Nauka jako zbiór lewicowych banałów? Nierealne? Spójrzcie za Odrę

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. bundeskanzlerin.de
fot. bundeskanzlerin.de

W ostatnim numerze „wSieci” pojawił się mój wywiad z Dorianem Urbanowiczem, studentem dwóch prestiżowych uczelni niemieckich: berlińskiej i poczdamskiej. Historia jest prosta, pan Dorian to syn emigrantów, którzy opuścili Polskę w drugiej połowie lat 80. Wszyscy pamiętają jak potężna to była fala.

WIĘCEJ: wSieci poleca: Jak niemieckie uczelnie kształcą studentów? „Gross to dla moich wykładowców wyrocznia”

Chcąc teraz wrócić i być w Polsce dziennikarzem, wybrał kombinowane studia: polonistykę i rusycystykę, co zapewniło mu możliwość wyszlifowania języka. Ale przy okazji trafił na ideologiczny mur, lub może raczej beton, którego elementem są nie tylko naukowcy niemieccy, ale i polscy.

Sprawa ma wiele wymiarów: to nie tylko problem traktowania jako aksjomatów „ustaleń” Jana Tomasza Grossa, które w Polsce podważali, zwłaszcza przed wielką polityczną polaryzacją, także liberalni i centrowi historycy. To choćby skrajnie ideologiczna krytyka „Trylogii” Henryka Sienkiewicza. Sprawa nie ma tylko wymiaru doraźnego zagrożenia polskiego interesu wynikłego stąd, że te naukowe kadry wpływają na opinie niemieckich elit. Ale to także ilustracja lewicowego zdogmatyzowania uczelni i nauki. Choć w tej przestrzeni swoboda myśli, a więc konfrontacja różnych poglądów, szkół myślenia, źródeł wiedzy, powinna być największa.

Smutne to świadectwo. Żeby było jasne, sądzę że żadna ortodoksja (nie mówię o religii) nie daje nam stuprocentowej odpowiedzi na wszystkie pytania, także ta konserwatywna. Rzecz w tym, że lewicowa poprawność polityczna zaczęła pętać nie tylko poszczególne środowiska, ale całą przestrzeń publiczną.

W Polsce jest pod tym względem lepiej, ale czy nie pojawiły się podobne zagrożenia? Uczelnie są wciąż bardziej pluralistyczne, i pewnie takim i pozostaną, po dojściu do władzy prawicy liczę na to nawet bardziej. Ale w innych sferach? Przypomnę, że ledwie kilka lat temu platformerski minister kultury, uchodzący za spokojnego konserwatystę – myślę o Bohdanie Zdrojewskim – oddał wrocławski Kongres Kultury pod kontrolę skrajnego i dogmatycznego środowiska Krytyki Politycznej. A na maturze z wiedzy o społeczeństwie uczniowie musieli dowodzić prawdziwości opinii Jacka Żakowskiego. Jak wiadomo nie jest on autorem polemicznych twierdzeń, a twórcą prawd do wierzenia. Tak przynajmniej uznali biurokraci z MEN.

Wywiad z Dorianem Urbanowiczem uświadomił mnie samemu, czego w tej chwili unikamy. Co przynajmniej, oby na dłużej, zatrzymaliśmy. Żeby było jasne - jeśli prawica zacznie narzucać własne dogmaty, korzystając z narzędzi nauki, pierwszy zaprotestuję.

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych