Strącenie samolotu pasażerskiego nad Ukrainą to systemowa klęska bezpieczeństwa świata

Świat miał wypróbowane narzędzia, aby zapobiec tragicznej śmierci 295 ludzi podróżujących malezyjskim samolotem nad wschodnią Ukrainą. Jednak tych narzędzi nie użył.

Narzędzia zostały skutecznie wykorzystane w przypadku innej części Ukrainy – Krymu. Wycofanie lotów cywilnych z przestrzeni powietrznej półwyspu po jego „aneksji” przez Rosję zarekomendowały wspólnie trzy organizacje międzypaństwowe zajmujące się bezpieczeństwem lotnictwa: światowa Organizacja Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego ICAO, regionalna europejska organizacja Eurocontrol, skupiająca 40 państw kontynentu – włącznie z Ukrainą, ale bez między innymi Rosji, Białorusi i Kazachstanu – oraz unijna Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego EASA. Rekomendacja jest powszechnie przestrzegana i uważana za nieformalny zakaz. Przestrzeń objęta rekomendacją obejmuje przyległe do Krymu części kontynentalnej Ukrainy oraz Morza Czarnego i Morza Azowskiego. Twardy zakaz prawny dotyczący tego samego obszaru wydała amerykańskim przewoźnikom lotniczym Federalna Administracja Lotnictwa FAA i jej odpowiedniki w niektórych innych krajach.

Niestety zabrakło podobnej rekomendacji co do wschodniej Ukrainy. Główny powód to powszechne w świecie udawanie, że między Rosją a Ukrainą nie toczy się wojna. Świat unika słowa „wojna”, bo chce zaczarować rzeczywistość. Udawanie, że nie ma wojen, a bywają tylko „napięcia”, „konflikty” i „incydenty”, często kończy się nagle i tragicznie. ICAO, Eurocontrol i EASA teraz zostaną rozliczone z zaniechania. Nastąpi to między innymi w ramach międzynarodowego śledztwa, zapowiedzianego przez Ukrainę. Odpowiedzialność największą ponosi Rada Bezpieczeństwa ONZ – sparaliżowana rosyjskim wetem. Taki mamy system bezpieczeństwa świata.