Donald Tusk na krótkim pasku Angeli Merkel? Polak nie chce zaprosić na szczyt Poroszenki, bo obawia się reakcji kanclerz Niemiec...

fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Nie minął nawet miesiąc od kiedy Tusk został szefem Rady Europejskiej, a już tańczy w rytm muzyki granej przez kanclerz Merkel. Jak informuje korespondentka RMF FM, Tusk nie chce zaprosić na czwartkowy szczyt prezydenta Petro Poroszenki, który w tym dniu będzie w Brukseli.

Warto przypomnieć, że po wyborze Tuska szefa Rady Europejskiej to właśnie Ukraińcy cieszyli się z tego faktu najbardziej - liczyli na to, że człowiek, który do tej pory był ich orędownikiem w Brukseli (a przynajmniej tak się przedstawiał), takowym pozostanie już w fotelu „europejskim”. Jak widać, spotka ich przykra niespodzianka. Nasi wschodni sąsiedzi przekonają się, ile warte są obietnice i deklaracje Donalda Tuska.

Gdzie leżą przyczyny tej kontrowersyjnej decyzji? Jak mówią brukselskie plotki - na zachód od Polski - czyli w Berlinie. Tusk obawia się, że łatka „zbytnio zaangażowanego” w sprawy Ukrainy nie spodoba się Angeli Merkel i innym unijnym przywódcom.

To kolejna przesłanka, by stwierdzić, że Donald Tusk będzie w Brukseli tylko berlińską marionetką. Urząd szefa Rady Europejskiej to funkcja głównie prestiżowa, ale w rękach mądrego gracza może stać się bardzo wpływowym (zakulisowym) narzędziem do prowadzenia europejskiej dyplomacji. Jednak do tego potrzeba przede wszystkim niezależności i pewności siebie. A tej pierwszej cechy Tuskowi zdecydowanie brakuje - o czym przekonywaliśmy się w Polsce niejednokrotnie w ciągu ostatnich siedmiu lat.

Po ogłoszeniu, że to Tusk zastąpi van Rompuya komentatorzy wielokrotnie podkreślali, że to nominacja prestiżowa, ale ciężko wypracowana ukłonami w kierunku Berlina. Teraz ta teza się potwierdza. Narracja - że Tusk „sprzedał się” za spokojne i bardzo opłacalne finansowo stanowisko - mimo, że brutalna, zaczęła urzeczywistniać się bardzo szybko.

Postawa Tuska jeszcze bardziej uwypukla się przy porównaniu jego z poprzednikiem. Bowiem Herman van Rompuy zapraszał Poroszenkę dwa razy. Nie ma co ukrywać, że te unijne spotkania, uściski i deklaracje były w większości pro formą, czystym PR-em. Jednak PR-em Ukrainie bardzo potrzebnym, bo jak wiadomo sytuację geopolityczną kształtują właśnie takie zabiegi. Okazuje się, że w przypadku Tuska Ukraina nawet na to nie będzie mogła liczyć.

CZYTAJ TAKŻE: Prof. Nowak: Donald Tusk może być twarzą układów, które oddadzą Ukrainę Rosji. NASZ WYWIAD

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.