Los rozdzielonej przez urzędników rodziny w rękach sądu. "Sędzia podkreślił, że nie wypuści tych dzieci, dopóki nie polepszy się sytuacja materialna w domu"

Fot.zdjęcie ilustracyjne freeimages.com
Fot.zdjęcie ilustracyjne freeimages.com

Urzędnicy przyczynili się do rodzinnej tragedii. Z powodu biedy rodzinie Olejarzy z Pruchnika odebrano ośmioro dzieci. Siedmioro trafiło do dwóch domów dziecka, a jedno do rodziny zastępczej.

W piątek (23 października) w sądzie w Jarosławiu miała rozstrzygnąć się sprawa odebrania dzieci rodzinie Państwa Olejarzom z Pruchnika. Jednak sąd wciąż ma jakieś wątpliwości i odroczył decyzję do 27 października

—mówił w telewizji Republika Tomasz Kulikowski, prawnik z prezydenckiego Biura Interwencyjnej Pomocy Prawnej, nazwanego „Dudapomocą”.

Bo nie mają łazienki i za mało zarabiają… Rodzinie z Pruchnika odebrano ośmioro dzieci

Domy dziecka, do których trafiły dzieci są oddalone od siebie o 50 km, a od rodzinnego domu dzieli je dodatkowe kilkadziesiąt kilometrów. Z powodu tak dużego oddalenia dzieci ze sobą i rodzicami nie widują się zbyt często. Rodzina jest ze sobą mocno zżyta, a dzieci bardzo tęsknią za rodzeństwem i rodzicami.

Oficjalnym powodem odebrania dzieci jest to, że kiedy zachorowała matka i ojciec musiał sam się nimi zajmować, nie radził sobie z wychowaniem. Wówczas sąd zadecydował, żeby umieścić dzieci w domu dziecka

—wyjaśniał Tomasz Kulikowski.

23 kwietnia 2015 r. urzędnicy odebrali rodzicom dzieci ze względu na ubóstwo oraz złe warunki mieszkaniowe rodziny.

Sytuacja nie jest jednoznaczna. Pan Olejarz był sam, teraz jednak matka dzieci wróciła do domu, a ich miejsce zamieszkania przechodzi renowację. Pan Olejarz zarejestrował się w powiatowym urzędzie pracy

—dodał prawnik.

Sąd na najbliższym posiedzeniu może podjąć decyzję o powrocie dzieci do domu albo odebraniu rodzicom praw rodzicielskich.

Mam nadzieję, że dziś dojdzie do szczęśliwego finał

— w rozmowie z Radiem Maryja mówił Jacek Kotula z Fundacji Pro-Prawo do Życia.

Sąd na ostatniej rozprawie powiedział, że nie wypuści tych dzieci, dopóki nie polepszy się sytuacja materialna w domu państwa Olejarz. Fundacja Pro-Prawo do Życia zorganizowała dużą akcję pomocy. Zakupiliśmy praktycznie całe nowe wyposażenie do domu – wszystko to dzięki darczyńcom z całej Polski i z zagranicy, którzy nas wspierali. Widać, że podniósł się standard mieszkania tej rodziny. Jednak gmina, zamiast pomagać tej rodzinie, oddaje po prostu dzieci do domu dziecka, gdzie Skarb Państwa płaci 3750 zł co miesiąc na każde dziecko. Za tę kwotę, a nawet za połowę tej kwoty mogłaby kupić jakiś porządny dom dla tej rodzin

—podkreśla Jacek Kotula.

ann/telewizjarepublika.pl/radiomaryja.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych