NASZ WYWIAD. Brytyjski politolog: Brexit zakończy karierę Camerona. "Zastąpi go Johnson, brytyjska wersja Trumpa"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. lancaster.ac.uk/ The Sun
Fot. lancaster.ac.uk/ The Sun

„Zwolennicy ‘remain’ (pozostania-red.) bardzo poważnie podeszli do referendum. Byli jednak zmuszeni używać podczas kampanii wyłącznie argumentów negatywnych. Mało kto na wyspach Brytyjskich lubi, a już tym bardziej kocha, Unię - mówi w rozmowie z portalem „wPolityce.pl” dr Mark Garnett, brytyjski politolog, wykładowca Uniwersytetu w Lancaster.

wPolityce.pl: Dlaczego premier David Cameron zdecydował się na rozpisanie referendum ws. pozostania Wielkie Brytanii w UE? To dość ryzykowne zagranie. Nie miał wyboru?

Dr Mark Garnett: To rzeczywiście było bardzo ryzykowne zagranie, jednak brytyjski premier był przekonany, że tylko w ten sposób uda mu się zakończyć debatę na ten temat, która mocno podzieliła jego własne ugrupowanie, Partię Konserwatywną. Eurosceptyczni posłowie Torysów wywierali ogromną presję na Camerona. Postanowił więc zagrać va banque, ponieważ był przekonany, że Brytyjczycy zagłosują za pozostaniem kraju w UE. To oczywiście nie jest teraz już takie pewne, ale wówczas, w 2015 r., rzeczywiście tak wyglądało.

Do referendum pozostały mniej niż dwa tygodnie. Wielu prominentnych polityków, amerykańskich i europejskich, z prezydentem Barackiem Obamą na czele, usiłuje przekonać Brytyjczyków, że powinni glosować na „tak”. Czy wpłynie to na decyzję głosujących, czy jest na to już za późno?

Czytaj także: W Wielkiej Brytanii ROŚNIE przewaga zwolenników wyjścia z Unii Europejskiej! Do referendum już tylko 10 dni

Decyzji tych, którzy już wiedzą, na co zagłosują, nic już nie zmieni. Pozostaje pytanie ilu z nich rzeczywiście uda się do urn. Zwolennicy „Brexitu” są na ogół bardziej zaangażowani, a więc zapewne tłumnie pójdą glosować w referendum. Frekwencja oraz mobilizacja jednej ze stron mogą przeważyć tu szalę.

Zwolennicy pozostania Wielkiej Brytanii w UE są ostro krytykowani za rzekomy brak zaangażowania w kampanię referendalną. Szczególnie szef Laburzystów Jeremy Corbyn. Słusznie?

Nie zgadzam się z tą oceną. Zwolennicy „remain” (pozostania-red.) bardzo poważnie podeszli do referendum. Byli jednak zmuszeni używać podczas kampanii wyłącznie argumentów negatywnych, czyli ostrzegać przed negatywnymi skutkami „Brexitu”. Mało kto na wyspach Brytyjskich lubi, a już tym bardziej kocha, Unię Europejską. Corbyn znalazł się w szczególnie trudnej sytuacji, bowiem sam od zawsze był zwolennikiem wyjścia kraju z UE, choć z innych powodów niż prawica, i nikt nie uwierzyłby mu, gdyby nagle zamienił się w miłośnika Brukseli.

Jakie gospodarcze i polityczne skutki może mieć „Brexit”? Czy ostrzeżenia przed gospodarczą zapaścią i utratą znaczenia Wielkiej Brytanii na arenie międzynarodowej są przesadzone? W końcu Londyn pozostałby członkiem NATO i może liczyć na korzystną umowę handlową z UE

Zwolennicy „Brexitu” uważają, że Wielka Brytania zawrze zapewne korzystny deal z UE, oraz korzystne umowy handlowe z pozostałymi krajami członkowskimi europejskiej wspólnoty. Twierdzą, że Londyn więcej importuje z UE niż do niej eksportuje. Zapominają jednak o tym, że niski poziom eksportu do UE wynika z tego, że produkujemy zbyt mało rzeczy, które obywatele unijni chcą kupować. To się po „Brexicie” zasadniczo nie zmieni. Gospodarcze skutki wyjścia z UE będą więc początkowo bardzo niekorzystne. Gdy mówią, że potem, po wstępnym kryzysie, będzie lepiej, to nie jest to podparte faktami, tylko stanowi wyraz sentymentu narodowego. Niektórym z nich się wydaje, że Wielka Brytania wciąż jest tą potęgą przemysłową jak w XIX wieku, zanim inne kraje rozwinęły przemysł wytwórczy.

Jakie skutki przegrane referendum będzie miało osobiście dla Camerona? Oraz rządzącej Partii Konserwatywnej?

Bez względu na to czy Cameron wygra czy przegra, złoży dymisję. Potrwa to tylko nieco dłużej w przypadku pozostania Wielkiej Brytanii w UE. Premier zostania tak długo aż znajdzie odpowiedniego następcę. Nawet wówczas jednak Partia Konserwatywna będzie skończona. Większość jej członków wciąż jest zakochanych w Margaret Thatcher. Nie rozumieją, że Thatcher tylko dlatego odniosła trzy wyborcze sukcesy z rzędu, bo opozycja była mocno podzielona. Cameron usiłował zrobić krok do przodu, oderwać się od dziedzictwa „Żelaznej Damy”, dlatego większość Torysów go nienawidzi. Jeśli będzie „Brexit” Camerona zastąpi Boris Johnson, nasza, brytyjska, wersja Donalda Trumpa.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych