Przyzwyczailiśmy się, zresztą nie bez racji, że po lewicowo-liberalnej stronie niemal każda dyskusja o nowym rządzie i prezydencie Andrzeju Dudzie sprowadza się w gruncie rzeczy do tworzenia nieskonkretyzowanej „atmosfery” grozy. Na naszym portalu mamy nawet specjalne miejsce, w którym zbieramy materiały do małej kroniki histerii, jaka objęła wiele grup, towarzystw, medialnych tytułów i nazwisk.
Tym większe i bardziej miłe jest zaskoczenie, jakie przynosi niewielka, ale za to cenna debata zorganizowana przez serwis Kultury Liberalnej, środowisko niekryjące przecież swojej niechęci do idei i rządów konserwatywnej prawicy, poświęcone antyrządowym manifestacjom Komitetu Obrony Demokracji. Publicyści „KL” zastanawiają się, dlaczego w protestach KOD nie uczestniczą przedstawiciele młodego pokolenia; studenci czy licealiści. Warto sięgnąć po te teksty, by choć w pewnej części zrozumieć nastroje, jakie panują po drugiej stronie społeczno-politycznego sporu w Polsce. Oczywiście zawsze można machnąć ręką na to, co myśli druga strona i robić swoje, ale tutaj jestem jednak gorącym zwolennikiem idei prof. Andrzeja Nowaka, który przekonuje, że bez (przynajmniej) ciekawości wobec tego, co chce nam powiedzieć ktoś o przeciwnych poglądach, nie da się zbudować prawdziwej wspólnoty.
Wróćmy jednak do istoty rzeczy. Wśród kilku sensownych, choć czasem zbyt bliźniaczych do „Gazety Wyborczej” tekstów, warto wyróżnić ten autorstwa Wojciecha Engelkinga, w którym autor pisze między innymi w ten sposób:
Dlaczego urodzeni po 1989 r. mieliby chodzić na manifestacje KOD-u? Nie dostrzegam ani jednego powodu. (…) Inne dzieci, już z pewnością nie te rodzone, z inteligentem nie chcą mieć nic wspólnego, bo, biorąc na początku lat 90. Polskę we władanie, inteligent dziwnym trafem o nich zapomniał. Te najpierw chcą go, z czystej przekory, wkurzyć, a potem zaczynają nienawidzić. (…)
„Ciemnogród” jednak okazał się silniejszy od owego inteligenta i w wyniku demokratycznych wyborów zaczął w kraju rządzić – więc inteligent poczuł się zagrożony, że ktoś mu odbierze jego „futra z norek”. Nie te realne, których często nie posiada, ale te symboliczne: prerogatywę do definiowania (na poziomie instytucjonalnym i administracyjnym), co jest racjonalne, a co nie, której to prerogatywy w ostatnim 25-leciu zdecydowanie nadużywał.
To ważny głos - nawet nie dlatego, że jest specjalnie przełomowy (wszak podobne tezy mogą państwo znaleźć choćby na naszym portalu), ale dlatego, że autora tych słów trudno zakwalifikować jako „prawicowca”. I choć tego typu sygnały po stronie lewicowo-liberalnej są na razie sympatycznym wyjątkiem, to myślę, że warto je docenić - są bowiem o wiele bardziej prawdziwą i trzeźwą refleksją niż kolejne apele „Wyborczej” o obronę demokracji i pójście na barykady w obronie dotychczasowych przedstawicieli Trybunału Konstytucyjnego, TVP czy urzędów.
Kiełkujące po drugiej stronie - niestety, na razie jedynie obok, a nie zamiast „Wyborczej” czy „Polityki” - sposoby opisywania sytuacji polityczno-społecznej w Polsce należy odnotować z uwagą. Tym bardziej, jeśli porównać tychże autorów do ich starszych braci (a często rodziców) piszących o tym samym problemie na łamach wspomnianych pism.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Przyzwyczailiśmy się, zresztą nie bez racji, że po lewicowo-liberalnej stronie niemal każda dyskusja o nowym rządzie i prezydencie Andrzeju Dudzie sprowadza się w gruncie rzeczy do tworzenia nieskonkretyzowanej „atmosfery” grozy. Na naszym portalu mamy nawet specjalne miejsce, w którym zbieramy materiały do małej kroniki histerii, jaka objęła wiele grup, towarzystw, medialnych tytułów i nazwisk.
Tym większe i bardziej miłe jest zaskoczenie, jakie przynosi niewielka, ale za to cenna debata zorganizowana przez serwis Kultury Liberalnej, środowisko niekryjące przecież swojej niechęci do idei i rządów konserwatywnej prawicy, poświęcone antyrządowym manifestacjom Komitetu Obrony Demokracji. Publicyści „KL” zastanawiają się, dlaczego w protestach KOD nie uczestniczą przedstawiciele młodego pokolenia; studenci czy licealiści. Warto sięgnąć po te teksty, by choć w pewnej części zrozumieć nastroje, jakie panują po drugiej stronie społeczno-politycznego sporu w Polsce. Oczywiście zawsze można machnąć ręką na to, co myśli druga strona i robić swoje, ale tutaj jestem jednak gorącym zwolennikiem idei prof. Andrzeja Nowaka, który przekonuje, że bez (przynajmniej) ciekawości wobec tego, co chce nam powiedzieć ktoś o przeciwnych poglądach, nie da się zbudować prawdziwej wspólnoty.
Wróćmy jednak do istoty rzeczy. Wśród kilku sensownych, choć czasem zbyt bliźniaczych do „Gazety Wyborczej” tekstów, warto wyróżnić ten autorstwa Wojciecha Engelkinga, w którym autor pisze między innymi w ten sposób:
Dlaczego urodzeni po 1989 r. mieliby chodzić na manifestacje KOD-u? Nie dostrzegam ani jednego powodu. (…) Inne dzieci, już z pewnością nie te rodzone, z inteligentem nie chcą mieć nic wspólnego, bo, biorąc na początku lat 90. Polskę we władanie, inteligent dziwnym trafem o nich zapomniał. Te najpierw chcą go, z czystej przekory, wkurzyć, a potem zaczynają nienawidzić. (…)
„Ciemnogród” jednak okazał się silniejszy od owego inteligenta i w wyniku demokratycznych wyborów zaczął w kraju rządzić – więc inteligent poczuł się zagrożony, że ktoś mu odbierze jego „futra z norek”. Nie te realne, których często nie posiada, ale te symboliczne: prerogatywę do definiowania (na poziomie instytucjonalnym i administracyjnym), co jest racjonalne, a co nie, której to prerogatywy w ostatnim 25-leciu zdecydowanie nadużywał.
To ważny głos - nawet nie dlatego, że jest specjalnie przełomowy (wszak podobne tezy mogą państwo znaleźć choćby na naszym portalu), ale dlatego, że autora tych słów trudno zakwalifikować jako „prawicowca”. I choć tego typu sygnały po stronie lewicowo-liberalnej są na razie sympatycznym wyjątkiem, to myślę, że warto je docenić - są bowiem o wiele bardziej prawdziwą i trzeźwą refleksją niż kolejne apele „Wyborczej” o obronę demokracji i pójście na barykady w obronie dotychczasowych przedstawicieli Trybunału Konstytucyjnego, TVP czy urzędów.
Kiełkujące po drugiej stronie - niestety, na razie jedynie obok, a nie zamiast „Wyborczej” czy „Polityki” - sposoby opisywania sytuacji polityczno-społecznej w Polsce należy odnotować z uwagą. Tym bardziej, jeśli porównać tychże autorów do ich starszych braci (a często rodziców) piszących o tym samym problemie na łamach wspomnianych pism.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/280675-dlaczego-mlodzi-nie-uczestnicza-w-antyrzadowych-manifestacjach-czy-dlatego-ze-kochaja-pis-brutalna-lekcja-utraty-wplywow-przez-ludzi-iii-rp-i-przestrogi-dla-iv?strona=1