Prof. Legutko: "Codziennie do Niemiec przybywa 10 tysięcy ludzi. To już nie są żarty". NASZ WYWIAD

Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

Wiemy też, że w regionach objętych wojną żyje około 60 milionów osób i istnieje realne niebezpieczeństwo, że nawet połowa z nich będzie chciała dotrzeć do Europy

— mówi prof. Ryszard Legutko, eurodeputowany PiS, w rozmowie z portalem wPolityce.pl.

wPolityce.pl: Szef niemieckiego związku zawodowego policjantów zaapelował do rządu federalnego o zabezpieczenie granicy państwa ogrodzeniem. Za to premier Węgier został nazwany przez media niemieckie faszystą. Zmieniają zdanie, prawda?

CZYTAJ WIĘCEJ: Niemieccy policjanci do Merkel: „Jeżeli traktujemy poważnie kontrole graniczne, to musimy zbudować płot wzdłuż granicy państwa”. To Orban nie jest już faszystą?

Prof. Ryszard Legutko: Niemcy po prostu zderzyli się z rzeczywistością. Można było odnieść wrażenie, że do tej pory żyli w jakiejś fikcji. Przypomnijmy sobie, że mówili do niedawna o kilkudziesięciu tysiącach uchodźców, potem 160 tysiącach, z których tylko część kwalifikowałaby się do otrzymania azylu. Na warunki i możliwości europejskie nie byłoby to faktycznie dużo. Ale dziś wiemy, że codziennie do Niemiec przybywa 10 tysięcy ludzi. Wiemy też, że w regionach objętych wojną żyje około 60 milionów osób i istnieje realne niebezpieczeństwo, że nawet połowa z nich będzie chciała dotrzeć do Europy. To już nie są żarty.

No tak, to tak jakby bez mała taka nowa Polska, czy Hiszpania chciała się osiedlić w Europie…

Tak, to jakby średniej wielkości naród nagle pojawił się w Europie. To naprawdę nie są żarty. Tu naprawdę trzeba się zastanawiać jak zabezpieczyć granicę. Jak przygotować się do wprowadzenia systemu oddzielania ewentualnych uchodźców wojennych od ekonomicznych, których trzeba będzie zatrzymać i odesłać. Dokąd odesłać? To są bardzo nieprzyjemne rzeczy, zwłaszcza dla wszystkich pięknoduchów.

Ciąg dalszy czytaj na następnej stronie.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.