Zapoznawcza wizyta prezydenta Dudy w Berlinie była udana. Ale poklepywanie po ramionach nie zastąpi rzeczowego dialogu

PAP/Paweł Supernak
PAP/Paweł Supernak

Do starych uprzedzeń doszły nowe. Przez Niemcy przetoczyła się lawina dowcipów, tzw. Polenwitze, w których wyszydzano nas, jako naród europejskich nieokrzesańców i złodziei. Problem urósł do tego stopnia, że korespondenci niemieckich gazet i fundacje w Polsce uznały za konieczne wystosowanie do kilku wydawców protestu przeciw szerzeniu nienawiści. Ówczesny ambasador RP Andrzej Byrt ubolewał w liście do kolońskiego wydawcy Augustusa Hofmanna: „Nie potrafię sobie wyobrazić, by polskim mediom wpadła do głowy idea czynienia pośmiewiska z sąsiadów”. Tragarze obciążeń

Polska była krajem zdziczałym nie tylko w dowcipach. Przed wyjazdem za Odrę ostrzegał także niemieckie MSZ, które przez kilka lat umieszczało nasz kraj na liście sporządzanej dla turystów wśród państw „najwyższego ryzyka”, obok ogarniętej wojną byłej Jugosławii, Iraku i Afganistanu. Już podczas prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego deputowani Bundestagu podjęli uchwałę w sprawie „wypędzenia Niemców” z byłych terenów III Rzeszy i o „nieprzedawnieniu krzywd” tej „niesprawiedliwości dziejowej”. Na ripostę Sejmu nie trzeba było długo czekać. Przewodnicząca Süssmuth musiała pofatygować się do Warszawy, aby rozładować zaistniałe napięcie.

Trudne to było zadanie. Tym trudniejsze, że sam kanclerz Kohl zachowywał się wobec Polski jak słoń w składzie porcelany. Nawet w swych książkowych „Wspomnieniach” starał się cudzym kosztem wywindować na piedestał jedynego „ojca zjednoczenia”; Kohl pominął w nich spotkanie z Lechem Wałęsą z 9 listopada 1989 r., na którym przywódca Solidarności wezwał go, aby był gotów na zburzenie muru berlińskiego. Jak wytknął Kohlowi na łamach tygodnika „Focus” szef Centrum Badań Polityki Stosowanej przy Uniwersytecie w Monachium Werner Weidenfeld: „Strona niemiecka nie potraktowała Wałęsy poważnie i uznała jego przewidywania za irracjonalne fantazje. (…) Rząd federalny nie był przygotowany na obalenie muru i nie miał precyzyjnej strategii ukierunkowanej na zjednoczenie. Stawiał na stabilizację NRD”.

To prawda. To właśnie Kohl na krótko przed wybuchem protestów w NRD gościł Ericha Honeckera z honorami należnymi głowie państwa, na którym odegrano dwa hymny…, to Kohl rozprawiał o ułożeniu dobrych stosunków z komunistycznymi Niemcami na przyszłość. Podobnie zachowywała się niemiecka lewica w Zachodnich Niemczech. Były szef SPD i niedoszły kanclerz Björn Engholm przyznał w jednej z naszych rozmów: „W ocenie sytuacji w Polsce, ruchu Solidarności i jego następstw politycznych w Europie nasza partia pomyliła się na całej linii”.

Po pamiętnych uściskach z polskim premierem w Krzyżowej chadeckiemu kanclerzowi było bliżej do Moskwy, niż do Warszawy. Na kolejną wizytę nad Wisła zdobył się dopiero po ponad pięciu latach. Nie inaczej wyglądała postawa następcy Kohla, Gerharda Schrödera, który przed wyborami w 1998 r. kpił z jego „Gorbimanii” i pakowania się do sauny z prezydentem Borysem Jelcynem, a wygranych wyborach jako pierwszy nazwał Rosję „strategicznym partnerem Niemiec”, co wprawiło w osłupienie nie tylko waszyngtońską administrację, zaś później, dla przypieczętowania przyjaźni z prezydentem Władimirem Putinem adoptował sieroty z jego rodzinnego Petersburga…

Niemiecka szkoła

Podczas, gdy stosunki Niemiec z Rosją mierzone były liczbą wzniesionych toastów, Polska stała się „mocarstwem z łaski Ameryki”, „przeceniającym własną rolę”, a polscy żołnierze „siepaczami USA”, „torpedującymi politykę bezpieczeństwa Europy”. Tak właśnie komentowano w prasie RFN decyzję o objęciu dowodzenia przez nasze wojsko w jednej ze stref w Iraku. Tygodnik „Der Spiegel” stwierdził bez ogródek: Polska, to „kraj o sile gospodarczej małej Saary, za to z przerostem ambicji politycznych”. Niemieccy komentatorzy z lubością powtarzali określenia: „koń trojański USA”, czy „osioł trojański”, jakby Warszawa nie miała prawa do własnej polityki zagranicznej.

Między polskimi i niemieckimi politykami odbywały się spotkania, lecz bez dialogu. Zamiast tego, mieliśmy teatr okazjonalnego poklepywania się po ramionach, kicz pojednania. Protekcjonalny, a niekiedy wręcz arogancki ton pojawił się nawet w ocenie naszej gospodarki, wcześniej symbolu reformatorskiej determinacji: „Za dziesięć lat ten region będzie na poziomie wschodnich Niemiec”, komentował „Frankfurter Rundschau” po wizycie premiera Hesji Rolanda Kocha w Wielkopolsce. Gwoli ścisłości, w tym samym czasie nowy przewodniczący Bundestagu Wolfgang Thierse bilansował: „Nowe landy są na skraju upadku”, a niemieckie gazety kwitowały: to „obszar stagnacji i braku inicjatyw”, „enklawa bezrobocia”, „siedlisko frustratów i skrajnej prawicy”… „Ilu z nas potrafi sobie wyobrazić, że my Niemcy możemy nauczyć się czegoś od Polaków?”, pytał sam siebie mój wielokrotny rozmówca prof. Arnulf Baring. „Nadal sobie niedowierzamy, nadal się nie doceniamy”, konstatował. Ten wybitny politolog nie szczędził rządowi Schrödera krytyki za „awanturniczy sojusz z Paryżem i Moskwą” i uprawianie polityki ponad naszymi głowami. „Nieprzychylność wobec Polaków ma głębokie korzenie i nie zmienią jej żadne teatralne gesty polityków”, ubolewał m.in. historyk Phillipp Ther z berlińskiego Instytutu Historii Porównawczej Europy, który wytykał rodakom niewiedzę i skłonność uproszczeń. Np. w kwestii byłych ziem niemieckich, które uchodzą w zbiorowej pamięci Niemców za „prastare”, a po prawdzie znalazły się w ich obszarze w wyniku „ekspansji i rozbiorów dokonanych przez Prusy, potem pruskie Niemcy i III Rzeszę”. W szkolnych podręcznikach zjednoczenie Niemiec z 1871 r. pisane jest tłustym drukiem, ale fakt, że oparło się na podboju Polski jest całkowicie pomijany. „Jeśli sobie nie uzmysłowimy, że nasze stereotypy mają podłoże polityczne i ideologiczne, że były sterowane, nie będzie zmiany naszego stosunku do Polaków”, reasumował Ther.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

« poprzednia strona
123
następna strona »

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.