Samobójstwo czy zamach? Prokurator: „Drugi pilot rozmyślnie rozbił samolot Germanwings. Do końca był przytomny”

Fot. PAP/EPA / Twitter
Fot. PAP/EPA / Twitter

Prokurator generalny Marsylii Brice Robin, który nadzoruje śledztwo ws. przyczyn katastrofy Airbusa niemieckich linii Germanwings, powiedział dziś na konferencji prasowej, że wydaje się, iż drugi pilot, który był sam w kokpicie, rozmyślnie rozbił we wtorek samolot we francuskich Alpach. Zginęło 150 osób - wszystkie znajdujące się na pokładzie.

Według prokuratora drugi pilot był przytomny do chwili uderzenia samolotu o zbocze gór. Sam - „celowo i świadomie” - rozpoczął manewr obniżania wysokości.

Na nagraniu z kokpitu słychać jego oddech. Jest to normalny, regularny oddech człowieka. Stąd wiemy, że był przytomny i nie doznał zawału czy zapaści. Miał wolę zniszczenia samolotu

—podkreślił Robin. Według niego pilot usiłował się dostać do kokpitu, który był zamknięty od środka. Drugi pilot nie reagował na jego prośby, by otworzył drzwi.

Nie odpowiadał na apele pilota. Do samego końca nie wypowiedział ani jednego słowa

—zaznaczyły prokurator. Jak poinformował, drugi pilot to 28-letni Andreas Guenther Lubitz, Niemiec z Montabaur w Nadrenii-Palatynacie. Federalny Zarząd Lotnictwa (FAA) twierdzi, że pracował dla Germanwings od września 2013 roku. Miał tam trafić prosto ze szkoły lotniczej. Szkolenie odbywał Lufthansy w Bremie, a później w Arizonie w USA.

Po zakończeniu szkolenia przez 11 miesięcy pracował jako członek personelu pokładowego. Dopiero po odbyciu tego stażu, we wrześniu 2013 roku, został drugim pilotem.

Był w pełni zdolny do latania, bez żadnych zastrzeżeń. Nie było żadnych nieprawidłowości w jego zachowaniu

—mówili przedstawiciele Lufthansy. Francuscy prokuratorzy poinformowali, że na airbusie A320 miał wylatane zaledwie 100 godzin. Zdaniem portalu heavy.com łącznie (biorąc pod uwagę loty na innych maszynach) wylatał 630 godzin. Posiadał licencję na latanie jako drugi pilot.

We wrześniu 2013 roku portal Aviation Business Gazette opublikował tekst, według którego Lubitz miał prestiżowy certyfikat Federalnego Zarządu Lotnictwa. Certyfikat dostają Ci, którzy są doskonale wyszkoleni, licencjonowani i spełniają standardy medyczne FAA (Federalnego Zarządu Lotnictwa).

Na Twitterze pojawiły się zdjęcia Lubitza, wzięte z jego konta na Facebooku, które w międzyczasie zostało usunięte przez jego rodzinę:

Fot. Twitter/@ParisMatch
Fot. Twitter/@ParisMatch

Fot. Twitter/@RegisGiles
Fot. Twitter/@RegisGiles

Lubitz mieszkał z rodzicami w Montabaur. Posiadał także mieszkanie w Duesseldorfie. Dom rodziców Lubitza w Montabaur został dziś przeszukany przez niemiecką policję.

Fot. Twitter/@WSJ
Fot. Twitter/@WSJ

Według Robina pierwsze 20 z 30 minut zarejestrowanych przez czarna skrzynkę rozmów obydwu pilotów „było całkowicie normalne”, zaznaczył jednak, że Lubitz udzielał na pytania pilota „krótkie, wręcz lakoniczne odpowiedzi”.

Po krótkiej wymianie zdań dotyczącej aspektów technicznych lotu, kapitan poprosił Lubitza, by przejął stery maszyny (wówczas autopilot był już włączony) i poszedł do toalety, co było zgodne z przepisami. Gdy wrócił drzwi były zaryglowane od środka i nie był w stanie się dostać do kokpitu.

Fot. Twitter/@LBC
Fot. Twitter/@LBC

Słychać jak kapitan prosi drugiego pilota, by go wpuścił z powrotem do kokpitu, ten jednak nie odpowiada. Słychać jak kapitan najpierw puka, a potem usiłuje wyłamać drzwi. Kapitan przez cały ten czas widział drugiego pilota, ale nie było między nimi komunikacji. Dźwięk oddychania w kokpicie słychać aż do samego końca

—podkreślił Brice Robin. Zdaniem prokuratora generalnego Marsylii nie ma żadnych wskazówek na zamach terrorystyczny, ale nie było to także „klasyczne samobójstwo, z 150 ludźmi z tyłu, w samolocie”.

Wolę nie brnąć w niepotwierdzone teorie. W każdym razie pasażerowie zorientowali się dopiero w ostatniej chwili, co się dzieje. Krzyki słychać dopiero w ostatnich chwilach lotu, tuż przed uderzeniem maszyny o skaliste zbocze gór

—dodał. Szef Lufthansy Carsten Spohr był bardziej bezpośredni. Na konferencji prasowej oświadczył, że „gdy ktoś zabija 149 osób to nie jest to żadne samobójstwo”.

Jest na to bardziej stosowne określenie

—zaznaczył. Nie powiedział jakie. Wszyscy domyślili się jednak, że chodzi mu o morderstwo. Spohr poinformował przy okazji, że Lubitz miał w szkoleniu na pilota „dłuższą przerwę”.

Mężczyzna, który podczas tragicznego lotu pełnił funkcję drugiego pilota, rozpoczął szkolenie w 2008 roku

—powiedział Spohr. Po zakończeniu szkolenia oczekiwał przez 11 miesięcy na miejsce w grupie pilotów, co - jak zaznaczył - nie jest niczym nadzwyczajnym. Od 2013 latał jako drugi pilot na samolotach A-320.

Sześć lat temu, podczas szkolenia, doszło do dłuższej przerwy

—wyjaśnił szef Lufthansy dodając, że po zaliczeniu wszystkich wymaganych testów kandydat na pilota kontynuował szkolenie.

Pilot był na sto procent zdolny do lotów, bez żadnych ograniczeń

—zapewnił Sophr. Zastrzegł, że nie może ujawnić powodu przerwania szkolenia ze względu na tajemnicę lekarską.

Rodzina Lubitza była dziś w drodze na miejsce katastrofy. Po rozmowie z francuskimi prokuratorami w Marsylii bliscy drugiego pilota zdecydowali się jednak wrócić do Niemiec. Jak twierdzą francuskie media bali się reakcji pozostałych rodzin ofiar, które przybyły dziś po południu na miejsce tragedii we francuskich Alpach.

Czytaj także: Szokujące kulisy katastrofy airbusa. „NYT”: jeden z pilotów wyszedł z kabiny i nie mógł wrócić

Ryb, PAP, Speiegel.de, lefigaro.fr, lemonde.fr

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.