Hambura: "Wszystko wskazuje na to, że polska dyplomacja nie chce przeciwdziałać skutkom rozporządzenia Göringa". NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Wojciech Tyczyński, dyr. departamentu w polskim MSZ powiedział na posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu ds. Mniejszości Polskiej w Niemczech, że:

Uważamy, że ta koncepcja (wsparcia dyplomatycznego i politycznego mniejszości polskiej w Niemczech – przyp. red.) i przyniosłaby więcej szkód Polakom jako całej grupie w Niemczech niż korzyści.

CZYTAJ WIĘCEJ: Nagroda Darwina w dyplomacji III RP AD 2014, czyli lękliwość i przyjmowanie niemieckiej argumentacji

Obecni na posiedzeniu przedstawiciele Polonii niemieckiej długo nie mogli wyjść z szoku po tym kolejnym już „wywieszeniu białej flagi” przez państwo polskie. Zwłaszcza, że jeszcze niedawno podczas expose nowy minister spraw zagranicznych powiedział, że „będzie się z uwagą przyglądał statusowi Polaków w Niemczech”.

Jeśli ktoś wiedzieć jak wyglądają działania polskiej dyplomacji na kierunku niemieckim „w realu”, a nie z perspektywy TVN24 czy „Gazety Wyborczej”, powinien poświęcić w weekend trochę czasu i obejrzeć ten film z Sejmu. Wrażenia mogą wcisnąć w fotel.

O wypowiedzi Tyczyńskiego oraz całej działalności polskie dyplomacji na kierunku niemieckim rozmawiamy z mec. Stefanem Hamburą, berlińskim prawnikiem reprezentującym Związek Polaków w Niemczech, który był wczoraj w Warszawie na posiedzeniu Parlamentarnego zespołu ds. Mniejszości Polskiej w Niemczech

wPolityce.pl: Czy też odniósł pan wrażenie, że – abstrahując oczywiście od języka jakim się posługiwano, jest pan w siedzibie Auswärtige Amt w Berlinie, a nie w MSZ w Warszawie?

Mec. Stefan Hambura: Takie wrażenie mogłem odnieść, gdyż to co nam wczoraj przedstawiono na posiedzeniu parlamentarnego zespołu ds. mniejszości polskiej w Niemczech było szokiem dla wszystkich obecnych. Nie wierzyłem, że aż tak daleko może pójść urzędnik polskiego MSZ.

Pani poseł Dorota Arciszewska-Mielewczyk powiedziała wprost o reprezentowaniu przez tych urzędników interesów niemieckich. Pan się z tym zgadza?

Co do konkluzji tak.

A co do szczegółów?

Nie wiem, bo nie jestem tam na co dzień. Ale kiedyś opowiadano, że z niemieckiego MSZ trafiały dokumenty do polskiego MSZ i de facto były one jedynie tłumaczone na język polski, a zawartość merytoryczna pozostawała bez zmian, tak jak ją wymyślono w Berlinie. Nie wiem, czy te czasy już minęły, czy nie.

Czy to pokłosie wieloletnich inwestycji materialnych Niemców w polski narybek intelektualny, dyplomatyczny, który właśnie przynosi Berlinowi profity w postaci bezproblemowo poświęcania polskich interesów? Czy może – zapytam wprost: działania agentury niemieckiej, korzystającej np. z aktywów Stasi?

Na ten temat nic nie wiem, na agenturę nie mam dowodów. Ale, gdy się obserwuje zachowania pewnych polityków lub urzędników, no to działają tak, aby jedynie nie drażnić strony niemieckiej.

Nie zadrażniać strony niemieckiej, która w kontekście polskiej mniejszości utrzymuje stan formalno-prawny z 1940 roku?

To nie jest stan formalno-prawny, a skutki tego rozporządzenia Göringa z 1940 r. No bo jeśli zostały w wyniku tego rozporządzenia zlikwidowane polskie spółdzielnie, banki, a majątek skonfiskowany, no to skutki tego wciąż obowiązują, bo majątek nie został po wojnie w całości oddany, nie zostały zwrócone banki ani spółdzielnie.

No dobrze, to przyjmijmy, że obecnej władzy skutki działalności Göringa pasują.

Wszystko wskazuje na to, że polska dyplomacja nie chce tym skutkom przeciwdziałać.

Czy w takiej sytuacji Polacy w Niemczech będą chcieli obejść nieudolną polską dyplomację, podobnie jak do 1989 r. polska diaspora obchodziła z daleka ambasady PRL? Czy jednak będzie się starała zmusić państwo polskie do działania?

CZYTAJ WIĘCEJ: Przed berlińskim sądem rusza proces o miliard euro za zrabowany przez Niemcy majątek mniejszości polskiej

Już obchodzą. Losy tzw. okrągłego stołu - który miał się odbywać przynajmniej raz w roku, a od 2011 odbył się raz i następny nie wiadomo kiedy się odbędzie – pokazują, że nie można liczyć na polski rząd. Chociaż wydawało się, że słowa min Schetyny w exposé, w którym powiedział o uważnym przyglądaniu się statusowi Polaków w Niemczech, niosą nadzieję, że polski rząd wstanie z kolan.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych