Prof. Legutko: "Problem imigrantów urósł do takich rozmiarów, że nie ma zasadniczych rozwiązań". NASZ WYWIAD

Fot. wPolityce/YouTube
Fot. wPolityce/YouTube

Erdogan dosyć mocno dokonuje czystek, a UE nie reaguje tak stanowczo w porównaniu do tego, jak krytykuje Polskę w kwestii „praworządności”. Oczywiście są pewne reakcje słowne na działania w Turcji, ale niewspółmierne do tego, jak odnosi się do naszego kraju.

To jest oczywiście tak, że zestawiamy tutaj odmienne sytuacje. Otóż Polska jest członkiem Unii Europejskiej, Turcja zaś nie - i powiedzmy to sobie szczerze, ta cała akcesja unijna Turcji to jest i była od samego początku mocno wątpliwa. Zawsze była trzymana na dystans. Zachowując tę różnicę, możemy oczywiście stwierdzić, że Unia cierpi organicznie na chorobę podwójnych standardów.

W przypadku krajów słabszych i mniejszych, Komisja Europejska i ci, którzy tą Unią rządzą, postępują w sposób absolutnie brutalny, łamiąc standardy. To, co dzieje się z Polską, to oczywiście skandal, to łamanie prawa unijnego. KE nie ma prawa występować i domagać się czegokolwiek, zwłaszcza, że występuje w pozycji prokuratora, sędziego i na dodatek egzekutora. To jest w ogóle brutalne złamanie podstawowych zasad prawno-instytucjonalnych świata zachodniego od czasów nowożytnych i z tego względu ta komisja nie powinna nazywać się „europejską”, tylko „antyeuropejską”.

Tam, gdzie są kraje mocniejsze, zarówno w Unii, jak i poza nią, to UE zachowuje się wobec nich oględnie, jak w przypadku problemów budżetowych niektórych członków, czy w przypadku Rosji i Turcji. UE ma tutaj pewien interes i oczywiście nie będzie chciała występować ostro w stosunku do dużych krajów, ponieważ wie, że niewiele zdziała. Obserwujemy to od dłuższego czasu i możemy ocenić, że to ją dyskredytuje. Ponieważ w UE nie ma naturalnej i demokratycznej wymiany elit rządzących, jak ma to miejsce w krajach członkowskich, następuje tam proces demoralizacji. Ta cała sytuacja jest właśnie tego efektem.

Jeden z sondaży niemieckich wskazuje, że ponad połowa (52 proc.) Niemców nie jest zadowolona z polityki migracyjnej Angeli Merkel. Czy jest szansa, że obywatele krajów zachodnich odwrócą dotychczasowe myślenie i wymuszą na rządzących zmianę polityki migracyjnej?

Mam nadzieję. Widać, że rosną w siłę partie, które są wyraźnie antyimigracyjne, czy mają racjonalne podejście do tej kwestii. W przypadku Niemiec jest to dość skomplikowane, ponieważ cały ten problem zaczęła Angela Merkel z jej „herzlich willkommen” skierowanym do migrantów. CSU jest tutaj wyraźnie wroga tej polityce, a CDU, być może pod wpływem właśnie wyborców, próbuje podejść do tego rozsądniej. Ale zauważmy, że jeżeli chadecja przegra wybory, to możliwe jest powstanie koalicji „czerwono-różowej”: komunistów, zielonych i socjaldemokratów. Ich stosunek do kwestii imigracyjnej jest już zupełnie irracjonalny.

Na razie nie liczyłbym na jakąś radykalną zmianę, ani w Niemczech, ani w innym kraju. Ale liczę na to, że ta presja społeczna będzie się zwiększać. W końcu nie może kompletnie ignorować głosów wyborców, jak robili to politycy europejscy, którzy nie są przed nikim odpowiedzialni i robią co chcą.

Rozmawiał Adam Kacprzak

« poprzednia strona
12

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych