Niemiecki tygodnik „Der Spiegel” od lat konsekwentnie odgrywa rolę ostoi lewicowego nihilizmu. W 2006 r. nazwał dyrektora „Radia Maria” o. Tadeusza Rydzyka „kaznodzieją nienawiści”. A wybór Roberta Biedronia w ur. na prezydenta Słupska uznał za symbol zwycięstwa rozumu nad ciemnotą. Nic dziwnego więc, że w zamachu na satyryczne pismo „Charlie Hebdo” w Paryżu niemiecki tygodnik widzi powód do wzmożonej krucjaty przeciwko religii. W obronie „liberalnej demokracji” i „zdrowego rozsądku”.
„Ta tragedia pokazuje, że wolnościowa demokracja potrzebuje bluźnierstwa. Bo bluźnierstwo kwestionuje dogmaty. A dogmaty – zarówno polityczne jak i religijne – są naturalnym wrogiem krytycznego myślenia” – przekonuje „Spiegel”. I wyraźnie zaznacza, że nie chodzi mu tyle o islam, co o „kościoły chrześcijańskie”, które uważają się za źródło „zachodnich wartości”. A te zachodnie wartości – jak twierdzi - zrodziły się w „opozycji do tych kościołów”.
„Światło Oświecenia zlikwidowało ciemne zakątki poniżenia, przesądów i braku tolerancji” – pisze tygodnik, który postuluje otwarcie, by „religie nie cieszyły się już żadną prawną ochroną”. „Inaczej śmierć karykaturzystów Charlie Hebdo pójdzie na marne” – dodaje. Dlatego należy bluźnić przeciwko katolikom i innym ofiarom „religijnej alienacji”, ile się da. W końcu jeśli maja takie głupie przekonania, to powinni być na tyle odpornym, by znieść obrazę.
Redaktorzy Charlie Hebdo zapewne by się zgodzili z niemieckim tygodnikiem. Rysownik i wydawca satyrycznego pisma Stéphane „Charb” Charbonnier, który zginął w środowym zamachu, niegdyś chwalił się, ze narysował papieża („to w końcu rzecznik Boga na ziemi”) sodomizującego gołębia, uznając to za szczególnie wyszukaną formę krytyki kościoła.
„Spiegel” zapomniał jednak wspomnieć, czy postulowane przez niego powszechne prawo do krytyki odnosi się także do jego własnych post-marksistowskich dogmatów. Odważę się twierdzić, że nie. W końcu poglądy redaktorów „Spiegla” są słuszne. A ideologiczna papka, którą karmią czytelników, bezdyskusyjną.
Wyśmiewać należy jednak tylko niesłuszne poglądy. Katolików. Lewicowy analfabeta po lewicowej szkole to ideał współczesności. Lewicowość i nihilizm zastępują dziś takie przestarzałe kategorie, jak rozum, szacunek i przyzwoitość.
Kiedy „Spiegel” więc nawołuje do polowania z nagonką na wierzących, nie chodzi mu więc wcale o obronę wolności słowa. Tylko o organizację świata na nowo na modłę progresistów. Budowę własnego kościoła fanatyków. A najłatwiej buduje się na gruzach starego. Chrześcijaństwo musi więc zniknąć. I każde środki, które pozwolą osiągnąć ten cel, także te satyryczne, są więc dozwolone.
Tyle tylko, że gdy zniknie chrześcijaństwo, redaktorzy „Spiegla”i inni lewicowi poprawiacze świata, zostaną sam na sam z muzułmańskimi radykałami. A ci nie mają za grosz poczucia humoru. Postęp zaś kojarzy im się wyłącznie z postępem islamskiego kalifatu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/229103-nihilizm-po-niemiecku-der-spiegel-o-charlie-hebdo-wiecej-bluznierstwa-prosze-demokracja-potrzebuje-obrazy-uczuc-religijnych