Znalazcy "złotego pociągu" wydali oświadczenie: "Posiadamy niezbite dowody na jego istnienie"

Fot. wPolityce.pl/TVP INFO
Fot. wPolityce.pl/TVP INFO

Dwaj mężczyźni, którzy twierdzą, że znaleźli tzw. złoty pociąg, ujawnili swoje nazwiska. W porozumieniu z prawnikami przygotowali oświadczenie, które odczytali na antenie telewizji publicznej.

Posiadamy niezbite dowody na jego istnienie

— stwierdzili Piotr Koper i Andreas Richter w rozmowie z „Panoramą” TVP2.

W oświadczeniu odkrywcy cennego znaleziska tłumaczą, że na początku nie mieli zamiaru rozmawiać z mediami i nie chcieli pokazywać się publicznie, ponieważ byli zastraszani i obawiali się o swoje życie. Jednak w związku z olbrzymim zainteresowaniem sprawą oraz licznymi plotkami postanowili się ujawnić.

Jako znalazcy pancernego pociągu z czasów II wojny światowej oświadczamy, że dokonaliśmy prawnego zgłoszenia znaleziska (…). Posiadamy niezbite dowody na jego istnienie. Wrzawa medialna wokół pociągu została rozpętana nie przez nas, ale z powodu wycieku dokumentów

— podkreślają Koper i Richter.

Od dnia 18 sierpnia, od kiedy złożyliśmy dokumenty do prezydenta miasta Wałbrzycha, nikt się z nami nie kontaktował w tej sprawie, ani urząd wojewody dolnośląskiego, ani prezydent miasta Wałbrzycha

— czytamy.

Poniżej publikujemy pełną treść oświadczenia:

My jako znalazcy pancernego pociągu z czasów II wojny światowej, Andreas Richter, Piotr Koper oświadczamy, iż dokonaliśmy prawnego zgłoszenia znaleziska do instytucji państwa polskiego oraz do precyzyjnego wskazania miejsca jego odkrycia przy udziale władz miasta Wałbrzycha oraz policji, z czego zostały sporządzone notatki służbowe. Posiadamy niezbite dowody na jego istnienie. Wrzawa medialna wokół „złotego pociągu” została rozpętana nie przez nas, znalazców, lecz z powodu wycieku poufnych dokumentów, które były złożone w urzędach państwa. Prokuratura została poinformowana o możliwości popełnienia przestępstwa w tej sprawie. Zarzuty kierowane pod naszym adresem w mediach związane z ogromnymi kosztami wydobycia pociągu i obciążeniem nimi państwa są bezpodstawne, ponieważ posiadamy sponsorów, którzy zainwestują swoje pieniądze w to przedsięwzięcie nie obciążając nimi państwowej kasy. Również badania gruntu celem potwierdzenia lub zabezpieczenia istnienia znaleziska możemy wykonać z własnych środków i własnym sprzętem. Nigdy nie warunkowaliśmy ujawnienia miejsca, gdzie znajduje się pociąg, od otrzymania znaleźnego, gdyż znaleźne w wysokości 10 proc. wartości znaleziska należy się nam z mocy ustawy. Znaczną część znaleźnego postanowiliśmy zainwestować w stworzenie muzeum powstałego specjalnie dla tego odkrycia. Jednocześnie uważamy, że pociąg powinien zostać na Dolnym Śląsku jako bezprecedensowa atrakcja turystyczna. Od dnia 18 sierpnia, od kiedy złożyliśmy dokumenty do prezydenta miasta Wałbrzycha, nikt się z nami nie kontaktował w tej sprawie, ani urząd wojewody dolnośląskiego, ani prezydent miasta Wałbrzycha. Przy typowaniu miejsca znaleziska posługiwaliśmy się własną zdobytą wiedzą, opierając się o zeznania własnych świadków, oraz wykorzystując własny sprzęt i jego możliwości.

bzm/tvp.info

Czytaj także: Wszyscy ekscytują się „złotym pociągiem”, a tymczasem… ZOBACZ MEMY

Zapewniał, że „złoty pociąg” istnieje na 99 %. Dostał zakaz wypowiedzi. Generalny konserwator zabytków powiedział za dużo, czy nie wiedział co mówi?

„Złoty POciąg” do władzy. Maszynistą Kopacz, Dorn z Napieralskim machają przez okna, a Niesiołowski dorzuca do kotła…

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.