Jeden z pilotów Airbusa linii Germanwings, który rozbił się we wtorek we francuskich Alpach, opuścił kabinę i nie był w stanie wrócić, zanim samolot spadł - podał w czwartek dziennik „New York Times”, powołując się na dowody z rejestratora rozmów w kokpicie.
„Mężczyzna puka lekko do drzwi i nie ma odpowiedzi”
— powiedział „NYT” śledczy, który zastrzega anonimowość.
„Następnie silniej uderza w drzwi i dalej nie ma żadnej odpowiedzi. Odpowiedź nigdy nie pada”
— wskazuje śledczy. I dodaje, że „słychać, jak (mężczyzna) stara się wyważyć drzwi”.
„Nie wiemy jeszcze, dlaczego jeden z (pilotów) wyszedł” z kabiny, ale „pewne jest, że pod sam koniec lotu drugi pilot jest sam i nie otwiera drzwi”
— mówi nowojorskiej gazecie śledczy.
Dziennik dodaje, że dane z rejestratora rozmów w kokpicie jedynie „pogłębiają tajemnicę wokół katastrofy i nie wskazują na stan lub działanie pilota, który pozostał w kabinie”.
Według brytyjskiego dziennika „The Times” i amerykańskich mediów, w tym stacji CNN, odzyskane nagrania wskazują, że rozmowy prowadzone przez pilotów w pierwszej części lotu wydają się normalne.
Rzecznik Lufthansy, spółki-matki tanich linii Germanwings, powiedział, że przewoźnik wie o artykule w „NYT”. Ale „nie mamy - jak zastrzegł - informacji od władz, które potwierdzałyby te doniesienia i potrzebujemy więcej danych. Nie będziemy uczestniczyć w spekulowaniu na temat przyczyn katastrofy”.
Francuskim śledczym, badającym przyczyny katastrofy, udało się odzyskać część danych z jednej czarnej skrzynki. Urządzenie CVR, czyli Cockpit Voice Recorder, zapisuje wszystkie dźwięki z czterech mikrofonów w kokpicie - rozmowy pilotów między sobą oraz z wieżą kontroli lotów, a także wszystkie inne dźwięki i alarmy, które rozlegają się kabinie.
Trwa poszukiwanie drugiej czarnej skrzynki maszyny, czyli rejestratora parametrów lotu (urządzenie FDR, Flight Data Recorder). W środę znaleziono jego obudowę, ale bez zawartości.
Komisja ds. katastrof lotniczych (BEA) zastrzegła, że jest za wcześnie, by podawać przyczyny tragedii, w której zginęło 150 osób. Śledczy nie wiedzą m.in., dlaczego piloci nie reagowali na próby nawiązania z nimi kontaktu przez kontrolerów lotu.
Szef BEA zastrzegł, że śledczy nie wykluczają żadnej hipotezy. Podkreślił jednak, że Airbus A320 nie eksplodował w powietrzu i „leciał aż do końca”. Rozbił się o zbocze góry, gdy znajdował na wysokości 6 tys. stóp, czyli 1820 metrów - poinformował.
Z filmu szkoleniowego firmy Airbus wynika, że w kokpicie maszyny A320 znajdują się zabezpieczenia na wypadek, gdyby pilot znajdujący się w środku z jakiegoś powodu stracił sprawność, a drugi znajdował się poza kokpitem, lub gdyby obaj piloci stracili przytomność.
W zwykłej sytuacji osoba chcąca wejść do kokpitu prosi o pozwolenie, a znajdujący się w środku pilot, patrząc przez wizjer w drzwiach lub korzystając z umieszczonej przy nich kamery, decyduje, czy ją wpuścić. Jeśli członek załogi chcący dostać się do kokpitu nie otrzymuje odpowiedzi na swoją prośbę, wprowadza kod awaryjny, po raz kolejny prosząc o pozwolenie na wejście. Jeśli nie nastąpi po tym żadna reakcja z kokpitu, drzwi otwierają się automatycznie. Jeśli jednak osoba w kokpicie odmówi dostępu, drzwi pozostają zamknięte przez pięć minut.
Airbus wystartował we wtorek przed godz. 10 z Barcelony i leciał do Duesseldorfu w Niemczech. Rozbił się w miejscowości Meolans-Revel w Alpach francuskich. Nikt nie przeżył katastrofy. Większość ofiar stanowią Niemcy i Hiszpanie; wśród zabitych są też obywatele kilkunastu innych krajów.
lw, PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/238626-szokujace-kulisy-katastrofy-airbusa-nyt-jeden-z-pilotow-wyszedl-z-kabiny-i-nie-mogl-wrocic