Wielka Brytania: polski strajk, którego nie było

Independent
Independent

Tekst ukazał się w serwisie SDP.PL.

Od tygodnia brytyjskie media ostrzegały, że 20 sierpnia prawie 700 tys. Polaków nie pójdzie do pracy i zasili manifestację pod Westminsterem. Gorączkowa krzątanina trwała także w polskiej prasie, gdzie Polacy zwoływali się pod hasłami „Imigranci wszystkich krajów, łączcie się!” i „NIE  dla rasizmu!”. A platformą dla tych przygotowań był polski tygodnik „The Polish Express”. Z grubsza chodziło o to, aby na jeden dzień odejść od stanowisk pracy, by pokazać Brytyjczykom jak jesteśmy potrzebni i zaprotestować przeciw anty-imigranckiej nagonce. Ale już wtedy wielu Polaków sprzeciwiło się tej akcji i zaproponowali drugą – oddawanie krwi, a jej inicjatorem stała się organizacja „The British Poles”.

Już rankiem 20 sierpnia, zapytana w jednej ze stacji telewizyjnych, co sądzę o strajku, odpowiedziałam – bardzo wątpię w jego sukces. Bo już kilka dni przed D – Day największa polska organizacja w Wielkiej Brytanii, Zjednoczenie Polskie, zdystansowała się od pomysłu. Wiadomo, Polacy, zasiedzeni tam od lat 40. czy przybyli w latach 80. postawili raczej na ewolucję niż rewolucję stosunków brytyjsko – polskich. Dalej, wszystkie badania opinii publicznej, robione w środowiskach polskich w Londynie, wykazywały nie jedną, a trzy postawy wobec akcji: „świetny pomysł”, „możemy tylko pogorszyć naszą sytuację” i „nic mnie to nie obchodzi”. Oczywiście, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ci z naszych rodaków, którzy już założyli rodzinę, w dodatku mają dzieci, twierdzili, że za dużo mają do stracenia, aby ryzykować wyjście na ulicę. Wciąż wysokie zasiłki – social benefit, housing benefit, child benefit, child tax credit, sickness benefit - z trudem osiągnięta stabilizacja, słowem, dziękuję, nie. Pozwolę sobie też przypomnieć, że ta wielka anty-imigrancka debata, która wybuchła przed wyborami parlamentarnymi - maj ’2015, dziś jakby przycichła – a właściwie akcent przesunął się na walkę z nielegałami, koczującymi pod Calais, którzy próbują powietrzem, lądem i wodą przedostać się do swojej „ziemi obiecanej”. Czyli właściwie można było liczyć tylko na polskich singli. Ale i ci zawiedli.

I tak 20 sierpnia pod pałacem Westminsterskim pojawiło się kilkunastu protestantów, paru brytyjskich związkowców i kilkunastu tutejszych dziennikarzy. A następnego dnia w BBC online, w „Guardianie”, „Daily Mirrorze” i w dzienniku „Metro” pojawiły się tytuły: ”Is the Polish strike in the UK a joke?” („Czy ten polski strajk, to jakiś żart?”), „The UK’s Polish strike that never was” (”Polski strajk, którego nie było”) i „Much ado about nothing” (”Wiele hałasu o nic”). Przykre, prawda?

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.