajów anglosaskich starała się unikać gettoizacji, dbała o to, żeby poszczególne nacje i grupy etniczne asymilowały się ze społeczeństwem francuskim. Starano się emigrantów „przerabiać” na Francuzów, służyła temu zasadnicza służba wojskowa i szkoła. Obecnie nie ma już zasadniczej służby wojskowej, a w szkołach realizowane są lewackie pomysły edukacyjne, nie ma niemal żadnego wychowania patriotycznego, 70-90 proc. nauczycieli głosuje na lewicę, unika się uczenia o całych obszarach historii (Chlodwig, Karol Młot, wyprawy krzyżowe, a nawet tematy związane z holocaustem). W szkole nie uczy się żadnych wzorców, wartości, historii, tożsamości francuskiej. Dlaczego ktoś ma być dumnym z bycia Francuzem właściwie nie wiadomo. Nic dziwnego, że muzułmanie przestali się integrować i żyje już drugie czy trzecie pokolenie ludzie, którzy nie identyfikują się z państwem. Oni są Francuzami tylko w dowodzie osobistym, nie są nimi w sercu czy w duszy. To czy zamachowiec był naturalizowanym Francuzem, czy zachował sobie obywatelstwo któregoś z krajów Maghrebu nie ma żadnego znaczenia. Obywatelstwo stało się aktem urzędowym. Innym powodem, który wpływa na rozwój terroryzmu jest renesans islamu i przebudzenie religijne muzułmanów, które w połączeniu z kryzysem ekonomicznym i kryzysem wartości europejskich doprowadza do konfrontacji „wiernych” z obcym dla nich państwem.

wPolityce.pl: Co dalej ze Francją?

We Francji odbijają się od dawna wszystkie niepokoje ze świata. Kiedy na Bliskim Wschodzie dochodziło do zadrażnień między Palestyną a Izraelem znajdowało to oddźwięk również nad Sekwaną, gdzie żyją wspólnoty palestyńskie i izraelskie. Powstanie Państwa Islamskiego, destabilizacja w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie i zaangażowanie Paryża w te spory, spowodowały, że radykalne nastroje islamskie przeniosły się również kraju. Nie sądzę, aby zamachowiec z Nicei miał bezpośrednie kontakty z Państwem Islamskim, wystarczyło tu zapewne samo wezwanie do ataków terrorystycznych skierowane przez DAESH. Przypadków zamachów terrorystycznych przeprowadzanych przez muzułmanów we Francji jest bardzo dużo, mówi się jednak głównie o tych trzech największych. Niedawno pod Paryżem muzułmanin zamordował parę policjantów na oczach ich dziecka. Zamachowiec był znany służbom, powinien przebywać w więzieniu, niestety był na wolności. Francja jest na krawędzi wojny domowej, o czym niedawno mówił nawet szef kontrwywiadu. Bojówki nie będą w niej strzelać do siebie na ulicach, będą to pojedyncze akty terroru stosowane przez samotne wilki. Kolejne zamachy to tylko kwestia czasu. Nie ma tu widzialnego wroga. Zmiana tej sytuacji wymaga nie tyle działań bieżących, jak przedłużanie stanu wyjątkowego, programy resocjalizacyjne dla więźniów zarażonych radykalnym islamem, czy dość śmiesznej propozycji… obierania terrorystom obywatelstwa francuskiego, ale długofalowej polityki społecznej, zmian oświaty, form integracji, skończenia z lewicowymi eksperymentami, a przede wszystkim przywrócenia Francuzom ich tożsamości.

Rozmawiał Tomasz Plaskota.

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.